Przyjęcie paktu fiskalnego potwierdza, że istnieje "Unia dwóch prędkości." Jedna szybciej, a druga wolniej się integruje - mówi doktor Piotr Wawrzyk, zastępca kierownika katedry europeistyki UW.

Podczas debaty w Sejmie Donald Tusk przekonywał, że pakt fiskalny będzie miał wpływ na kształt zarówno polskiej, jak i unijnej gospodarki. Mówił też, że kondycja finansowa Unii Europejskiej istotnie wpłynie na portfele przeciętnego Polaka.

Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego doktor Piotr Wawrzyk w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową przypomina, że pakt fiskalny powstał poza strukturami Unii Europejskiej. Dodaje, że jest to umowa międzyrządowa stworzona poza systemem prawnym UE. Nie przystąpiły do niej dwa kraje: Wielka Brytania i Czechy. Zdaniem doktora Wawrzyka pakt fiskalny prowadzi do stworzenia osobnego kręgu integracji, innego niż Unia Europejska.

Pakt narzuca ściślejszą dyscyplinę finansową, wprowadza między innymi regułę wydatkową. Kraje, które go ratyfikowały, muszą trzymać w ryzach budżety, w przeciwnym razie grożą im sankcje. Państwa bez wspólnej waluty, głównie Polska, pilnowały, by w pakcie nie pojawiły się sformułowania sankcjonujące podział Europy. Chodziło głównie o organizowane szczyty. Uzgodniono, że spotkania z udziałem 27 krajów będą odbywały się za każdym razem przed szczytem eurolandu, chyba że nadzwyczajne okoliczności usprawiedliwia narady strefy euro.

Zastępca kierownika katedry europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego zwraca jednak uwagę, że Polska będzie miała jedynie głos doradczy w czasie spotkań członków paktu fiskalnego. Będzie mogła brać w szczytach, ale tylko na etapie dyskusji, a w głosowaniu już nie.

Pakt wszedł w życie w styczniu, bo ratyfikowało go 12 z 17 państw strefy euro. Jest obowiązkowy dla krajów ze wspólną walutą i otwarty dla tych, które jej nie mają.