PKB Polski wzrośnie w tym roku o 3,8 proc., a w przyszłym tylko o 3,1 proc. – wynika z uśrednionej prognozy ekonomistów dla „DGP”. Z tego powodu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła wczoraj stóp procentowych.

Od poprzedniego posiedzenia RPP pojawiają się kolejne sygnały o osłabieniu aktywności gospodarczej na świecie. W ostatnim okresie pogorszyły się nastroje konsumentów i przedsiębiorców w wielu krajach. Natomiast inflacja pozostała na podwyższonym poziomie – uzasadniał wczoraj decyzję RPP Marek Belka, szef rady i prezes NBP. Podstawowa stopa referencyjna pozostała na poziomie 4,5 proc.

Jednocześnie wykluczył na razie obniżkę stóp, co prognozują ekonomiści. – Prezes NBP twierdzi, że na razie nie ma warunków do obniżek. Jednak kiedy pojawią się dane wskazujące na silne spowolnienie i spadek inflacji, zapewne zmieni zdanie – uważa Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. – Wydaje się, że warunki do obniżenia kosztu kredytu mogą wystąpić już w listopadzie, choć w podstawowym scenariuszu zakładamy, że cięcia stóp zaczną się w pierwszym kwartale 2012 r. – dodaje.

Jest to zgodne z oczekiwaniami innych ekonomistów. Uważają, że w pierwszej połowie przyszłego roku inflacja spadnie z 4,1 proc. w lipcu 2011 r. do celu inflacyjnego RPP, czyli 2,5 proc. – Inflacja będzie maleć, bo wygasną czynniki, które ją nakręcają, czyli wzrost cen surowców i popyt konsumpcyjny. Będzie to też efekt wysokiej tegorocznej bazy – uważa Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.

Hamuje wzrost

Spadek inflacji można by uznać za zjawisko pozytywne, niestety jest to rezultat spowolnienia gospodarczego. A że puka nam ono do drzwi, ekonomiści są pewni. Gremialnie obniżają szacunki wzrostu – zarówno na ten, jak i na przyszły rok. Zgodnie z uśrednioną prognozą w tym roku wyniesie on 3,82 proc., to o 0,28 pkt proc. mniej niż prognoza z lipca.

Jeszcze większe cięcia oczekiwań dotyczą przyszłego roku. Wyniosą aż 0,6 pkt proc. Ekonomiści spodziewają się, że w przyszłym roku PKB urośnie o 3,06 proc. Najbardziej pesymistyczny jest Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający City Index oddział w Polsce. – Przy założeniu kontrolowanego osłabiania się kondycji UE można oczekiwać wzrostu na poziomie 2,5 proc. Gdyby doszło do znacznej eskalacji kłopotów globalnej gospodarki, realne są nawet roczne poziomy wzrostu poniżej 2 proc. – tłumaczy. Uważa, że w takiej sytuacji są nawet możliwe kwartały z zerowym wzrostem.

Europa w wolniejszy wzrost weszła już w II kwartale. PKB strefy euro wyniósł 1,6 proc., podczas gdy w pierwszym było to 2,4 proc. PKB całej UE wyniósł 1,7 proc., również wobec 2,4 proc. kwartał wcześniej. W tym czasie wzrost Niemiec, naszego głównego partnera handlowego, zmniejszył się z 4,6 proc. do 2,8 proc. Ekonomiści uważają, że w przyszłym roku wzrost strefy euro może wyhamować do 1 proc.

Bezrobocie wzrośnie

W Polsce słabszy wzrost będzie wynikiem mniejszych zamówień eksportowych, konsumpcji wewnętrznej i słabnących inwestycji. Ekonomiści Citi Handlowego szacują, że tylko z powodu wysokiego kursu franka szwajcarskiego wobec złotego tempo wzrostu konsumpcji w Polsce może się obniżyć w tym roku o 0,3 – 0,4 pkt proc.

– Kredytobiorcom rosną koszty zadłużenia, przez co mają mniej pieniędzy do wydania – tłumaczy Anders Svendsen, główny ekonomista Grupy Nordea. W jego opinii wzrost konsumpcji prywatnej wyhamuje w tym roku do 2,9 proc., a w przyszłym nawet do 1,8 proc., a w 2010 r. wyniósł 3,2 proc. – W pierwszej połowie roku konsumpcja była wyższa niż dynamika dochodów. Z tego wniosek, że Polacy finansowali ją z kredytów i oszczędności. Jednak wówczas oczekiwano przyspieszenia wzrostu płac i poprawy sytuacji na rynku pracy. Teraz warunki diametralnie się zmieniły – wyjaśnia Rafał Benecki, ekonomista ING BSK.

Gorzej w firmach

Firmy, które od sierpnia sygnalizują wyhamowanie wzrostu nowych zamówień i widzą słabnącą dynamikę sprzedaży detalicznej, wyprzedają zapasy, wstrzymują wzrost zatrudnienia, a część otwarcie deklaruje zwolnienia. Barometr Gospodarczy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców poszedł w dół w tym kwartale w porównaniu z poprzednim aż o 16,25 pkt – do 37,1 pkt. Barometr bada koniunkturę gospodarczą w małych i średnich przedsiębiorstwach (zatrudniających do 250 osób), które stanowią 99,8 proc. wszystkich firm w Polsce, tworzą dwie trzecie miejsc pracy i wytwarzają 67 proc. PKB. W opinii Cezarego Kaźmierczaka, prezesa ZPP, oznacza to, że w trzecim kwartale zobaczymy ostry spadek dynamiki polskiego PKB.

– Przyszły rok będzie jeszcze cięższy. Na spadek popytu eksportowego nałożą się w drugiej połowie roku wyhamowanie inwestycji publicznych i brak odbicia prywatnych. W pierwszej połowie roku zakończone zostaną projekty związane z Euro 2012 – mówi Benecki. To jego zdaniem wpłynie na wzrost bezrobocia – z 11,6 proc. w sierpniu do ok. 12 proc. na koniec tego roku i niewykluczone, że 13 proc. w przyszłym. W konsekwencji zmaleje też konsumpcja, oczywiście poza II kwartałem, kiedy nakręcać ją będą mistrzostwa Europy.