Dominik Nowak i jego firma Robocore chcą wprowadzić sztuczną inteligencję pod strzechy
W 2006 r. na łamach „Świata nauki” współzałożyciel Microsoftu Bill Gates prognozował, że robotyka konsumencka zrewolucjonizuje świat w podobny sposób, jak w latach 80. zrobił to komputer osobisty. Jeden z najbogatszych ludzi świata wspomniał też, że kluczowym elementem dla upowszechnienia się pecetów było opracowanie nieskomplikowanego języka programistycznego, który rozszerzył krąg osób umiejących tworzyć oprogramowanie. Wraz z nim użyteczność domowych komputerów radykalnie wzrosła. To samo dotyczy robotyki. Jeśli ma się ona upowszechnić, najpierw musi powstać zestaw narzędzi, które w prosty sposób pozwolą tworzyć nowe roboty.
Opracowania takiego właśnie zestawu podjęła się krakowska firma Husarion. – Chcemy, żeby tworzenie robotów nie wymagało specjalistycznej, multidyscyplinarnej wiedzy. Dlatego zapewniamy narzędzia, dzięki którym jak najwięcej zadań związanych z konstrukcją bierzemy na siebie, obniżając w ten sposób barierę wejścia dla podmiotów chcących konstruować roboty – deklaruje prezes firmy Dominik Nowak.
Husarion swój zestaw rozwiązań nazwał Robocore. Składają się na niego opracowane przez firmę oprogramowanie oraz zaprojektowany przez nią sprzęt. Z tej pierwszej kategorii użytkownicy otrzymają m.in. aplikację mobilną, która umożliwia wykorzystanie kamery w telefonie lub tablecie do tego, żeby robot „widział”. Sprzęt to tzw. sterownik, czyli serce robota zamknięte w niewielkim pudełku. Do niego przyłącza się, przez odpowiednie porty, wszystkie pozostałe elementy (np. ruchome ramię, jeżdżącą platformę itd.). Oprócz tego „serce” wyposażone jest w Bluetooth i Wi-Fi.
Robocore, jak zapewnia Nowak, to efekt pasji, której dawał upust razem ze współzałożycielem firmy Radosławem Jaremą, kolegą ze studiów na kierunku elektronika i telekomunikacja na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
– Podczas spotkań studenckiego koła elektronicznego tworzyliśmy różne konstrukcje. Między innymi działka magnetyczne na platformach samobieżnych, które były w stanie z odległości kilku metrów przebić karton – opowiada Nowak. Wspomina, że już wtedy nie byli zadowoleni z jakości gotowych komponentów do tworzenia robotów. Za każdym razem starali się opracować swoje własne. To właśnie wtedy narodził się pomysł, aby stworzyć zestaw „robot zrób to sam”.
Zanim Nowak z Jaremą założyli w grudniu 2013 firmę, Robocore przeszedł już przez trzy koleje wersje. Przedsięwzięcie nazwali Husarion, bo Nowakowi zależało, żeby znajdował się w nim polski akcent i – jak dodaje – żeby tym akcentem nie była końcówka „pol” w nazwie. Ponieważ fascynuje go historia wojskowości, a w szczególności ciężkiej jazdy, pomysł nasunął się sam. Młode, łącznie składające się z sześciu osób przedsiębiorstwo otrzymało na rozwój swojego pomysłu 700 tys. zł z funduszu zalążkowego Krakowskiego Parku Technologicznego. Oprócz tego Robocore jest w trakcie kampanii na Kickstarterze. W momencie oddawania tekstu do druku firmie udało się zebrać 43 z potrzebnych 50 tys. dol. Do końca zbiórki pozostały jeszcze trzy dni. Nowak zapewnia, że kampanię na Kickstarterze traktują bardziej marketingowo. Jako sygnał dla hobbystów i zapaleńców na całym świecie.
Chociaż wykonanie najprostszych konstrukcji z Robocore wymaga wklepania zaledwie 30 linijek kodu (na swojej stronie krakowska firma zamieściła na przykład film instruktażowy o tym, jak zbudować w 10 minut prostego robota do teleobecności, czyli na przykład tabletu na kółkach, który będzie wyświetlał na żywo nasz obraz), to krakowski system daje pole do popisu również doświadczonym programistom.
Pierwsze egzemplarze Robocore’a mają trafić do klientów w lipcu tego roku, a szeroka dostępność planowana jest na sierpień. Zainteresowanie urządzeniem wykazały także polskie uczelnie, które chcą wyposażyć w nie swoje laboratoria. Jak ocenia Nowak, koszt ma się zamknąć w 400–500 zł. – Chcemy dostarczyć takie narzędzie, które tysiącowi start-upów pozwoli wprowadzić na rynek tysiąc produktów – mówi prezes Husariona.
Oferta ludowa, perspektywiczny rynek i wiele możliwości
Robotyka była dotychczas dziedziną rozwijaną głównie w zastosowaniach przemysłowych i militarnych. Jednak coraz większa moc obliczeniowa, a także spadek cen elementów elektronicznych oraz przystępność narzędzi programistycznych sprawiają, że szybko rozwijającą się gałęzią rynku jest robotyka konsumencka. Według firmy analitycznej BI Intelligence rynek ten ma rosnąć co roku średnio o 17 proc. – siedem razy szybciej niż rynek robotów przemysłowych – i na całym świecie osiągnąć wartość 1,5 mld dol. w 2019 r. Dzisiaj najbardziej rozpoznawanymi urządzeniami z tego nurtu są samobieżne odkurzacze czy – szerzej – urządzenia czyszczące. Jednak możliwości jest znacznie więcej, chociażby rozwiązania do teleobecności. Przez wzgląd na wysoki stopień komplikacji ruchów w codziennym życiu, a także ogromne wymogi co do ich dokładności, na robotyczne pomoce domowe trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat (chociaż systemy przetwarzania obrazu, które pozwalałyby takiemu robotowi „widzieć”, są już dość zaawansowane, na co wskazuje chociażby postęp w budowie autonomicznych samochodów). Ograniczeniem dla robotyki konsumenckiej mogą być stosowane obecnie do budowy baterii technologie, które nie zapewniają im dużej pojemności. To z kolei przekłada się na czas działania urządzenia bez podłączenia do gniazdka.