Cipras wyraził przekonanie, że strony rozmów są w stanie porozumieć się na każdy temat, także wysokości pierwotnej nadwyżki budżetowej, która nie uwzględnia kosztów obsługi zadłużenia.

Wypowiedź premiera Grecji dla włoskiej gazety, pomimo pojednawczego tonu, pokazuje jednak, że Ateny nie zamierzają ustępować kredytodawcom w sprawie obniżenia emerytur i innych wydatków socjalnych - zauważa agencja Reutera.

"Myślę, że jesteśmy bardzo blisko porozumienia w sprawie pierwotnej nadwyżki w najbliższych kilku latach - powiedział Cipras. - Potrzebne jest jeszcze pozytywne nastawienie (kredytodawców - PAP) w sprawie propozycji alternatywnych do cięcia emerytur czy wprowadzania środków wywołujących recesję".

Wierzyciele Grecji ostrzegają, że czas na osiągnięcie porozumienia dobiega końca.

W środę Cipras ma spotkać się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollande'em, aby przełamać impas w negocjacjach. Zastój ten podsyca spekulacje, że unijni partnerzy Grecji przestaną próbować zatrzymać ją w strefie euro.

Jednak zdaniem Ciprasa wierzyciele ustąpią. "To byłby początek końca strefy euro. (...) Jeśli dojdzie do załamania się negocjacji, konsekwencje dla europejskich podatników będą bardzo kosztowne" - powiedział.

Zagrożona bankructwem Grecja od miesięcy prowadzi negocjacje z Komisją Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym, które domagają się reform strukturalnych w zamian za odblokowanie kolejnej transzy pomocy w wysokości ok. 7,2 mld euro. Plan pomocowy dla Aten wygasa 30 czerwca.

Odblokowanie tych środków jest kluczowe, gdyż grecka kasa jest pusta i zbliża się termin spłaty zadłużenia. W tym miesiącu Grecja powinna zwrócić MFW ok. 1,6 mld euro, a latem - oddać 6 mld euro EBC.