Finlandia wycofała we wtorek swój sprzeciw wobec rozszerzenia strefy Schengen o Bułgarię i Rumunię - poinformowali we wtorek polscy i fińscy dyplomaci. O włączeniu obu krajów do strefy na grudniowym szczycie będą rozmawiać przywódcy państw UE.

Będzie to kolejna próba przełamania impasu w negocjacjach o włączeniu Bułgarii i Rumunii do strefy swobodnego przepływu osób. Od czerwca decyzję blokuje Holandia, argumentując, że oba te kraje muszą dołożyć większych starań w walce z korupcją i przestępczością zorganizowaną. Podczas wrześniowego spotkania ministrów spraw wewnętrznych UE w Brukseli sprzeciw Holandii poparła Finlandia, używając podobnych argumentów.

Fińsko-holenderski sprzeciw pogrzebał możliwość częściowego zniesienia kontroli na granicach (morskich i lądowych) Bułgarii i Rumunii jeszcze w tym roku, o co zabiegała polska prezydencja.

We wtorek podczas posiedzenia unijnych ministrów ds. europejskich, któremu przewodniczył minister Mikołaj Dowgielewicz, delegacja fińska poinformowała, że jest gotowa wycofać swój sprzeciw w sprawie stopniowego wchodzenia Bułgarii i Rumunii do Schengen. "Odnotowuję sygnały, że jeden z dwóch krajów, który sprzeciwiał się podjęciu tej decyzji, teraz może zmienić zdanie" - mówił we wtorek na konferencji prasowej kończącej obrady Dowgielewicz. Przypomniał, że jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie na poziomie ministrów spraw wewnętrznych, temat będzie omawiany na grudniowym szczycie szefów państw i rządów UE.

Fińscy dyplomaci potwierdzili PAP, że są w stanie zaakceptować proponowane przez Polskę stopniowe rozszerzanie strefy, pod warunkiem, że Bułgaria i Rumunia "w pełni spełnią kryteria" ustalone przez UE.

Proponowane obecnie przez polską prezydencję rozwiązanie przewiduje dwuetapowe zniesienie kontroli na granicach Bułgarii i Rumunii: kontrole na granicach morskich i na lotniskach zostałyby zniesione przed końcem marca przyszłego roku, a kontrole na granicach lądowych zostałyby zniesione najpóźniej do końca lipca.

Dowgielewicz podkreślił, że nie chce tworzyć "złudnych nadziei", ale polska prezydencja będzie starać się doprowadzić do decyzji w sprawie Rumunii i Bułgarii.