ZMIANA PRAWA - Gmina nie będzie już decydować o liczbie taksówek w mieście. Licencje będą dostępne dla wszystkich, którzy uzyskają uprawnienia.

Łatwiej będzie zostać taksówkarzem – taki wniosek można wyciągnąć z propozycji zmiany ustawy o transporcie drogowym, który przedstawili senatorowie. Zgodnie z przyjętym w zeszłym tygodniu przez Senat projektem nowelizacji prawa transportowego, który jest inicjatywą grupy senatorów, rada gminy nie będzie decydowała ile w danym roku udzieli licencji na taksówki. Projekt został skierowany do Sejmu.

Obecnie o liczbie taksówek w mieście nie decydują korporacje taksówkarskie, tylko gminy i miasta. Przykładowo w 2008 roku po Warszawie może jeździć maksymalnie około 8 tys. taksówek. W tym roku przybyło 500 licencji w stosunku do roku 2006. Do tej pory wielu kierowców, którzy zdali egzamin na licencję taksówkową musiało jednak czekać aż gmina zwiększy limit taksówek na swoim obszarze. Jeżeli w danym okresie nie był zwiększany limit licencji, to musieli czekać, aż inny kierowca przejdzie na emeryturę. Wtedy ten, który czeka najdłużej miał szansę zająć miejsce starszego kolegi.

Limity na licencje to fikcja

- Zniesienie limitu na licencje taksówkowe nic nie zmieni. Wymóg posiadania takiego dokumentu w przypadku świadczenia usług przewozowych jest fikcją – mówi Paweł Biedrzycki, prezes Super Taxi. Tłumaczy on, że wiele osób wykonuje przewóz osób bez licencji na taksówkę. Wykonują oni ta naprawdę taką samą pracę jak taksówkarze, ale nie podlegają wielu ograniczeniom i mają mniejsze wymagania.

- Doszło do tego, że w tym roku w Warszawie miało być przyznanych 500 nowych licencji. Do tej pory nie zostały wszystkie wykorzystane. Powodem jest to, że osoby, które mogłyby je otrzymać wolą jeździć jako tzw. przewóz osób niż jako taksówkarze – stwierdza Paweł Biedrzycki.

Tłumaczy on, że zwykli przewoźnicy nie muszą korzystać z zalegalizowanych taksometrów, które są zintegrowane z kasami fiskalnymi. Powoduje to, że wykazują oni mniejsze obroty niż w rzeczywistości. W ten sposób płacą mniejsze podatki, mniej pieniędzy trafia do ZUS. Więcej jednak trafia do ich portfeli. Możliwość takiego manewrowania powoduje, że nawet ci, którzy mają wszelkie uprawnienia wolą pozostać przewoźnikami niż taksówkarzami.

Rynek dobrym weryfikatorem

Są jednak takie osoby, którym pomysł senatorów się podoba.

- Liberalizacja polegająca na tym, że gminy nie będą decydować o ilości taksówek jest kokiem w słusznym kierunku – mówi Adam Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. Podkreśla, że rynek sam powinien decydować o tym ile będzie jeździło taksówek.

- Prawo popytu i podaży samo ureguluje wykonywanie takich usług – dodaje.

Propozycje senatorów określają, że do uzyskania licencji na taksówkę wystarczy – oprócz odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych egzaminami – posiadać przez trzy lata prawo jazdy. Obecnie wymogiem jest pięcioletnie doświadczenie w wykonywaniu przewozu osób. Trzyletnie wymóg posiadania prawa jazdy ma być także dla osób, które będą wykonywały przewóz osób.

Zgodnie z przyjętym projektem przewóz osób samochodem, który nie jest taksówką będzie licencjonowany. Obecnie licencję musi jednak posiadać właściciel firmy. Po zmianach wymóg posiadania licencji obejmie już każdego kierowcę.

8 tys. – prawie tyle taksówek jeździ po Warszawie

500 – tyle licencji na taksówki miało być wydanych w 2008 roku w Warszawie

150 – tyle licencji na taksówki miało być wydanych w 2008 roku w Poznaniu

3 tys. zł – tyle wyniesie kara dla kierowcy taksówki lub wykonującego przewóz osób bez wymaganej licencji*

*) obecnie kierowca wykonujący przewóz osób nie jest licencjonowany