Mimo wysypu kontraktów na budowę autostrady A1 z Torunia do Łodzi drogowcom nie uda się zrealizować wyśrubowanych planów na ten rok.
Dziś bydgoski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych podpisze dwa kontrakty na budowę 63,9 km autostrady A1 z Torunia do Kowala na granicy województwa kujawsko-pomorskiego. Drogę wytyczą dwa polsko-irlandzkie konsorcja. Na czele jednego stoi SRB Civil Engineering, liderem drugiego jest giełdowe PBG, który buduje Stadion Narodowy. Za realizację kontraktów firmy zainkasują odpowiednio 934,1 mln zł i 857,4 mln zł.
– Budowa rozpocznie się w ciągu miesiąca – mówi „DGP” Tomasz Rudnicki, wiceszef GDDKiA.
Jeszcze w wakacje na place budów wejdą także wykonawcy kolejnych fragmentów A1. Generalna Dyrekcja zapowiada, że do końca tego miesiąca podpisze kolejne umowy na budowę 75 km trasy z Kowala do Łodzi. Drogowcy podzielili kontrakty pomiędzy cztery konsorcja. Na ich czele stoją: irlandzkie SRB Civil Engineering, polski Poldim, hiszpańskie Sando oraz niemieckie Johann Bunte Bauunternehmung. W sumie budowa trasy będzie kosztować 2,4 mld zł, czyli 32 mln zł za 1 km.
Dyrekcja obiecuje, że całym odcinkiem A1 z Torunia do Łodzi kierowcy pojadą jeszcze przed Euro 2012. Wtedy gotowy ma być już realizowany przez GTC koncesyjny fragment A1 na północ z Torunia do Grudziądza. Z autostrady do Gdańska kierowcy korzystają już od jesieni 2008 roku.
24 czerwca w podłódzkim Strykowie Budimex rozpocznie budowę potężnego węzła drogowego, z którego samochody będą mogły zjechać z A1 na autostradę A2 w kierunku Poznania i Warszawy oraz na południe do Piotrkowa Trybunalskiego. Na wprowadzenie ciężkiego sprzętu czekają już także firmy, które do maja 2012 roku mają wybudować 91 km autostrady A2 z Łodzi do Warszawy.
– Zgodnie z harmonogramem prace ruszą na przełomie września i października – mówi Tomasz Rudnicki.
W tym roku Generalna Dyrekcja na budowę nowych dróg chce wydać 27,6 mld zł. Wojciech Malusi, szef Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, twierdzi że plany GDDKiA to mrzonki.
– Za sukces będę uważał wydatki na poziomie ok. 20 mld zł – mówi Adrian Furgalski, ekspert rynku infrastruktury, i dodaje, że drogowcy nie radzą sobie z przygotowaniem do budowy dróg ekspresowych. – W wielu przypadkach trzeba poprawiać raporty środowiskowe. Wyhamowanie budowy szybkich tras negatywnie wpłynie na poziom wydatków GDDKiA – mówi Adrian Furgalski.
Że inwestycje mogą być niższe od planowanych, przyznają nawet drogowcy. GDDKiA uważa jednak, że to wina powodzi. Wielka woda sparaliżowała na kilka miesięcy budowy śląskich odcinków autostrady A1 oraz A4 między Krakowem a Tarnowem.
– Zatrzymanie prac będzie skutkowało przesunięciem niektórych robót – mówi Tomasz Rudnicki.
GDDKiA liczy, że jesienią wydatki rozkręci rozpoczęcie budowy trzech odcinków autostrady A4 z Rzeszowa do granicy z Ukrainą.