Przewoźnicy nie wykorzystują unijnych pieniędzy na zakup nowych pociągów. Średnio 30 lat mają pociągi podmiejskie, podobnie lokomotywy. Jeśli inwestycje nie przyspieszą, modernizacja taboru zajmie pół wieku.
Atak zimy sparaliżował kolej. Na blisko 25 tys. pociągów uruchomionych od 9 do 14 stycznia co dziesiąty przyjeżdżał do celu spóźniony nawet o 10 godzin. Szwankowały lokomotywy, psuło się ogrzewanie, przez nieszczelne okna do przedziałów wpadał śnieg i lód.
Zdaniem ekspertów winy za tę katastrofę nie można zrzucić tylko na aurę.
– Polska kolej to największy przegrany 20 lat transformacji. Kolejne rządy z zapałem reformują PKP, ale jakoś pasażerowie nie odczuli dotąd znaczącej poprawy. Linie kolejowe, dworce, ale przede wszystkim tabor potrzebują ogromnego doinwestowania – ocenia Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Wśród problemów polskiego kolejnictwa modernizacja taboru to jedna ze spraw wymagających pilnej realizacji.
– Jeżeli wymiana starych pociągów na nowe dalej będzie się odbywać w takim tempie, nowoczesnej kolei doczekamy się za pół wieku – zgadza się z postulatem Jakub Majewski, analityk rynku kolejowego.

Zabytkowe pociągi

Ponad 90 proc. wszystkich pasażerów, czyli grubo ponad ćwierć miliarda osób rocznie, wożą trzy główne firmy: państwowa PKP Intercity, samorządowa Przewozy Regionalne i należąca do Mazowsza Kolej Mazowiecka. W większości dysponują pociągami z poprzedniej epoki. Najstarszy tabor ma kolej samorządowa. Ponad 800 pociągów podmiejskich zostało wyprodukowanych w latach 1961 –1993. Najstarsze z nich mają już prawie 50 lat. Spółka podaje, że średni wiek tzw. elektrycznych zespołów trakcyjnych (pociągi podmiejskie, które najczęściej dowożą podróżujących do pracy i szkół), to ok. 25 lat. Przewozy Regionalne mają także ponad 2 tys. przestarzałych wagonów osobowych nadających się do modernizacji lub wymiany i tylko kilkaset nowszych. W Kolejach Mazowieckich średni wiek pociągów powoli zbliża się do 30 lat.
Nie lepiej przedstawia się stan zaplecza PKP Intercity. Spółka od kilku lat szykowana do debiutu na giełdzie w trakcie reformy samorządowej polegającej na przekazaniu województwom udziałów w PKP Przewozy Regionalne otrzymała 1,9 tys. wagonów, z których 700 wymaga natychmiastowej naprawy. Część z nich już się do tego nie nadaje – w 2010 roku 100 trafi na złom. Przewoźnikowi brakuje także lokomotyw. Jesienią 2009 roku podczas targów kolejowych Krzysztof Celiński, prezes spółki, przyznawał, że ma z nimi ogromne problemy. Większość lokomotyw, którymi dysponuje, ma grubo ponad 30 lat. Najlepszych i w pełni sprawnych nie wystarcza czasami nawet do obsadzenia najbardziej prestiżowych połączeń, np. z Warszawy do Katowic czy Krakowa.