Czy radca prawny, który reprezentował upadłą spółkę w sporach przed ogłoszeniem upadłości, będzie mógł pełnić funkcję syndyka po ogłoszeniu jej upadłości?

Nowa ustawa o licencji syndyka reguluje w sposób szczegółowy wyłączenie osób, które nie mogą sprawować tych funkcji. Zmierza więc do sformalizowania funkcji syndyka i nadania mu charakteru funkcji osoby zaufania publicznego.
Syndykiem nie może zostać osoba powiązana w sposób majątkowy z upadłym przedsiębiorstwem. Jest to oczywiste, bo syndyk jako działający w imieniu wierzycieli jest ustawiony w swego rodzaju opozycji w stosunku do dłużnika. Istnieje zatem między nimi rozbieżność interesów. Z uwagi na tę rozbieżność interesów syndykiem nie może zostać np. pracownik upadłego, sam upadły ani osoba z upadłym powiązana rodzinnie albo w inny sposób.
Tego typu wyłączenia w praktyce były również stosowane pod rządami starego prawa upadłościowego, jak i nie znowelizowanego prawa upadłościowego i naprawczego. Konflikt interesów był bowiem oczywisty i wiadomo, że sąd decydując o upadłości zawsze starał się ustalić, czy syndyk nie ma jakichś powiązań z upadłym. Gdyby zaś ktoś miał jakiś związek z przedsiębiorstwem upadłego, to nie powinien pełnić funkcji syndyka w tej sprawie i nie był powoływany na to stanowisko. Na przykład: adwokat i radca prawny, który reprezentował upadłego w sporach przed ogłoszeniem upadłości, nie mógł potem pełnić funkcji syndyka po ogłoszeniu upadłości, bo w ten sposób występowałby przeciwko swojemu dawnemu mocodawcy. Byłoby to zresztą sprzeczne również z zasadami etyki zawodu radcy prawnego i adwokata. Nie można bowiem raz występować na rzecz klienta, a drugi raz przeciwko niemu.
Oceniam pozytywnie sprecyzowanie tej zasady w nowelizacji prawa upadłościowego i naprawczego. Nowelizacje idące w kierunku zapisów oczywistych są potrzebne, bo rozwiewają wątpliwości i ujednoznaczniają cały proces.
Zawsze jednak można powiedzieć, w oparciu o ścisłe brzmienie przepisu, że skoro funkcji syndyka nie mogą pełnić osoby wymienione w przepisie, to mogą ją pełnić np. bratanek lub bratanica upadłego, bo nie są tam wymienieni. Natomiast, gdy sąd posługiwał się zasadą zdrowego rozsądku, bo przepis jeszcze nie został uchwalony, to było oczywiste, że syndykiem nie mógł zostać bratanek lub bratanica upadłego. I taki jest minus tego typu regulacji.
Uważam, że lepiej byłoby zredagować omawiany przepis w taki sposób, że syndyka nie mogą z upadłym łączyć jakiekolwiek więzy o charakterze osobistym lub majątkowym. W tym katalogu zmieściliby się automatycznie wszyscy członkowie rodziny upadłego, którzy nie zostali wskazani w przepisie, a klauzula byłaby wystarczająco elastyczna, żeby być odpowiednia także do sytuacji niestandardowych.
PIOTR ZIMMERMAN
radca prawny, Kancelaria Wardyński i Wspólnicy