Gazprom zadecydował o wznowieniu dostaw gazu na Białoruś w pełnym wymiarze po spłacie długu przez stronę białoruską - powiadomiła w czwartek rzeczniczka Kremla Natalia Timakowa. Strona białoruska potwierdziła zaś spłatę przez Gazprom długu za tranzyt.

Premier Rosji Władimir Putin wyraził nadzieję, że w przyszłości nie powtórzy się podobny konflikt.

Białorusini zapłacili za gaz, Rosjanie za tranzyt

"(Prezes Gazpromu Aleksiej) Miller podczas rozmowy telefonicznej poinformował prezydenta (Rosji Dmitrija Miedwiediewa), że strona białoruska całkowicie zapłaciła za dostawy gazu zgodnie z kontraktem i Gazprom podjął decyzję o wznowieniu dostaw gazu na Białoruś w pełnym wymiarze" - powiedziała Timakowa.

Białoruska spółka energetyczna Biełtransgaz potwierdziła natomiast, że Gazprom uregulował dług za tranzyt gazu przez jej terytorium. Jak wcześniej powiedział rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow, koncern zapłacił Białorusi 228 mln dolarów, według stawki 1,45 USD za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na dystansie 100 km.

Wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko podkreślił jednak, że jego kraj do tej pory nie dostał oficjalnego powiadomienia o przelaniu długu. "Dostaliśmy informacje z mediów i będziemy czekać jeszcze dwie godziny - do godz. 13 (godz. 12 czasu polskiego). Jeśli nie będzie oficjalnego komunikatu, zaczniemy ograniczać tranzyt rosyjskiego gazu" - powiedział.

Białoruski wicepremier podkreślił, że według obliczeń strony białoruskiej Gazprom powinien zapłacić za tranzyt 260 mln dolarów. Oznaczałoby to, że Rosja wpłaciła 87 proc. należnej kwoty.

Wcześniej Siemaszko ostrzegał, że tranzyt zostanie wstrzymany, jeśli Gazprom nie spłaci długu do godz. 10 (godz. 9 czasu polskiego).

Gaz z Rosji płynie przez terytorium Białorusi dwoma magistralami - rurami Biełtransgazu (15 mld metrów sześciennych paliwa rocznie) i gazociągiem Jamał-Europa (31,5 mld metrów sześciennych). Do Gazpromu należy 50 proc. akcji Biełtransgazu. Rosyjski koncern jest natomiast wyłącznym właścicielem gazociągu jamalskiego - za wyjątkiem ziemi pod nim, którą wydzierżawił na 100 lat.

Komisja Europejska potwierdza, ze jest porozumienie Gazpromu z Białorusią

Rosyjski koncern gazowy Gazprom potwierdził ustnie Komisji Europejskiej zawarcie porozumienia z Białorusią kończącego gazowy spór cenowy, który zakłócił część dostaw do UE - powiedziała w czwartek rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner.



"Rozumiemy, że porozumienie między Rosją a Białorusią zostało zawarte, ale muszę powiedzieć, że dostaliśmy tylko ustne potwierdzenie od Gazpromu, natomiast nie mamy potwierdzenia od strony białoruskiej" - powiedziała Holzner na codziennym briefingu prasowym w KE.

"Oczekujemy, ze dostawy będą wznowione. Nie powinny być zakłócone (sporem rosyjsko-białoruskim)" - dodała.

Holzner poinformowała także, że po spadku w środę dostaw rosyjskiego gazu płynącego przez Białoruś na Litwę o połowę, w czwartek ciśnienie wzrosło. "Dostawy na Litwę wracają do normy" - powiedziała, powołując się na informacje strony litewskiej. Zaznaczyła jednocześnie, że zabierze nieco czasu, aż ciśnienie w gazociągu wróci do normalnego poziomu. Litwa otrzymuje 100 proc. swoich dostaw gazu z Rosji przez Białoruś.

Rzeczniczka powiedziała, że KE jest w stałym kontakcie z władzami Litwy, Polski i Niemiec - czyli krajami członkowskimi UE, które dostają gaz z Rosji tranzytem przez białoruski system przesyłowy, więc były narażone na skutki odcięcia rosyjskich dostaw na Białoruś. "Musimy zebrać wszystkie dostępne informacje i potem dokonamy pełnej oceny sytuacji" - powiedziała Holzner.

Ile płaciła Rosja za tranzyt, a ile chciała Białoruś

Do listopada 2009 roku Gazprom płacił - w zależności od magistrali - 1,45 i 0,43 USD za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km. Mińsk podniósł wówczas stawkę tranzytową dla magistrali Biełtransgazu do 1,88 dolara. Rosyjski koncern nie zaakceptował podwyżki i nadal próbuje płacić 1,45 USD. Strona rosyjska twierdzi, że taka opłata powinna obowiązywać do 2011 roku.

Trwał tajny spór

Gazprom utrzymuje też, że zgodnie z kontraktem ze stroną białoruską podwyższenie opłat za tranzyt możliwe jest tylko przy jednoczesnym podniesieniu hurtowej ceny gazu na rynku wewnętrznym Białorusi. Władze w Mińsku podwyżki takiej na razie nie planują.

Choć spór ten trwa już od ośmiu miesięcy żadna ze stron dotąd nawet słowem się o nim publicznie nie zająknęła.

A miało być naprawdę groźnie

Wcześniej Siemaszko ostrzegał, że tranzyt zostanie wstrzymany, jeśli Gazprom nie spłaci długu do godz. 10 (godz. 9 czasu polskiego).

W środę rano Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 60 proc. w stosunku do normalnego przepływu. Wcześniej ograniczył dostawy w poniedziałek o 15 proc., a we wtorek o kolejne 15 proc.



Wieczorem w środę Marlene Holzner, rzeczniczka komisarza UE ds. energii Guenthera Oettingera, podała, że w związku z rosyjsko-białoruskim konfliktem dostawy rosyjskiego gazu na Litwę, tranzytem przez Białoruś, spadły o 50 proc.

Polska też miała ucierpieć

Gaz-System i PGNiG poinformowały natomiast, że po południu w środę nastąpiły spadki ciśnienia w punkcie zdawczo-odbiorczym gazu Wysokoje na granicy polsko-białoruskiej, ale po godz. 17 ciśnienie wróciło do normy.

Putin żałuje, ale przypomina Białorusi - płacicie najmniej

Premier Putin wyraził w czwartek ubolewanie, że rosyjsko-białoruski konflikt zaszedł tak daleko. "Mamy nadzieję, ze nic podobnego nie powtórzy się w przyszłości" - powiedział.

"Jednocześnie zwracam uwagę, że białoruscy partnerzy otrzymują rosyjski gaz po najniższych cenach - żaden klient nie ma niższych cen - zaznaczył Putin. - Nawet po obniżce cen dla Ukrainy o 100 dolarów ukraiński konsument otrzymuje dziś gaz po 234 dolary (za 1000 metrów sześciennych), a białoruski po 184, różnica wynosi więc 50 dolarów" - powiedział szef rosyjskiego rządu.