Dziennik zwraca uwagę, że wiele lat temu Polska była pionierem we wdrażaniu nowego systemu emerytalnego zbudowanego na dwóch filarach – państwowym (ZUS) i prywatnym (OFE). Zdaniem dziennika dzisiaj te filary się sypią. Nie tylko u nas – rónież na Węgrzech i w krajach nadbałtyckich.
„Po części kraje te zostały zmuszone do zmian z powodu europejskich zasad rachunkowości. Korzyści z reform emerytalnych przynoszą zysk w dłuższej perspektywie, choć w krótkiej mogą zwiększyć deficyt budżetowy i dług publiczny” – pisze „FT”, przypominając, iż rządy kilku krajów wynegocjowały w Brukseli, że koszty reformy emerytalnej nie będą wliczane do ich deficytu i długu publicznego. W efekcie Węgry znacjonalizowały drugi filar, a Polska zaproponowała zmniejszenie składki wpłacanej do OFE o 5 proc.
Jak rządy tłumaczą te zmiany obywatelom? „Twierdzą, że reformy były źle przeprowadzone. Menedżerowie otrzymywali za wysokie prowizje, a zwroty z inwestycji były rozczarowująco niskie. Ale w takim wypadku system należy naprawić, a nie go niszczyć” – pisze gazeta i przestrzega, że proponowane przez rząd zmiany mogą nas wpędzić w poważne tarapaty.
„FT” radzi, że zamiast kombinować przy OFE, lepiej byśmy skupili się na prawdziwych reformach fiskalnych.