Niemiecki koncern EWE jest gotowy dostarczać Polsce 2 mld m sześc. gazu rocznie, co rozwiązywałoby nasze niedobory tego paliwa. EWE ma nawet gazociąg, którym mógłby przesłać gaz do Polski. Ale polskie firmy PGNiG i Gaz-System nie są zainteresowane współpracą.
Magistrala o średnicy 700 mm przebiega pod Odrą w regionie Słubic. Obecnie gaz pobiera z niej kilkadziesiąt lubuskich gmin, czyli wykorzystana jest w 5 procentach. EWE chce wysyłać znacznie więcej, nie ma jednak dostępu do ogólnopolskiego systemu przesyłowego i nie wiadomo, czy go uzyska.
Z technicznego punktu widzenia nie jest to kłopot; wystarczy ułożyć 30 – 40 km rur, co kosztowałoby zaledwie 120 mln zł. Nie byłoby to również specjalnie czasochłonne. Przemysław Wipler, były dyrektor departamentu dywersyfikacji nośników energii Ministerstwa Gospodarki, przyznaje, że studium wykonalności projektu gotowe było już w 2004 roku. EWE ma nawet niezbędne pozwolenia budowlane. Mimo to Niemcom nie udało się uzyskać zgody Gaz-Systemu na podłączenie do sieci.
Współpracą nie jest też zainteresowane PGNiG. A to konieczne, by gaz popłynął,. Ustawa o zapasach obowiązkowych gazu obliguje firmy sprzedające ponad 50 mln m sześc. gazu rocznie do gromadzenia rezerw. W Polsce nie ma wystarczających pojemności, a budowa zbiorników to wydatek rzędu 1 mld zł. EWE nie chce go ponosić, mógłby korzystać z magazynów w Polsce, ale wszystkie są własnością PGNiG.
Spółka, która jest monopolistą w dostawach gazu w Polsce, broni się przed wpuszczeniem na rynek konkurencji.
Aż trudno uwierzyć, że na tyle wizji, rządowych strategii i wielopiętrowych figur retorycznych o budowaniu bezpieczeństwa energetycznego państwa nie znalazł się ani jeden projekt, który tchnąłby w to trochę zdrowego rozsądku.

Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew zapewniał wczoraj, że są szanse na zawarcie w przyszłym miesiącu porozumienia gazowego, dzięki któremu do Polski dostarczone zostaną większe ilości gazu. Niezależnie od tych deklaracji polski rząd szuka zabezpieczeń na wypadek fiaska negocjacji.

Dziś premier Donald Tusk spotka się z premierem Ukrainy Mykołą Azarowem. Rozmawiać mają m.in. o możliwości przesłania do Polski gazu ukraińskimi gazociągami. Paliwo ma dostarczyć niemiecki koncern E.ON Ruhrgas. Dotąd kontrakt E.ON z PGNiG nie mógł być jednak zrealizowany, właśnie z uwagi na brak zgody Kijowa na tranzyt.

Nasze ewentualne problemy z niedoborem gazu mógłby za to rozwiązać gazociąg, który przebiega pod Odrą w regionie Słubic. Niemiecki koncern EWE, właściciel magistrali, chciałby do Polski dostarczać nim nawet około 2 mld m sześc. gazu rocznie. Polskie firmy – PGNiG oraz Gaz-System zarządzający krajową siecią gazową – nie są jednak zainteresowane.

Niechęć polskich firm wobec słubickiej rury wynika z przyczyn biznesowych i politycznych. Nie jest tajemnicą, że EWE blisko współpracuje z Gazpromem (obie firmy są udziałowcami w VNG, trzecim pod względem wielkości importerze gazu do Niemiec). Przemysław Wipler, były dyrektor departamentu dywersyfikacji nośników energii Ministerstwa Gospodarki, nie ma wątpliwości, że za pośrednictwem niemieckiego koncernu do Polski będzie trafiał rosyjski gaz z omijającego nasz kraj rurociągu Nord Stream. EWE buduje bowiem zbiorniki w okolicach trasy, którą w Niemczech będzie transportowany rosyjski surowiec. Mają one stanowić zaplecze magazynowe dla Nord Streamu, przeciwko któremu Polska głośno protestuje.