Czy można zasiadać w więcej niż jednej radzie nadzorczej spółki Skarbu Państwa? Przepisy tego zabraniają, ale nie jest jasne, jakie są skutki ich złamania
Analiza DGP
Ustawa o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 26, poz. 306 ze zm.), nazywana powszechnie ustawą kominową, jest znana głównie z tego, że określa zasady opłacania osób zarządzających państwowymi spółkami. Ale to niejedyna kwestia, którą reguluje i z którą są problemy w praktyce gospodarczej.
W artykule 4 ust. 1 możemy przeczytać, że dana osoba może być członkiem rady nadzorczej tylko w jednej spółce z większościowym udziałem Skarbu Państwa. Jeśli otrzymuje propozycję kandydowania do rady drugiej, powinna odmówić. Albo zrezygnować z miejsca w pierwszej. Co się dzieje, gdy tego nie zrobi?
Z mocy prawa...
Zdaniem Marcina Cetnarowicza, radcy prawnego w kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy, zastosowanie może mieć art. 14 ustawy, w myśl którego za nieprzestrzeganie jej przepisów druga i kolejne rady nadzorcze, do których powołana została dana osoba, ulegają rozwiązaniu z mocy prawa.
– I to ze skutkiem od chwili powołania do niej osoby naruszającej dyspozycję art. 4 ust. 1. W takiej sytuacji wszystkie podjęte przez taką radę uchwały należałoby uznać za nieistniejące – tłumaczy prawnik.
Wyjaśnia też jednak, że – w świetle art. 4 ust. 1 – możliwa jest łagodniejsza interpretacja ustawy. Skoro bowiem przepis ten wyraźnie stanowi, że jedna osoba może być członkiem rady nadzorczej tylko w jednej spółce państwowej lub komunalnej, to można na tej podstawie twierdzić, że akty powołania takiej osoby do drugiej i kolejnych rad nadzorczych są od samego początku nieważne.
– Tym samym nie może ona w ogóle w sensie prawnym stać się ich członkiem. Problem praktyczny polega na tym, że najczęściej jest traktowana jednak jako pełnoprawny członek, zostaje wpisana do KRS i uczestniczy w działaniach organu. Spółka, która zorientuje się w zaistniałej sytuacji, winna niezwłocznie wnieść o wykreślenie niby-członka z KRS, a wspólnicy bądź akcjonariusze powinni wybrać nowego członka – wyjaśnia.
Jego zdaniem skutki działalności rady nadzorczej z niby-członkiem w składzie mogą być różne. Na przykład jeżeli bez uwzględniania tej osoby liczebność rady spada poniżej poziomu wymaganego przez ustawę lub statut, to mamy do czynienia z organem de facto nieistniejącym, który nie jest zdolny do podejmowania ważnych czynności.
– Wskazania, że uchwały podjęte przez taką niby-radę nie istnieją, można dochodzić w drodze powództwa o ustalenie z art. 189 kodeksu postępowania cywilnego – tłumaczy Cetnarowicz.
Dodaje, że jeżeli sytuacja jest inna (minimalna liczebność jest zachowana), to rada jako organ może istnieć w sensie prawnym. Jeżeli jednak obecność niby-członka decydowałyby o zachowaniu kworum lub jego głos miałby decydujące znaczenie dla przyjęcia lub nieprzyjęcia danej uchwały, to tego rodzaju uchwała byłyby wzruszalna w drodze powództwa o uchylenie.
...czy z mocy sądu
Jednak mec. Bogusław Kapłon, szef Praktyki Prawa Pracy w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, uważa, że art. 14 w ogóle w omawianej sytuacji nie ma zastosowania.
– Poprzez powołanie do rady osoby, która zasiada już w RN innej spółki Skarbu Państwa, prawo łamią wspólnicy, a nie organ nadzorczy. Nie ma więc podstaw do jego rozwiązania. Rada na podstawie art. 14 odpowiada jedynie za własne przewinienia – tłumaczy.
I dodaje, że wszystkie działania i akty takiej rady są ważne do chwili unieważnienia przez sąd uchwały wspólników o powołaniu w jej szeregi danej osoby. Prawomocne unieważnienie będzie z kolei oznaczać, że powołanie członka rady jest nieważne od samego początku. W rezultacie zbadany musi być wpływ danej osoby na decyzje rady.
Bogusław Kapłon nie zgadza się więc z interpretacją, w myśl której dana osoba nigdy nie została członkiem drugiej rady z uwagi na art. 4.
– Prawdą jest, że powołanie takiej osoby w skład rady jest naruszeniem ustawy, ale nie można wyciągać z treści przepisu tak daleko idących wniosków. Powołanie takie oznacza po prostu, że odpowiednia uchwała jest sprzeczna z prawem i należy stosować zwykłe instrumenty prawne przewidziane w takiej sytuacji – mówi.
Ale Marcin Jakubaszek, radca prawny w kancelarii Miller Canfield, przychyla się do interpretacji, że uchwała o powołaniu osoby, która jest już członkiem organu nadzorczego w innej spółce państwowej, jest nieważna z powodu naruszenia ustawy. Wskazuje, że brakuje przepisu analogicznego do art. 4 ust. 2 (przepis przejściowy), który skutkowałby wygaśnięciem członkostwa w RN z mocy prawa. Ekspert zastrzega jednak, że doktryna oraz orzecznictwo różnie traktują uchwały sprzeczne z ustawą (np. jako nieistniejące lub istniejące, ale dotknięte wadą nieważności). I przypomina stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w uchwale 7 sędziów z 18 września 2013 r. (sygn. akt III CZP 13/13), zgodnie z którym wyrok stwierdzający nieważność sprzecznej z ustawą uchwały ma charakter konstytutywny.
– W naszym przypadku oznaczałoby to, że wybór do RN opisywanej osoby nie ma negatywnego wpływu na ważność czynności rady nadzorczej aż do czasu prawomocnego orzeczenia – wskazuje ekspert.
Ważne
Zgodnie z ust. 2 art. 4 osoba, która w dniu wejścia w życie ustawy zasiadała w radach nadzorczych kilku spółek i nie zrzekła się tego członkostwa, z mocy prawa pozostała członkiem tylko tej rady, w której zasiadała najdłużej