Gdy zdecydujemy się na kupno nowych mebli, wybieramy odpowiednie i zazwyczaj od razu na miejscu podpisujemy umowę o zakup ratalny. W rzeczywistości jednak nie kredytuje nas sprzedawca czy producent mebli, ale zaciągamy kredyt bankowy lub pożyczkę na określony cel.

Umowa o kredyt służący sprzedaży ratalnej mebli, podobnie jak każda inna umowa kredytu przeznaczonego na cel określony w umowie, jest umową zaliczaną do kategorii kredytu konsumenckiego. Oznacza to, że bank czy inna instytucja finansowa udzielająca takiego kredytu powinna nas poinformować o pełnym koszcie pożyczki, czyli podać tzw. rzeczywistą stopę procentową.
Wówczas okaże się, że pożyczka reklamowana jako kredyt zero procent lub meblujesz się teraz, spłacasz w przyszłym roku jest kredytem oprocentowanym i to dość słono, bo zwłoka w spłacie ma swoją cenę.
Dlatego nim wybierzemy się na zakupy, sprawdźmy dokładnie oferty sprzedaży ratalnej, zwłaszcza od strony kosztowej i zastanówmy się, czy nie lepiej pójść do sklepu z gotówką pożyczoną wcześniej, np. w formie kredytu odnawialnego. Choć zazwyczaj kredyty odnawialne są dość wysoko oprocentowane (aktualnie średnio 13 proc. rocznie), to rzeczywiste oprocentowanie pożyczonych pieniędzy jest w tym przypadku dużo niższe. Klient płaci bowiem odsetki tylko za dni, w których faktycznie ma saldo debetowe; każdy wpływ pieniędzy na konto zdejmuje przynajmniej część odsetek od długu. W rzeczywistości więc jest to kredyt zdecydowanie tańszy od jakiegokolwiek innego kredytu konsumpcyjnego na dowolny cel, nawet gdy ten drugi ma oprocentowanie nominalnie niższe (11-13 proc.).
Gdy nie możemy skorzystać z kredytu odnawialnego, z braku odpowiedniego stażu bankowego czy w związku z wcześniejszym wyczerpaniem limitu, pozostaje nam klasyczny kredyt konsumpcyjny. I wtedy można już przypuszczać, że koszt takiego kredytu będzie wyższy od tego, który otrzymamy w sklepie na zakupy na raty. A jeśli nawet suma prowizji i odsetek, którą przyjdzie nam zapłacić, będzie porównywalna, to formalności dłuższe i generalnie mniej komfortowe.
Kredyty takie, choć wygodne, bo dla banku zazwyczaj obojętne jest, na co wydatkujemy pożyczone pieniądze, są relatywnie dość drogie. Obecnie ich oprocentowanie to 13, a nawet więcej procent rocznie. Jeśli więc dla sfinansowania zakupu mebli musimy taki kredyt zaciągnąć na 2-4 lata, to z pewnością kupowane przez nas meble w ostatecznym rozrachunku będą o co najmniej 30 proc. droższe niż wynosi ich cena nominalna.
Jeszcze droższą formą finansowania wydatków na zakup mebli jest skorzystanie z pożyczek udzielanych na dogodnych warunkach przez różne towarzystwa finansowe (np. w domu klienta). Ich wyższość nad zakupami ratalnymi polega na tym, że pozyskane w ten sposób pieniądze można wydatkować na dowolny cel, ale rzeczywista roczna stopa procentowa obliczona dla takich pożyczek oscyluje wokół 100-200 proc. Udzielające ich instytucje znajdują bowiem sposoby, by obejść nawet przepisy ustawy antylichwiarskiej.
EDYTA DOBROWOLSKA