WALDEMAR PAWLAK: Zakład w Gliwicach produkuje samochody, które znakomicie się sprzedają. Dlatego polski rząd nie widzi powodów, aby pomagać Oplowi.
MARCIN PIASECKI
Czy polski rząd powinien wesprzeć fabrykę w Gliwicach, tak jak sugeruje Magna, nowy właściciel Opla?
WALDEMAR PAWLAK*
Fabryka w Gliwicach należy do najnowocześniejszych w Europie. Prowadzi swoją działalność stabilnie, rozwija inwestycje. Uruchamia właśnie produkcję Opla Astra 4. Ma możliwości uzyskiwania wsparcia z funduszy unijnych. Na równi z innymi przedsiębiorcami ma dostęp do środków publicznych. Trzeba pamiętać, że ten zakład produkuje samochody, które znakomicie się sprzedają. Z tego punktu widzenia polski rząd nie widzi powodów, aby pomagać akurat tej firmie. Nie będziemy deklarowali, że ten prywatny właściciel będzie preferowany, a inny nie. Natomiast, jeśli padną konkretne propozycje, to będziemy się do nich odnosić.
A one nie padły?
Nie było ich nawet jeszcze w stosunku do rządu niemieckiego. Na zeszłotygodniowym spotkaniu w Berlinie, w którym uczestniczyła pani wiceminister Grażyna Henclewska, Magna i General Motors poinformowały jedynie o zmianach właścicielskich. Nie przedstawiono żadnego konkretnego planu działań.
A gdyby jednak taka propozycja się pojawiła? Doskonale wiadomo, że przeniesienie fabryki nie jest trudną sprawą.
Nie zatrzymamy decyzji prywatnych właścicieli. Na przykład w Wielkopolsce zostały zamknięte dwie fabryki z branży motoryzacyjnej. Jedna została przeniesiona na Ukrainę, a druga do Rumunii. Warto jednak sprawdzić, jak funkcjonują te zakłady w nowym miejscu. Może się okazać, że nie jest to takie korzystne. Różne rankingi wskazują na wiele ciekawych i egzotycznych krajów, które są plasowane wysoko ze względu na reformy czy klimat do prowadzenia biznesu. Jednak mało kto chciałby się tam przenieść. Mimo wszystko prowadzenie działalności gospodarczej jest dużo bardziej obiecujące w Polsce.
A czy nie przegramy na braku pomocy finansowej dla mających kłopoty polskich firm?
Przyjęliśmy strategię, żeby stosować działania systemowe, horyzontalne, a nie indywidualne. W Polsce nie podejmowaliśmy działań, żeby pomagać temu bankowi, a innemu nie. Przyjęte zostały rozwiązania dotyczące wspierania instytucji finansowych, aby poprawić ich płynność. Tu rząd współdziałał z Narodowym Bankiem Polskim, Komisją Nadzoru Finansowego w sprawie np. obniżenia rezerw obowiązkowych. To nie zawsze odniosło taki skutek, jakiego oczekiwaliśmy, ponieważ te pieniądze wracały na depozyty do banków albo lądowały na obligacjach rządowych. Jednak działania skierowano do wszystkich banków, a szczególnie spółdzielczych, które podjął ostatnio NBP po konsultacjach z Ministerstwem Gospodarki, mogą zaowocować 10 mld zł dodatkowych kredytów udzielonych przez banki działające lokalnie. Staramy się trzymać tej zasady, że państwo buduje ład gospodarczy, mechanizmy, ale nie wtrąca się w indywidualne przypadki, pozostawiając te sprawy do decyzji konkretnych właścicieli.



Czy przypadkiem nie było tak w sprawie opcji?
W sprawie opcji Ministerstwo Gospodarki i ja osobiście zrobiliśmy, co było w naszej mocy, aby zminimalizować niekorzystne konsekwencje złożonych struktur opcyjnych. Szkoda, że rząd, Sejm nie podjęły bardziej zaawansowanych działań. Niemniej nagłośnienie tej sprawy przyczyniło się do nakłonienia banków do bardziej konsolidacyjnego, kompromisowego rozwiązywania relacji z klientami.
Czy wobec tego działania rządu były skuteczne?
Na pewno były zrównoważone, nakierowane na utrzymanie dobrej koniunktury. Według zasady: po pierwsze, nie szkodzić, a po drugie tworzyć warunki do poprawy. Podejmowaliśmy wiele wysiłków, aby uprościć, poprawić regulacje. W niektórych przypadkach poszło to dobrze, w innych wymaga korekty. Na przykład w sprawie jednego okienka mamy zebranych wiele opinii, które stanowią dobrą podstawę, aby przygotować propozycje, które pozwolą szybciej rejestrować firmy. Choćby tak, jak spółki, które znajdują się w fazie organizacji. Powinny być rejestrowane tak jak w przypadku „miękkich” dokumentów przy rejestrowaniu samochodu. Po uzyskaniu „miękkiego” zezwolenia na działalność przez miesiąc czy dwa urzędnicy pracowaliby nad weryfikacją wszystkich dokumentów, a potem umożliwiliby przedsiębiorcy działanie pełną parą.
... i dalszą mordęgę z biurokracją.
