Nadawcy i operatorzy płatnych telewizji coraz chętniej decydują się na koprodukcję filmów. Dzięki temu mogą stworzyć bardziej atrakcyjną ofertę i zwiększyć przychody.
Najwięcej pieniędzy na ten cel wydał dotychczas Canal+ Cyfrowy (operator platformy Cyfra+), który współfinansuje filmy od 15 lat, ale od trzech lat podobną strategię stosują Grupa TVN oraz nowy gracz na rynku płatnej telewizji – Telekomunikacja Polska.
Beata Ryczkowska, dyrektor wykonawcza Canal+ Cyfrowy, przyznaje w rozmowie z „DGP”, że tegoroczny budżet spółki na koprodukcję filmów waha się między 4 a 5 mln zł.
Środki te są przeznaczone na sfinansowanie czterech produkcji, w tym m.in. najnowszego filmu Jerzego Skolimowskiego „The Essense of Killing” inspirowanego muzyką Fryderyka Chopina, realizowanej w technologii 3D „Maszyny latającej”, a także „Sponsoringu” Małgorzaty Szumowskiej.
– Jesteśmy w trakcie czytania kolejnych scenariuszy, ale na razie za wcześnie mówić o szczegółach. Nasza strategia zakłada dalszy rozwój oferty filmowej – dodaje Beata Ryczkowska.
Przyznaje, że szeroka propozycja polskich tytułów ma wyróżniać Canal+ na tle konkurencji. W ciągu ostatnich 15 lat Canal+ współprodukował w sumie 150 filmów. Kolejnych sześć nakręcono w ciągu ostatnich trzech lat.
Beata Ryczkowska twierdzi, że jako producent firma ma wpływ na jakość filmu, ale także partycypuje w przychodach z kolejnych źródeł, m.in. z kin, ze sprzedaży DVD czy licencji.
– Jest także możliwość wykorzystywania tytułów w ramach oferty Canal+ oraz wideo na żądanie – dodaje Beata Ryczkowska.
Podobnej strategii spróbowali też konkurenci. Na przykład Grupa TVN, która na swoim koncie ma przede wszystkim produkcje masowe, takie jak m.in. zrealizowany w 2007 roku „Świadek koronny” czy późniejsze „Kochaj i tańcz”. Firma najpierw pokazuje filmy w sieci kin Multikino, potem na antenie TVN i w internecie, a teraz w kanałach filmowych platformy n.
Trzy lata temu tego samego spróbowała Telekomunikacja Polska, która zaczęła od koprodukcji „Katynia” Andrzeja Wajdy. Na początku był to sposób budowania wizerunku. Ale później spółka zwiększyła zaangażowanie w koprodukcję, by wykorzystać filmy jako element walki o klientów na rynku płatnej telewizji. Na stanowisku odpowiedzialnym za rozwój oferty TP postawiła Dominique’a Lesage’a, wcześniej długo związanego z Canal+. W ciągu trzech lat operator uczestniczył w koprodukcji 13 filmów (dwa z nich: „To nie tak, jak myślisz, kotku” oraz emitowane w kinach „Piksele”, koprodukował też Canal+ Cyfrowy). Jeden z ostatnich projektów – „Różyczka” – zdobył główną nagrodę na zakończonym niedawno Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.



Walka o rynek płatnej telewizji nie będzie jednak łatwa, bo konkurencja jest ogromna. 3,23 mln klientów ma Cyfrowy Polsat, 1,5 mln – Cyfra+, a ponad 700 tys. platforma n. Około 4,5 mln klientów mają operatorzy kablowi. Z oferty TP korzysta tymczasem ponad 400 tys. abonentów. Spółka jednak planuje, że do końca 2012 roku ich liczba wyniesie co najmniej 1 milion.
Tworzymy unikalny kontent, budujemy wizerunek firmy i robimy biznes
TRZY PYTANIA
Dlaczego Telekomunikacja Polska weszła w produkcję filmową?
Nasza strategia opiera się na trzech filarach. Po pierwsze, tworzymy unikalny kontent dla naszych usług multimedialnych, takich jak VoD (wideo na żądanie – red.). Po drugie, to element budowania pozytywnego wizerunku, zwłaszcza gdy wspieramy filmy o charakterze narodowo-historycznym. Po trzecie, to biznes.
Ile dotychczas zarobiliście na udziale w produkcji?
Przyjęliśmy strategię, że jesteśmy otwarci na różne propozycje, ale przede wszystkim muszą to być filmy dla szerokiej publiczności, do których widzowie będą chcieli wracać. To zapewnia, że inwestycja w kino jest opłacalna. Jako koproducent otrzymujemy udział w prawach i zyskach z filmu. Trzeba mieć na uwadze, że film to inwestycja długofalowa – zarabia przez cały czas, nie tylko w pierwszym okresie, kiedy jest pokazywany w kinach. Mam na myśli dystrybucję na DVD i w telewizji. Koprodukowane przez nas filmy pojawiają się także w naszej bibliotece wideo na życzenie tuż po zakończeniu dystrybucji w kinach. Ponadto w umowach gwarantujemy sobie wyłączność na VoD przez kilka miesięcy.
Ile TP zainwestowała w koprodukcję filmową i jakie kwoty wyda na ten cel w przyszłości?
Nie możemy podać kwot. Wynika to z poufności zawieranych umów koproducenckich. W tym roku chcemy wejść w produkcję kilku nowych filmów. Jednak dopóki nie podpiszemy umów, nie mogę zdradzić szczegółów. Nasz budżet tak naprawdę zależy od atrakcyjności projektów, które otrzymamy. Jeśli film spełnia nasze kryteria wyboru, będziemy w niego inwestować.
Operatorzy stawiają na produkcje, które pomogą przyciągnąć klientów / DGP