Aż dziewięć na dziesięć wszystkich kursów w miejskiej komunikacji w Polsce nadal jest pod kontrolą komunalnych spółek. Działające w nich związki zawodowe hamują wejście prywatnych firm.
Warszawa ma aż 220 linii autobusowych. Każdego dnia na ulice wyjeżdża ponad tysiąc autobusów. Większość należy do Miejskiego Zakładu Autobusowego, ale już niemal co piąty jest własnością prywatnych przewoźników.
- To doskonała konkurencja dla komunalnego przewoźnika - przyznaje Igor Krajnow z Zarządu Transportu Publicznego, który organizuje i zleca w stolicy przewozy pasażerskie komunikacji miejskiej.
Oprócz MZA warszawiaków wożą jeszcze trzy prywatne przedsiębiorstwa wyłonione w przetargach: ITS Michalczewski, Mobilis, PKS Grodzisk Mazowiecki.
Analiza uśrednionych stawek pokazuje, że najdrożej wozi warszawiaków MZA - 6,99 zł za każdy tzw. wozokilometr (jednostka miary długości drogi wykonanej przez autobusy w określonym czasie). I to niezależnie od tego, czy kurs odbywa się nowoczesnym 18-metrowym autobusem z klimatyzacją, czy krótkim, zdezelowanym ikarusem, których w stolicy wciąż jest jeszcze kilkaset.
Zupełnie inne warunki udało się miastu uzyskać od prywatnych przewoźników.
- Najważniejszym kryterium jest cena. Kto w przetargu zażąda mniej, ten będzie wozić pasażerów - tłumaczy Igor Krajnow.
Zaznacza, że warunkiem wygrania zamówienia jest kupno nowych autobusów. Mimo tego średnia cena prywatnych przewoźników jest za każdym razem niższa od stawek MZA.
"Związki hamują rozwój prywatnych przewoźników"
Warszawie w prywatyzacji kolejnych linii ręce wiąże umowa zawarta ze związkami zawodowymi działającymi w stołecznej komunikacji. Dokument gwarantuje im do 2010 roku udział w rynku przewozów co najmniej 75 proc. udziału we wszystkich przewozach. To bolączka większości samorządów.
- Związki hamują rozwój prywatnych przewoźników - przyznaje Jerzy Chudzicki, prezes Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej.
W Poznaniu i Łodzi organizatorem przewozów i jednocześnie przewoźnikiem są spółki komunalne. Efekt - prywatni przewoźnicy nie mają nawet cienia szansy wejścia na rynek. Dzieje się tak m.in. dlatego, że w tych miastach bardzo silną pozycję mają związki zawodowe. W przyszłym roku ma się to zmienić w Poznaniu, który z 1 stycznia 2009 r. powołuje Zarząd Transportu Miejskiego.
- A ten będzie już mógł ogłaszać przetargi na przewozy pasażerskie w mieście - mówi Henryk Spychalski z poznańskiego ratusza.