Ludzie stają się coraz mniej potrzebni. W każdym razie firmom. Na lotniskach, także u nas, nie musimy się odprawiać, stojąc w ogromnych kolejkach do stanowisk linii lotniczych. Możemy to robić sami – przy komputerze. Coraz więcej osób z tego rozwiązania korzysta, bo jest proste. Trzeba tylko wykonywać polecenia, które pojawiają się na ekranie. Na razie obok stanowisk z komputerami są jeszcze tradycyjne. Ale to tylko kwestia czasu.

Na amerykańskich lotniskach ludzie stali się niepotrzebni przy wynajmowaniu samochodów. Zamiast w kolejce do pracownika wypożyczalni ustawiamy się przed komputerem. Po kilku minutach mamy stosowne dokumenty, idziemy na parking, klucze są w aucie. Szwedzi za pomocą komputerów próbują nawet cofnąć czas, czyli unieważnić wyrok skazujący na prasę papierową. W Sztokholmie stanął pierwszy kiosk-drukarnia. Nie ma w nim ani jednego człowieka, za to na ekranach dotykowych widać okładki czasopism. Gdy klient zdecyduje się na gazetę, dotyka okładki, a po dwóch minutach kiosk-drukarnia wypluwa zamówione pismo w papierze. Dzięki tej innowacyjności papierowe gazety mogą być o wiele tańsze – wydawca oszczędza nie tylko na papierze (drukuje tylko tyle egzemplarzy, ilu ma na nie klientów; nie ma zwrotów, które pójdą na przemiał), lecz także na dystrybucji (nie potrzeba już samochodów, paliwa ani kierowców, którzy rozwożą prasę do kiosków tradycyjnych). Nowy wspaniały świat! W którym wszystko może być tańsze niż do tej pory! I w którym możemy stać się niepotrzebni. Zastąpią nas roboty i komputery.
To jest postęp. Nie da się go powstrzymać, choć niektórzy próbowali. Na przykład tkacze, którzy na początku XX w. niszczyli automatyczne krosna, które czyniły ich dotychczasową pracę niepotrzebną. Z tego m.in. powodu wybuchła nawet w 1905 r. rewolucja, ale postępu nie powstrzymała. Teraz bezradnymi tkaczami, rozpaczliwie próbującymi powstrzymać postęp, stają się nie tylko poszczególne grupy ludzi, ale całe kraje. Na przykład Polska.
Nowoczesne technologie, umożliwiające dokonywanie coraz większych oszczędności (także w ludziach), nie powstają w naszym kraju. Coraz rzadziej rodzą się w Europie, najczęściej przychodzą ze Stanów Zjednoczonych. To tam świetnie płatną pracę mają najzdolniejsi programiści, informatycy itp. Ameryka kusi najlepszych. Polska nie jest innowacyjna. Premii za nowość nie będziemy inkasować, choć – w rezultacie upowszechnienia nowej technologii – zyskają na niej także polscy klienci. Nie my wymyślamy nowe technologie, nie u nas są produkowane te elektroniczne kioski-drukarnie czy komputery, za pomocą których możemy wynająć samochód na lotnisku. Zaimportujemy je, jeśli będziemy mieli czym zapłacić.
Czy Polska stanie się bardziej innowacyjna, jeśli państwo więcej pieniędzy przeznaczy na badania i rozwój? Nie o 0,77 proc. PKB, ale o 2 proc. PKB? Profesor Jerzy Hausner już w swoim poprzednim raporcie o konkurencyjności zauważył, że nie jest to wcale pewne. Bo pieniądze, jeśli trafią do naszych uczelni, mogą zostać zmarnowane. Na świecie nowe technologie i zmieniające świat pomysły powstają w ośrodkach badawczo-rozwojowych wielkich koncernów, a nie w przyuczelnianych, oderwanych od biznesu laboratoriach. Te wielkie, światowe koncerny są od lat w naszym kraju obecne. Ale przeważnie sprzedają u nas artykuły, których pomysły zrodziły się w innym kraju. Polska jest dla nich atrakcyjna, bo ma duży rynek i tanią siłę roboczą. Ale wartość dodana, najbardziej wzbogacająca kraj, powstaje i pozostaje w ojczyźnie międzynarodowych koncernów. Czy możemy zrobić coś, żeby międzynarodowe koncerny swoje ośrodki badawczo-rozwojowe przenosiły do Polski? Czy państwo powinno pomóc polskim firmom, żeby też stawały się międzynarodowymi koncernami?
Od odpowiedzi na to pytanie zależy nasza przyszłość. Jeśli nie stanie się twierdząca, coraz mniejsza część polskiego społeczeństwa będzie się odprawiać na lotniskach za pomocą komputera, kupować gazety w elektronicznych kioskach-drukarniach, nie mówiąc już o wypożyczaniu aut. Bo choć to wszystko będzie tańsze, to dla ludzi niemających pracy i tak będzie za drogie. A więc niedostępne.
Przez długie lata tkwiliśmy w przekonaniu, że globalizacja wzbogaca wszystkich. Teraz widzimy, że w niejednakowym tempie. Powstały i nabrały potęgi takie ciała, jak Światowa Organizacja Handlu, skutecznie walcząca o znoszenie barier w wymianie międzynarodowej. Żeby nie hamować postępu, żeby kraje nie chroniły się murami celnymi np. przed chińskimi towarami. I tak Chiny stały się fabryką świata. Tam szyje się odzież, buty, składa komputery. Według technologii i pomysłów, które powstają w krajach najbardziej innowacyjnych, do których Polska, niestety, nie należy.

Na czym będziemy się bogacić?