Ekonomiści, politycy i spece od marketingu, którzy jeszcze dwa lata temu wieszczyli, że tegoroczne mistrzostwa świata będą miały zbawienny wpływ na gospodarkę i ludność RPA, mocno przesadzili.
Pomylili się w swoich szacunkach niemal w każdym aspekcie. W tym najważniejszym – wpływie mistrzostw na wzrost gospodarczy kraju – aż o 50 proc. Kilka dni temu ministerstwo finansów RPA ogłosiło, że mundial doda do wzrostu PKB tylko niespełna 0,5 proc., a nie jak przewidywano w 2006 roku – co najmniej 1 proc.
– Kilka lat temu, kiedy otrzymaliśmy nominację na gospodarza mistrzostw, sytuacja ekonomiczna była zupełnie inna. Teraz musimy zweryfikować swoje prognozy i pozostać realistami – przyznaje minister sportu RPA Makhenkesi Stofile.

Mniej pracy, tyle samo biedy

Planowano też, że przygotowania do turnieju dadzą pracę 415 tys. osobom. To też trzeba było zweryfikować. Okazało się, że od 2007 roku na potrzebę budowy pięciu stadionów oraz gruntownego remontu kolejnych pięciu utworzono 130 tys. miejsc pracy. Kilkadziesiąt tysięcy kolejnych powstało na potrzeby rozbudowy miejskiej infrastruktury. Jednak większość robotników, która znalazła chwilowe zatrudnienie, powróciła po kilku miesiącach na ulicę. W czwartym kwartale 2009 roku bezrobocie w RPA wyniosło 24,3 proc. i było jednym z najwyższych w ostatnich pięciu latach. – Te mistrzostwa nie będą miały dużego wpływu na zmniejszenie się biedy – uważa Udesh Pillay, współautor raportu „Rozwój i marzenia: dziedzictwo MŚ 2010”.
Do Republiki Południowej Afryki w czasie turnieju przyjedzie o wiele mniej kibiców z zagranicy, niż pierwotnie zakładano. Dwa lata temu mówiło się o liczbie rzędu 450 tys. Teraz zmniejszono ją do 350 tys. (to ponad cztery razy mniej osób, niż przyjechało na ostatnie mistrzostwa świata do Niemiec). W połowie marca Horst Schmidt z departamentu biletów FIFA powiedział, że w sprzedaży jest jeszcze 600 tys. spośród 2,9 mln wejściówek na mecze mundialu, a w tym samym okresie przed ostatnim mundialem sprzedano już komplet.



Banki zrezygnowały z biletów

Sporym ciosem dla organizatorów jest bardzo słaba sprzedaż najdroższych biletów – korporacyjnych, przeznaczonych dla zamożnych klientów, którzy korzystają na stadionach z tzw. strefy hospitality. Tego typu wejściówek zostało jeszcze aż 50 proc. całej puli. Banki, które płaciły miliony, aby zapewnić swoim pracownikom świetną rozrywkę podczas mundialu w Niemczech – Commerzbank czy Deutsche Bank – z kosztownego, dalekiego wyjazdu do Afryki zrezygnowały. Z kolei firma MATCH Services, którą FIFA zakontraktowała jako pośrednika w sprzedaży biletów i usług hotelowych dla kibiców, wycofała zamówienie na w sumie 450 tys. nocy hotelowych z powodu braku zainteresowania turystów.
Głównym powodem słabej sprzedaży biletów i stosunkowo niewielkiej zakładanej liczby turystów jest coraz większa drożyzna panująca w miastach gospodarzach mundialu. Niektórzy hotelarze, licząc na łatwy zysk, podnieśli swoje ceny nawet o 150 proc. Swoje robią również bardzo drogie bilety lotnicze do RPA.
Jednak gorszemu, niż zakładano, wynikowi ekonomicznemu kraju winna poniekąd jest również FIFA, która wyjątkowo restrykcyjnie podchodzi do kwestii wartości intelektualnej, ograniczając lokalnych drobnych przedsiębiorców niemających pieniędzy na zakup licencji np. na używanie wyrażenia „SA 2010”. A trzeba taką licencję posiadać, aby taki napis umieścić choćby na dzwiach swojego pubu.
4,6 mld dolarów wydała do tej pory RPA na przygotowania do mistrzostw świata
350 tys. kibiców z zagranicy przyjedzie w czerwcu do RPA. O 100 tys. mniej, niż zakładano
50 proc. biletów z całej puli wejściówek dla najbogatszych fanów pozostało w sprzedaży