Po załamaniu się transportu większości produktów z Unii Europejskiej do Rosji polscy przewoźnicy szukają nowych zleceń. "Częściowo udaje się tę lukę wypełnić, choć nie jest to łatwe" - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów "Podlasie" Waldemar Jaszczur.

W tej chwili polskie firmy wożą do Rosji ładunki z Bałkanów, między innymi Serbii i Albanii. Jednak jest to obarczone ryzykiem i wieloma uciążliwościami. "Ten towar idzie, ale na Białorusi jest bardzo restrykcyjnie sprawdzany. Samochody są przeważnie rozładowywane i przetrzymywane" - tłumaczył Waldemar Jaszczur.

Prezes stowarzyszenia przewoźników dodał, że pozytywną informacją są niższe koszty ubezpieczeń ciągników siodłowych w ostatnim czasie. Rozmówca IAR podkreślił, że wcześniej za ubezpieczenie OC jednego samochodu można było zapłacić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Tymczasem - jak podkreślił Waldemar Jaszczur - to kierowcy tirów są sprawcami najmniejszej liczby zdarzeń drogowych.

Doradca ubezpieczeniowy Marcin Smaza podkreśla, że stosunkowo niskie koszty ubezpieczeń utrzymują się już od pewnego czasu, a od trzech lat ceny są na mniej więcej podobnym poziomie. Jest to 3-3,5 tysiąca złotych dla klientów, którzy w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy nie zgłaszali żadnych szkód.

Marcin Smaza powiedział, że na indywidualne rabaty i szczególnie atrakcyjne stawki ubezpieczeń tirów mogą liczyć duże firmy charakteryzujące się niewielką liczbą zgłaszanych szkód.