Depozyty firm na koniec września były już warte 166 mld zł. Przedsiębiorstwa ani myślą inwestować zarabiane pieniądze.
Wartość lokat, jakie firmy zgromadziły w bankach, była o prawie 2 mld zł wyższa niż na koniec sierpnia – to opublikowane wczoraj dane NBP. Wynika z nich, że właściciele przedsiębiorstw nie zamierzają ryzykować i wstrzymują się z decyzjami o inwestycjach. Z jednej strony depozyty firm rosną, a z drugiej kredyty dla nich stoją w miejscu. Na koniec września wyniosły 220,6 mld zł. Miesiąc wcześniej było to 220,4 mld zł.
– Relacja kredytów do depozytów w przypadku przedsiębiorstw jest wyjątkowo niska. To oznacza, że przedsiębiorstwa nie robią tego, co powinny, czyli nie inwestują pieniędzy. Widać wyraźnie, że cykl inwestycyjny nadal nie rusza – mówi Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.
Jego zdaniem może to oznaczać wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego. – Firmy do tej pory odbudowywały zapasy, co miało pozytywny wpływ na wzrost. Liczyliśmy na to, że gdy ten proces się skończy, to jego rolę przejmą inwestycje. Jeśli do tego nie dojdzie, wzrost PKB może wyhamować do 3 – 3,1 proc. w drugiej połowie roku – mówi ekonomista BGK.
Według większości prognoz inwestycje firm mogą ruszyć dopiero w drugiej połowie roku. Na razie przedsiębiorcy wstrzymują się z takimi decyzjami, bo w globalnej gospodarce panuje zbyt duża niepewność. Jeśli koniunktura się pogorszy, wówczas kupowanie nowych maszyn służących do zwiększenia produkcji okaże się zbędnym wydatkiem. Tym bardziej że wykorzystanie mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach nadal jest stosunkowo niskie.
Paweł Kolski, ekonomista Banku BPH, dodaje, że wysoki poziom depozytów firm może oznaczać, że firmy nieprędko zaczną się zadłużać, bo nakłady inwestycyjne finansują przede wszystkim z własnych środków. – Tak duży poziom depozytów firm to zła informacja z punktu widzenia perspektyw dla akcji kredytowej. Firmy w pierwszej kolejności będą korzystały ze swojej bazy depozytowej, dopiero w drugiej z kredytów – mówi ekonomista.
Eksperci wskazują na jeszcze jedną informację raportu NBP o podaży pieniądza. O ile kredyty dla przedsiębiorstw się nie zmieniają, a dla gospodarstw domowych nawet spadają (co jest wynikiem umocnienia złotego), o tyle samorządy zadłużają się na potęgę. W ciągu miesiąca pożyczki, jakie zaciągnęły, wzrosły o ponad 1,7 mld zł. W sumie wartość kredytów samorządowych to już prawie 33 mld zł. – Widać, że z przyrostem zadłużenia w samorządach jest coraz większy problem. Prawdopodobnie w całym roku ich dług wzrośnie o blisko 15 mld zł – mówi Tomasz Kaczor.