Możejki kosztują nas bardzo drogo, ale dzięki temu nabieramy doświadczenia. Nie sposób robić interesy tylko między Bugiem a Odrą

Przez wiele lat stawiano pytanie, czy zakup Możejek był potrzebny. Czy teraz można już ostatecznie powiedzieć, że nie?

Zagraniczne inwestycje polskich firm zwykle były związane ze sporym ryzykiem. Przed przejęciem rafinerii w Możejkach zdarzały się podobne niepowodzenia, jak choćby nietrafiony projekt KGHM w Kongo. W przypadku litewskiej inwestycji Orlenu chyba faktycznie można mówić o porażce, jednak nie powinna być ona argumentem przeciwko wychodzeniu przez nasze przedsiębiorstwa na inne rynki.
Firmy z takich państw jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy czy Hiszpania prowadzą dziesiątki zagranicznych inwestycji i im również zdarzają się porażki, jednak w dużej masie przedsięwzięć nie są one aż tak zauważalne ani aż tak bolesne, jak w przypadku nielicznych inwestycji polskich firm. Uważam, że nawet w obliczu niepowodzenia na Litwie nie można stawiać żądań, by wszystkie spółki Skarbu Państwa inwestowały tylko i wyłącznie między Bugiem a Odrą, bo nigdzie indziej inwestować się nie opłaca. Z Możejek należy po prostu wyciągnąć odpowiednią lekcję.

Jednak ta lekcja jest dość droga...

To prawda, można powiedzieć, że nawet bardzo droga. Ale jeśli po latach, gdy nie podejmuje się tego rodzaju wyzwań, spróbuje się raz, i to w bardzo trudnych warunkach, ryzykownym otoczeniu, to nie należy się od razu spodziewać oszałamiających rezultatów. Możejki to jest doświadczenie nie do przecenienia. Droga, ale jednocześnie nieunikniona lekcja.

Czego już nas nauczyła?

Polskie firmy jeśli już gdzieś inwestują, to chcą brać wszystko. Nie umiemy robić biznesów pół na pół. Tymczasem do ryzykownych projektów warto szukać partnerów i dzielić z nimi ryzyko.

Jaki los czeka litewską rafinerię?

Można ją oczywiście pociąć na żyletki. To jednak najbardziej radykalny i ostateczny scenariusz. Wchodzi w grę, ale zanim się na niego zdecydujemy, warto spróbować zmniejszyć straty poprzez podejmowanie różnego rodzaju działań. Mieliśmy zresztą podobne przykłady także w Polsce – poznańskie Zakłady im. Cegielskiego czy polskie stocznie.
Być może w Możejkach da się prowadzić pokrewną produkcję, choćby blendować i magazynować paliwa. Na świecie zradzały się podobne przypadki i konsultanci znajdowali różne rozwiązania.
Niestety, obecnie dwie strony konfliktu usztywniły się, próbują się wzajemnie szachować, dlatego trudno im znaleźć jakieś konstruktywne rozwiązanie. Być może znalezienie kogoś trzeciego, kto spojrzałby na tę trudną sytuację z boku, pomogłoby znaleźć sensowne wyjście z tego kłopotu.