EKOLODZY DOMAGAJĄ SIĘ, aby spółka budująca port w Modlinie wykupiła grunty bagienne w Puszczy Białej. Spełnienie tego warunku może być konieczne do kontynuowania inwestycji
Propozycję wykupu 700 ha w Puszczy Białej zarządowi Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin złożyli przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Dzisiaj nie chcą komentować sprawy. Odsyłają do Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, organizacji, która wsławiła się już w Warszawie kilkoma udanymi blokadami inwestycji, m.in. budowy mostu Północnego czy wałów przeciwpowodziowych.

Dziwna propozycja

– Nigdy nie składaliśmy zarządowi portu takiej propozycji – zaprzecza Marcin Dudek z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Ale przyznaje, że towarzystwo nie zgadza się na lokalizację portu lotniczego w Modlinie i liczy na potwierdzenie swoich racji w najbliższych dniach przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. O co chodzi ekologom? – Chcemy chronić ptaki, ale w pierwszej kolejności chodzi nam o bezpieczeństwo ludzi – twierdzi Dudek. Według niego siedliska ptaków, które znajdują się w okolicy lotniska, stanowią bezpośrednie zagrożenie dla wykonywanych tam w przyszłości operacji lotniczych. Wędrówki ptaków będą się krzyżować z kierunkiem odlotów i przylotów samolotów. Piotr Okieńczyc, prezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Modlin, w rozmowie z „DGP” przyznaje, że kompensacja rzeczywiście pojawiła się w pierwszej wersji raportu oddziaływania inwestycji na środowisko przygotowanego jeszcze przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, a nie przez kierowaną przez niego spółkę. Jednak nie wie, kto ją zgłosił i dlaczego. – Ta propozycja wydała mi się na tyle dziwna, że z drugiej wersji raportu po prostu ją wyrzuciliśmy – mówi Piotr Okieńczyc. Zaprzecza, że ktoś ponowił tę propozycję w ostatnim czasie.

Kluczowe orzeczenie SKO

Ale z naszych informacji wynika, że tak się stało, a zarząd spółki boi się o tym głośno mówić, gdyż nie wie dokładnie, kto stoi za propozycją ekologów. Od dawna wiadomo, że inwestycja w Modlinie ma przeciwników nie tylko wśród ekologów, ale także w resorcie infrastruktury, a nawet wśród udziałowców, np. w Przedsiębiorstwie Państwowym Porty Lotnicze.
Okieńczyc uważa, że bez ekoharaczu wygra z ekologami. Ale ci mają inne zdanie. Według przedstawicieli OTOP start inwestycji w zeszły piątek narusza procedury administracyjne.
– Zgłosiliśmy zastrzeżenia do decyzji środowiskowej, a wojewódzki sąd administracyjny skierował sprawę do samorządowego kolegium odwoławczego. Od 11 miesięcy czekamy na werdykt w tej sprawie – przypomina Marcin Dudek. Modlin wystartował więc przed czasem? Według Okieńczyca nie, bo uwagi ekologów mają wyłącznie charakter formalny. Jak twierdzi, ekolodzy nie zakwestionowali decyzji środowiskowej wojewody, lecz poprzednie orzeczenie SKO, które nie ma żadnego wpływu na inwestycję. Jednak orzeczenie SKO będzie kluczowe w tej sprawie. Przedstawicielka kolegium mówi „DGP”, że wkrótce można się spodziewać orzeczenia.
Inwestor Arkadii w Warszawie zapłacił za spokój 2 mln zł
Jak twierdzą eksperci, ekoharacze to nie łapówki, lecz rekompensaty dla członków stowarzyszeń w formie umów o dzieło wypłacanych za doradztwo w zakresie ekologii. Najbardziej znana jest sprawa z 2001 r., gdy organizacji ekologicznej Przyjazne Miasto udało się uzyskać aż 2 mln zł od inwestora, który planował budowę centrum handlowo-rozrywkowego Arkadia w Warszawie. W zamian za pieniądze stowarzyszenie wycofało się z blokady inwestycji. Za otrzymane środki ekolodzy kupili willę na Ursynowie, w której mają swoje biuro.
Ta sama organizacja wzięła sobie potem na celownik holenderskiego dewelopera ING Real Estate i jego projekt Złote Tarasy wart ponad 400 mln euro. W lipcu 2004 r. sąd administracyjny pierwszej instancji uchylił pozwolenie na budowę i zatrzymał inwestycję. Dopiero pół roku późnej NSA uznał zarzuty ekologów za niezasadne, co pozwoliło na dalsze budowę centrum.
Ostatnio głośna była sprawa budek lęgowych w okolicy budowy mostu Północnego w Warszawie. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, które blokuje też Modlin, zaprzestało protestów, gdy miasto zleciło – jak określiła to „Gazeta Wyborcza” – znajomemu prezesa OTOP budowę budek lęgowych dla ptaków za 26 tys. zł i dodatkowe wynagrodzenia dla prezesa od miasta w kwocie 30 tys. zł.
Hamujących inwestycje akcji w ostatnim dziesięcioleciu nie brakowało też w innych miastach. Wiedzą coś na ten temat w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Przez ekologów zatrzymano m.in. budowę autostrady A4. Jednak ekolodzy nie doczekali się nigdy od instytucji państwowej żadnego ekoharaczu.
cez