Konflikt gazowy przeradza się w gazową wojnę między Gazpromem i Białorusią. Aleksandr Łukaszenka polecił rządowi wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Białorusi. Komisja Europejska zaapelowała do Białorusi i Rosji, by dotrzymały swych "zobowiązań kontraktowych". Polski operator gazowy uspokaja - obecnie ilość gazu odbieranego na granicy polsko-białoruskiej jest zgodna z kontraktem.

Sytuacja konfliktu między Mińskiem a Moskwą o gaz w tej chwili Polski nie dotyczy - powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Zaznaczył, że ewentualne zakręcenie kurka z gazem przez Białoruś będzie problemem ogólnoeuropejskim.

Gaz do Polski płynie, są pełne magazyny

Według premiera, nie ma na razie powodów do niepokoju, ponieważ ciśnienie gazu na granicach nie spadło. "Mamy bardzo solidne zapasy w magazynach. (...) Chyba możemy bez ryzyka powiedzieć, że nawet gdyby doszło po stronie białoruskiej do radykalnych kroków, to przez wiele, wiele tygodni Polska jest zabezpieczona jeśli chodzi o gaz" - powiedział.

"Pragnę przypomnieć, że ten gaz ze strony wschodniej dociera do nas także innymi przejściami" - podkreślił premier.

W ramach kontraktu z Gazpromem dostawy gazu z Rosji do Polski przez Białoruś wynoszą ok. 60 proc., a przez Ukrainę - ok. 40 proc.

Polski Gaz-System: ilość dostarczanego do Polski gazu zgodna z kontraktem

Obecnie ilość gazu odbieranego na granicy polsko-białoruskiej jest zgodna z kontraktem - poinformował we wtorek operator gazociągów przesyłowych Gaz-System.

"Gaz-System jest w ciągłym kontakcie ze służbami dyspozytorskimi Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz białoruskiego operatora systemu przesyłowego Biełtransgaz. Natomiast PGNiG S.A. pozostaje w stałym kontakcie z dostawcą gazu - Gazprom Export" - napisał Gaz-System w komunikacie przesłanym PAP.

Rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska, powiedziała PAP: "wszystko jest jak dotąd bez zmian, ale stale monitorujemy sytuację".

Wojna między Gazpromem a Białorusią

"Poleciłem rządowi wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Białorusi, dopóki Gazprom nie zapłaci swego zadłużenia za tranzyt" - oświadczył Łukaszenka na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem w Mińsku.

Wcześniej we wtorek Gazprom zmniejszył dostawy rosyjskiego gazu na Białoruś o 30 proc., domagając się spłaty 192 mln dol. długu za surowiec dostarczony w ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku.

Łukaszenka oświadczył, że Gazprom jest winien jego krajowi 260 mln dol. za tranzyt gazu

"Do jakiego cynizmu i absurdu może dojść, jeśli ty jesteś mi winien 260 mln, a ja tobie 190 mln, ale to ty zaczynasz mi za to zakręcać kurek" - oznajmił Łukaszenka.

"Chcę was publicznie poinformować o tym konflikcie, który przeradza się w gazową wojnę między Gazpromem i Białorusią" - oświadczył, podkreślając, że Białoruś nie spodziewała się podobnego cynizmu od władz Rosji.



"Wypowiedzi rosyjskich przywódców poniżają naród białoruski. To nie Białoruś jest zadłużona u Gazpromu, tylko Gazprom u Białorusi" - podkreślił.

Łukaszenka proponuje wzajemne rozliczenia

Białoruski prezydent zaproponował przy tym Gazpromowi powiązanie wzajemnych rozliczeń. Tym sposobem Gazprom miałby zapłacić Białorusi 70 mln dol. "To dokładne wyliczenia i oni to przyznają" - oznajmił.

Zapewnił jednak, że Białoruś już pożyczyła pieniądze na spłacenie Rosji swego długu za otrzymany gaz. "Pożyczyłem pieniądze od przyjaciół i w najbliższym czasie rozliczymy się za dług gazowy" - obiecał.

