Eksperci państw członkowskich oraz sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego osiągnęli porozumienie polityczne ws. nowego unijnego rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu - ogłosiła w środę rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner.

"To dobry znak i bardzo ważne wydarzenie. Oczekujemy, że po letniej przerwie porozumienie zostanie formalnie zawarte" - powiedziała Holzner. Głosowanie plenarne Parlamentu Europejskiego przewidziano wstępnie na drugą połowę września.

Według kompromisu, Komisja Europejska będzie mogła ogłosić unijny stan kryzysowy dla regionu dotkniętego przerwami w dostawie gazu albo całej UE, już na wniosek jednego kraju. Wykreślono warunek, by zakłóconych było 10 proc. dziennych dostaw do regionu. Na poziomie całej UE (albo w razie konieczności tylko w odniesieniu do danego regionu) KE będzie musiała ogłaszać stan kryzysowy, gdy zwrócą się o to władze dwóch dotkniętych krajów. Nie ma już warunku, by zakłóconych było 20 proc. dostaw (tyle ile w obecnej dyrektywie).

"Polska chciała więcej, ale ogółem porozumienie jest dobre i korzystne dla Polski, a także dla wszystkich krajów całego naszego regionu. Nie ma żadnych szczególnych kryteriów procentowych" - powiedziała PAP eurodeputowana PO Lena Kolarska-Bobińska. Dodała, że "w kwestiach energetycznych - choć można narzekać, że to są małe kroki - mamy do czynienia z powolnym budowaniem wspólnej polityki w UE".

W ramach mechanizmu solidarności energetycznej, podczas stanu kryzysowego państwa mają pod okiem KE gwarantować wzajemny dostęp do instalacji magazynowych. By podnieść gotowość na wypadek sytuacji kryzysowej, budowana ma być odpowiednia infrastruktura przesyłowa (np. interkonektory). W celu ochrony integralności rynku wewnętrznego ma obowiązywać zakaz jakichkolwiek środków, które zakłócałyby przepływ gazu na rynku unijnym.

Tak jak chciała Polska, kompromis zakłada zwiększenie roli Komisji Europejskiej przez nowe instrumenty szybkiego reagowania na szczeblu wspólnotowym, takie jak coroczna ocena ryzyka zakłóceń w dostawie gazu oraz ciągłe monitorowanie bezpieczeństwa dostaw. KE będzie miała decydującą rolę w zatwierdzaniu planów działania kryzysowego przygotowywanych przez kraje i będzie mogła domagać się poprawek, jeśli uzna plany za niewystarczające dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego.

"To dobrze, że decydujący głos będzie należał do KE. Wspólnotowa decyzja jest bardzo ważna - uniknie się zróżnicowanych decyzji państw członkowskich" - powiedziała Kolarska-Bobińska.

Wcześniej w Radzie UE, gdzie reprezentowane są rządy, nie było zgody na wzmocnienie kompetencji Komisji Europejskiej. Ponadto kraje zazdrośnie strzegły swoich dostaw gazu, dążąc np. do rozszerzenia grupy "odbiorców wrażliwych" na różne zakłady przemysłowe. Definicja tych odbiorców jest kluczowa w razie kryzysu, gdyż trzeba by im zapewnić dostawy w pierwszej kolejności, a dopiero ewentualną nadwyżką podzielić się z innym krajem UE w potrzebie.

Polska bezskutecznie postulowała, by grono "odbiorców wrażliwych" ograniczyć do żłobków, szkół czy szpitali - przyjęty kompromis zakłada szeroką definicję, co w praktyce oznacza, że kraje same zadecydują, kogo zaliczą do tej kategorii. Polski rząd przyznawał, że był w tej kwestii osamotniony w Radzie UE.

Przedstawiona w lipcu ub.r. przez Komisję Europejską propozycja rozporządzenia ma w przyszłości zabezpieczyć kraje UE przed takim kryzysem, jaki wybuchł na przełomie 2008/09 r. między Rosją a Ukrainą, gdy dostawy do UE zostały odcięte na dwa tygodnie. A także przed ewentualnymi skutkami takich sporów cenowych, jak trwający właśnie między Białorusią i Rosją.

kot/ icz/ mc/