Myślę, że to na razie cykliczna, majowo-czerwcowa korekta – tak wydarzenia ostatnich dni na rynkach finansowych i giełdowych ocenia Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion. Doradcy Finansowi. W minionym tygodniu złoty stracił w stosunku do euro 12 groszy, podobnie zresztą jak do dolara i franka szwajcarskiego. W ocenie Kuczyńskiego, w tym tygodniu sytuacja zacznie się powoli stabilizować. Trudno jednak oczekiwać, by złoty szybko odrobił wcześniejsze straty.

Na początku minionego tygodnia euro wyceniane było przez Narodowy Bank Polski na 4,23 zł. W piątek kosztowało już 4,33 zł. Cena dolara skoczyła z 3,17 do 3,27 zł, franka szwajcarskiego zaś z 3,44 do 3,53 zł.

– Nie tylko złoty poleciał w dół – uspokaja Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion Doradcy Finansowi. – Poleciały ceny obligacji na całym świecie, od amerykańskich poprzez polskie do niemieckich i francuskich. Ceny surowców również gwałtownie zanurkowały, tak jak i indeksy giełdowe na całym świecie, a w Warszawie chyba najbardziej.

To efekt środowego posiedzenia banku centralnego Stanów Zjednoczonych, który zasygnalizował możliwość zakończenia procesu dodrukowywania dolara i wykupowania za te pieniądze amerykańskich obligacji. Według Fed, sytuacja ekonomiczna poprawia się na tyle, że już niedługo taka interwencja nie będzie konieczna. Nastąpi to prawdopodobnie w połowie przyszłego roku.

– To było wiadome już od dawna, a i tak indeksy w Stanach i w Europie rosły – zauważa Kuczyński. – Ja myślę, że to jest na razie tylko cykliczna, majowo-czerwcowa korekta.

Analityk uważa, że kolejny tydzień przyniesie niewielką, ale pozytywną zmianę.

– W lipcu rozpoczyna się sezon publikacji raportów kwartalnych przez amerykańskie spółki – dodaje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria. – Do tego czasu kurz opadnie i wzrosty na giełdę powrócą.

Piotr Kuczyński nie spodziewa się też żadnego wyraźnego tąpnięcia. Dynamiczna sytuacja na rynku nie powinna więc raczej spędzać snu z powiek tym, którzy wybierają się na wakacje za granicę.

– Jeżeli jedziemy na wczasy, to nie wymieniamy przecież miliona dolarów czy euro, a najwyżej tysiąc, co przy stracie 10 groszy na jednym, oznacza łączną stratę 100 złotych – mówi analityk Xeliona. – W myśl powiedzenia, że jak ktoś ma na krowę, to i na łańcuch będzie miał, więc jak stać nas na urlop, to i na nieco droższego złotego też.