Białoruskie ministerstwo energetyki poinformowało tymczasem, że Białoruś całkowicie rozliczyła się z Gazpromem za gaz otrzymany z Rosji w maju, "nie doczekawszy się przelania środków finansowych z Gazpromu za tranzyt w maju rosyjskiego gazu przez białoruski system transportowy do państw Europy".

Jeszcze w poniedziałek strona białoruska twierdziła, że dług Gazpromu z tytułu tranzytu gazy przez Białoruś wynosi 220 mln dol.

W razie czego gaz popłynie przez Ukrainę

Tymczasem Ukraina zapewniła, że w razie konieczności może zwiększyć transport gazu do Europy. "Tak, mamy możliwość dodatkowo tłoczyć 20-30 mld m sześc. rocznie. Jeśli powstanie taka konieczność, to Ukraina zrealizuje umowę o dostawach gazu do Europy" - oświadczył premier Ukrainy Mykoła Azarow.

KE wzywa Moskwę i Mińsk do respektowania umów gazowych

Komisja Europejska ponownie zaapelowała we wtorek do Białorusi i Rosji, by dotrzymały swych "zobowiązań kontraktowych" w związku z ostatnim sporem gazowo-cenowym na linii Moskwa-Mińsk. Zdaniem KE, potencjalnie zagrożonych jest 6,25 proc. konsumpcji gazu w UE.

KE nie otrzymała jeszcze oficjalnego zawiadomienia od władz Białorusi o decyzji w sprawie wstrzymania tranzytu rosyjskiego gazu do Europy - powiedziała rzeczniczka ds. energetyki Marlene Holzner. O takim wydanym przez siebie poleceniu powiadomił we wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.

Holzner zapewniła jednocześnie, że KE jest w kontakcie z władzami Białorusi i Rosji. "Oczekujemy, że dostawy gazu z Rosji do UE przez Białoruś nie zostaną zakłócone" - zaapelowała. Dodała, że w tej sprawie zaplanowane jest spotkanie na szczeblu technicznym we wtorek po południu; w poniedziałek KE spotkała się ze stroną rosyjską.

KE ostrzega, że na skutek sporu najbardziej może ucierpieć Litwa, która 100 proc. gazu otrzymuje z białoruskiego systemu przesyłowego. "Nie mamy informacji o tym, że dostawy na Litwę zostały przerwane, ale w razie konieczności Łotwa mogłaby wziąć na siebie dostawy gazu dla sąsiada" - powiedziałą Holzner.

Komisja podała, że pośrednio mogą zostać także ograniczone dostawy dla Polski i Niemiec.



"Rosja zapewniła, że będzie przestrzegać swoich zobowiązań kontraktowych i może dostarczać gaz do Polski i Niemiec przez Ukrainę" - powiedziała rzeczniczka, dodając, że wymagają jeszcze sprawdzenia moce przesyłowe gazociągów. Strona ukraińska sama zapewniła, że w razie konieczności może zwiększyć transport gazu do Europy.

Ogółem KE szacuje, że zapowiedziane przerwanie tranzytu przez Białoruś oznacza spadek dostaw gazu o 6,25 proc. unijnego zapotrzebowania (czyli 20 proc. dostaw z Rosji). Większość gazu przesyłana jest przez Białoruś bez udziału strony białoruskiej gazociągiem jamalskim kontrolowanym w 100 proc. przez stronę rosyjską.

Holzner podkreśliła jednak, że na obecnym etapie KE nie ma żadnych informacji o zakłóceniu dostaw do krajów członkowskich UE.

We wtorek Gazprom zmniejszył dostawy rosyjskiego gazu na Białoruś o 30 proc., domagając się spłaty 192 mln dol. długu za surowiec dostarczony w ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku. Łukaszenka oświadczył, że Gazprom jest winien jego krajowi 260 mln dol. za tranzyt gazu i oskarżył stronę rosyjską o cynizm. Powiedział też, że konflikt przeradza się w "gazową wojnę między Gazpromem i Białorusią". Jednocześnie zapewnił, że Białoruś już pożyczyła pieniądze na spłacenie Rosji swego długu za otrzymany gaz i ureguluje dług.

Na przełomie 2008/09 roku dostawy rosyjskiego gazu do UE zostały wstrzymane na dwa tygodnie na skutek sporu cenowego między Moskwą a Kijowem.