Spór o kształt funduszy stabilizacyjnych. Niemcy nie zgadzają się, aby europejski instrument stabilności finansowej działał poza kontrolą krajów unii walutowej. Europejski Urząd Bankowy chce przyznać mu autonomię
Banki w strefie euro należy dokapitalizować a Europejski Instrument Stabilności Finansowej (EFSF) powinien mieć prawo do bezpośredniego przekazywania im funduszy. Takie propozycje znajdą się w rekomendacji Europejskiego Urzędu Bankowego (EBA), która zostanie podana do wiadomości w przyszłym tygodniu. Propozycję EBA popiera szef Europejskiego Banku Centralnego. – EFSF powinien otrzymać jak największą swobodę działania, zarówno jeśli chodzi o ilość wydanych pieniędzy, jak i ich przeznaczenie – przekonuje Jean-Claude Trichet. Także szefowa MFW Christine Lagarde w niedzielnym wystąpieniu w USA uznała, że europejskie banki potrzebują dokapitalizowania.
Tymczasem przed przewidzianym na koniec września głosowaniem w Bundestagu nad nowymi uprawnieniami EFSF kanclerz Angela Merkel proponuje coś zupełnie odwrotnego: zacieśnienie kontroli parlamentów unii walutowej nad EFSF, a nie zwiększenie tylnymi drzwiami jego uprawnień. Docenienie parlamentów ma pomóc w pozyskaniu poparcia tych posłów CDU/CSU, którzy kwestionują nowe zasady działania EFSF.
Ustalenie ostatecznego statusu EFSF ma kluczowe znaczenie. Tylko w lipcu włoskie instytucje finansowe wystąpiły do EBC aż o 80 mld euro nowych funduszy, bo nie były w stanie same pozyskać ich na rynku. To rekord od wybuchu kryzysu w 2008 roku.
Scenariusz EBA wykracza jednak poza ustalenia lipcowego szczytu przywódców strefy euro. Zgodzili się oni, że EFSF będzie mógł kupować na rynku wtórnym obligacje zadłużonych państw, ale nie bezpośrednio zwiększać kapitał banków. Zgodnie z pomysłem EBA nowy zastrzyk kapitału mogłyby uzyskać tylko instytucje finansowe z krajów unii walutowej. Jednak to właśnie one są właścicielami zdecydowanej większości banków działających w Polsce.
Pomysł EBA nie budzi jednak entuzjazmu w krajach, których obywatele są przeciw dalszemu angażowaniu środków w ratowanie przed bankructwem państw południa Europy: Austrii, Holandii, Finlandii, Słowenii i Słowacji. Wywołuje też sprzeciw w Niemczech. W specjalnym oświadczeniu niemiecki urząd nadzoru bankowego BaFin ostro sprzeciwił się propozycji EBA. – Zgodnie z prawem europejskim EBA w ogóle nie powinien się zajmować kondycją banków komercyjnych – powiedział rzecznik BaFin.
Przed głosowaniem 29 września w Bundestagu starania Angeli Merkel idą dokładnie w odwrotnym kierunku. Aby przekonać 23 opornych deputowanych koalicji rządzącej CDU/CSU-FDP, kanclerz obiecała, że w przyszłości Bundestag uzyska prawo weta wobec decyzji EFSF zarówno co do zakupu obligacji zadłużonych krajów, jak i opracowania pakietów pomocowych przed bankructwem. Dziś niemiecki parlament może w tej sprawie jedynie wydawać niezobowiązujące opinie. Zdaniem minister ds. pracy Ursuli von der Leyen to skandal, który oznacza, że posłowie nie mają wpływu na sposób, w jaki wydawane są pieniądze podatników. 7 września niemiecki Trybunał Konstytucyjny wyda opinię, czy taki układ jest zgodny z ustawą zasadniczą Republiki Federalnej.
Aby nie utrzymywać rynków finansowych zbyt długo w niepewności, Bundestag miałby jednak tylko cztery dni na wydanie zgody na propozycje przedłożone przez EFSF.
Merkel zapowiada także, że komitet budżetowy izby niższej niemieckiego parlamentu uzyska w przyszłości uprawnienia do stałego monitorowania działań EFSF a w szczególności sprawdzenia, czy kraje, które otrzymały pomoc, realizują program oszczędności fiskalnych, do jakich się zobowiązały.