Niepewni politycznie klienci muszą regulować swoje należności natychmiast pod groźbą zakręcenia kurka. Sprzymierzeńcy albo płacą za surowiec grosze, albo mogą zadłużać się w nieskończoność.
Rekordy biją separatyści z Tyraspola. Dług Naddniestrza wobec Gazpromu na początku roku przekroczył 2 mld dol. To kwota dziesięciokrotnie wyższa od zadłużenia Białorusi. Tymczasem Moskwa już w połowie czerwca groziła Mińskowi odcięciem dostaw. Wobec Naddniestrza koncern nie zamierza stosować rynkowej logiki.
– Naddniestrze to nasz największy dłużnik – przyznaje w rozmowie z „DGP” Tatjana Gołubowicz z centrum prasowego Gazpromu. Zaraz jednak dodaje, że nie ma planu ściągania przez koncern należności.
Co ciekawe, formalnie za dostawy do separatystów powinna zapłacić tocząca z Tyraspolem spór Mołdowa. To właśnie na Mołdowagazie ciążą zobowiązania. Bo rząd w Kiszyniowie uznaje Naddniestrze za integralną część państwa. Zrzucając na nie odpowiedzialność za długi potwierdziłby niezależność prorosyjskiego terytorium.
Tyraspol również nie uznaje zadłużenia. Prezydent Naddniestrza Igor Smirnow uprzedził, że za rachunki zapłaci dopiero wtedy, gdy podpisze bezpośrednią umowę odnośnie do dostaw surowca z Gazpromem. Dotychczas rosyjski gaz płynął do Naddniestrza za pośrednictwem Mołdowagazu.



Dla porównania: w połowie czerwca dostawy gazu do Białorusi zostały częściowo wstrzymane ze względu na dług w wysokości „zaledwie” 200 mln dol. Ukrainie – z zadłużeniem o pół miliona dolarów mniejszym niż naddniestrzańskie – odcięto dopływ surowca w styczniu 2009 roku. – Przymknięcie oka na Naddnistrze przez Gazprom to zapłata za lojalność. Naddniestrze stanowi prokremlowską enklawę, gdzie od dwudziestu lat stacjonują rosyjskie wojska. Warto tam inwestować – mówi „DGP” politolog z Tyraspola Andriej Safonow. – Kreml wie, że utrata wpływów w Naddniestrzu wiąże się z utratą pozycji strategicznej w całym regionie Europy Południowo-Wschodniej – dodaje rozmówca.
Mołdowa od lat stara się przeforsować plan formalnego podziału długu pomiędzy Mołdowagazem a naddniestrzańskim Tiraspoltransgazem. W przeszłości Gazprom, choć kusił perspektywą rozłożenia długu na poziomie korporacji, kilkakrotnie starał się ściągnąć długi separatystów z Kiszyniowa. W 2007 roku koncern złożył cztery wnioski do sądu w sprawie ściągnięcia ponad 96 mln dolarów naddniestrzańskiego długu za dostawy gazu z lat 2005 – 2006. Kolejne dwa wnioski trafiły do sądu w listopadzie 2009 roku oraz w lutym 2010 roku. Chodziło o łączną kwotę prawie 280 mln dol. (86 proc. tej kwoty to długi Tyraspola).
– Niejasności wokół tego długu to doskonałe narzędzie wpływu. Szczególnie teraz, gdy zbliża się termin wyborów prezydenckich i parlamentarnych w Mołdowie, w których proeuropejska rządząca koalicja Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej (AIE) zderzy się z prorosyjskimi komunistami byłego prezydenta Władimira Woronina i nowo utworzoną i prorosyjską Partią Humanistów Valeriu Pasata – komentuje w rozmowie z „DGP” były mołdawski dyplomata Vlad Lupan.
Wygrana popularnego w kraju AIE, składającego się z nowego pokolenia polityków, wolnych od koneksji z rosyjskimi elitami, w wyborach zaplanowanych na 14 listopada umożliwiłaby przeprowadzenie proeuropejskich reform w Mołdowie, która od roku zmaga się z poważnym kryzysem politycznym. Na przeszkodzie może stanąć jednak Rosja i kolejne restrykcje gospodarcze. Do tej pory Rosja utrzymywała embargo na towar eksportowy numer jeden Mołdowy – wino – czyli egzekucja długu za gaz będzie poważnym ciosem w gospodarkę Mołdowy.