Spółka stosuje dumpingowe ceny, a Skarb Państwa bagatelizuje sprawę. Należąca do państwa Kompania Węglowa od kilku miesięcy prowadzi – jak to sama nazywa – aktywną politykę cenową. Jej konkurenci określają to zupełnie inaczej: to zwyczajny dumping. Skutkiem może być zamykanie zakładów lepszych niż te należące do KW.

Ceny węgla kamiennego na rynku ARA / Dziennik Gazeta Prawna
– Polski rynek węgla cierpi z powodu znaczącej nadprodukcji pochodzącej z kopalń, które, przy normalnych zasadach i uczciwych warunkach, zostałyby zamknięte – mówi nam Michal Heřman, prezes PG Silesia. – Nadprodukcja ze sztucznie dotowanych kopalń wchodzi na rynek z dumpingowymi, to znaczy znacznie poniżej kosztów produkcji, cenami i my, jako prywatny podmiot, który woli grać na uczciwych warunkach rynkowych, musimy bronić naszego interesu – dodaje. Nie chce jednak zdradzić, na czym będzie polegać ta obrona.
Konkretne działania podjęły natomiast inne firmy. Lubelski Węgiel Bogdanka złożył do UOKiK skargę na zaniżanie cen przez KW. Urząd chciał, aby pismo uzupełniono, i Bogdanka przygotowuje kolejny wniosek. Jej prezes Zbigniew Stopa nie wyklucza też skargi do Komisji Europejskiej.
Niezadowolony z polityki cenowej KW jest również Katowicki Holding Węglowy. – Zwróciliśmy się w tej sprawie do wykonującego prawa właścicielskie ministra Skarbu Państwa – mówi nam Wojciech Jaros z biura zarządu KHW, ale szczegółów korespondencji nie chce zdradzić.
– Wszystkie transakcje, które zawarliśmy z naszymi kontrahentami, są rynkowe – tak przed zarzutami o dumping broni się KW. Jej przedstawiciele przekonują, że chodzi o sprzedaż części zapasów znajdujących się na zwałach.
KW popiera właściciel, czyli MSP. – Sprzedaż węgla zalegającego już od jakiegoś czasu na zwałach jest normalnym działaniem rynkowym, które zarząd podjął w celu utrzymania płynności finansowej w tak trudnym dla spółki okresie – wyjaśnia biuro prasowe resortu. – W tym przypadku nie ma mowy o dumpingu – deklaruje i dodaje, że zapasy na zwałach tracą na wartości, a ich wycenę przeprowadziła profesjonalna firma doradcza.
Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że spółka wcale nie handluje węglem ze zwałów. – KW wbrew temu, co się mówi, sprzedaje węgiel z bieżącego wydobycia – mówi nam Karolina Baca-Pogorzelska, autorka bloga Górnictwo 2_0. – Na zwałach leży węgiel o wartości opałowej 17–19 MJ/kg, który wciąż traci na jakości. Nie ma na niego popytu. Energetyka kupuje od KW węgiel o wyższej kaloryczności, który musi pochodzić z bieżącej działalności – wyjaśnia. Według niej KW nie może się jednak do tego przyznać, bo prezes UOKiK od razu wstrzymałby tę praktykę. Dlatego firma stara się przekonywać opinię publiczną, że to normalna gra rynkowa.
– Nie jest prawdą, że sprzedajemy tylko węgiel z nowej produkcji, a nie ze zwałów – odpowiada Krzysztof Sędzikowski, prezes KW.
W opinii Bacy-Pogorzelskiej inne działające na rynku węgla w Polsce podmioty mogłyby zaaprobować ceny promocyjne, nawet niższe od kosztów, gdyby KW stosowała je przez krótki czas, np. miesiąc lub dwa. Problem w tym, że stało się to stałą praktyką. – Nie ma się więc co dziwić konkurentom, że starają się przeciwdziałać takiej polityce – wyjaśnia nasza rozmówczyni. – Z drugiej strony rozumiem, że zarząd KW stara się wszelkimi możliwymi sposobami wyprowadzić spółkę na prostą. Prezes Sędzikowski dostał zadanie nie do wykonania – dodaje.
Skutki polityki KW mogą być dla jej konkurentów opłakane. – Kompletnie niszczy całą branżę – mówi nam prezes Heřman z Silesii. Tamtejsi związkowcy alarmują, że konsekwencją nieuczciwej polityki cenowej może być zamknięcie kopalń Silesii, bo nie będą one w stanie konkurować z dotowanymi zakładami Kompanii. Chcą – podobnie jak zarząd Bogdanki – zaskarżyć KW do urzędu antymonopolowego.
Zdaniem KHW skutki są już widoczne. – To problemy przy negocjacjach z odbiorcami miałów, czyli elektrowniami, elektrociepłowniami – mówi Wojciech Jaros.
Karolina Baca-Pogorzelska uważa, że tolerowanie polityki cenowej KW nie tylko odbije się na kondycji istniejących kopalń, w tym również tzw. Nowej Kompanii Węglowej, ale uniemożliwi rozwój sektora. Wydobywać węgiel w Polsce chcieli np. Australijczycy czy Czesi. – Prywatni inwestorzy, którzy zastanawiają się nad uruchomieniem u nas kopalń, widząc tę sytuację, z pewnością zarzucą plany. Byłoby całkowicie nierozsądne wchodzenie na rynek, gdzie państwo dotuje wybrane firmy – wyjaśnia.