Jednym z naszych priorytetów są sprawne instytucje. Chodzi nam o to, aby odejść od mitu taniego państwa na rzecz sprawnego państwa. Państwa, w którym obywatel traci mniej czasu na kolejki i wypełnianie formularzy. Różne czynności wykonuje nie on, lecz instytucje publiczne. Konkretnym przykładem jest przyjęcie przez rząd propozycji przeniesienia na pracodawcę rozliczeń PIT osób, które mają tylko jedno źródło utrzymania. Jednak pracodawcy mają konkretną propozycję: niech takie PIT-y wypełniają urzędy skarbowe. Myślę, że to może być z korzyścią dla budżetu. Pracownik, zamiast pracodawcy, złoży oświadczenie urzędowi, że nie ma dodatkowych dochodów i np. chce rozliczyć się z małżonkiem, skorzystać z ulgi internetowej i na dzieci. Wtedy wystarczy pół kartki A4 zamiast dokumentu PIT.
Co na to minister Rostowski?
Myślę, że jest człowiekiem otwartym i z odwagą tego typu projekty przyjmie. To będzie ułatwienie dla każdego. Urzędy skarbowe mają systemy, które mogą weryfikować te dane.



Skoro już jesteśmy przy ministrze finansów. Budżet w najbliższych miesiącach ma się domknąć dzięki gigantycznemu programowi prywatyzacji. Jak pan ocenia jego szanse?
Z naszej strony, Ministerstwa Gospodarki, a także PSL, zgłosiliśmy propozycję uzupełnienia i wzmocnienia procesów prywatyzacyjnych poprzez upowszechnienie własności w formie prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej oraz generalnie spółek aktywności obywatelskiej. Ponadto proponujemy radykalne przyspieszenie trwałego zagospodarowania ziemi poprzez sprzedaż 1,8 mln ha zasobów państwowych ziemi dla prywatnych właścicieli. Prywatyzacja powinna się wiązać ze wzmocnieniem stanu posiadania Polaków.
Oprócz prywatyzacji – jakie zmiany czekają rynek energii?
Zmierzają w podobnym kierunku jak w telekomunikacji. Chodzi o stworzenie możliwości łatwego konkurowania i możliwości zmiany dostawcy energii poprzez deklarację klienta. Oparte jest to na oddzieleniu przesyłu od produkcji i dystrybucji. Przygotowaliśmy też propozycje, oparte na dyrektywie europejskiej, związane z finansowaniem odbiorców wrażliwych. Tym, którzy otrzymują pomoc społeczną, firmy energetyczne mogłyby oferować energię taniej o 30 proc. Rekompensowałyby im to niewielkie podwyżki, rzędu 5 proc., dla innych odbiorców indywidualnych.
Kto o nich zdecyduje? Przecież Urząd Regulacji Energetyki miał ceny uwalniać, a nie podwyższać.
Po pierwsze, URE jest urzędem wykonawczym, a nie kształtującym politykę. Po drugie, uwolnienie cen energii wymaga wprowadzenia rozwiązań chroniących odbiorców wrażliwych. Propozycja Ministerstwa Gospodarki została przygotowana na podstawie rozwiązań europejskich, szczególnie dyrektywy z 2009 roku, i powinna służyć zapewnieniu godnych warunków życia osobom o niskich dochodach. Opór przed uwolnieniem cen w stosunku do gospodarstw domowych wiązał się właśnie z problemem odbiorców wrażliwych. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że tyle samo będzie płaciła za energię rodzina o bardzo niskich dochodach i ktoś, kto prądem grzeje sobie wodę w basenie. W tej sytuacji prezes Urzędu Regulacji Energetyki nie mógł obniżyć cen dla odbiorców wrażliwych, bo by załamał bilanse firm energetycznych. Natomiast po wprowadzeniu tego mechanizmu, o którym wspominałem, odbiorcy wrażliwi mieliby prąd tańszy o 30 proc. Pozostali konsumenci płaciliby tylko nieco wyższe rachunki. Co do dużych odbiorców – na przykład producentów stali – oni mogliby mieć zmniejszoną akcyzę. Poprzez zwiększenie produkcji minister finansów dostałby swoje podatki, może nawet z nadwyżką, zatrzymalibyśmy nasze miejsca pracy i rozwijali naszą gospodarkę.
Kiedy ma szansę wejść w życie rozwiązanie dotyczące odbiorców wrażliwych?
Jeśli będzie akceptacja polityczna – to już od przyszłego roku.
A w którą stronę powinna pójść polska energetyka? Atom czy klasyczne źródła?
Ministerstwo Gospodarki opracowuje Politykę energetyczną do 2030 roku, która, jak myślę, zostanie w najbliższym czasie zaakceptowana. Obejmuje następujące kierunki: efektywność energetyczna, więcej czystego węgla, więcej odnawialnych źródeł energii, mniej ropy i gazu oraz być może uzupełniająco, w dalszej perspektywie, energetyka nuklearna. Odnawialne i naturalne źródła energii można „odpalać” natychmiast.
*Waldemar Pawlak wicepremier i minister gospodarki. Dwukrotnie stał na czele rządu RP – w 1992 roku i w latach 1993–1995.