Wartość jednostek funduszy akcji polskich wzrosła w ostatnich 5 i 10 latach odpowiednio o 106 i 201 proc. W praktyce przeciętny inwestor zarobił jednak zaledwie 2 i 4 proc.
Historyczne stopy zwrotu jednostek funduszy inwestycyjnych nie dają prawdziwego obrazu tego, jak zarabiali klienci inwestujący w nie swoje pieniądze - wynika z analiz Commercial Union.

Spóźnione decyzje inwestorów

Prawdziwe efekty inwestycji pokazuje dopiero porównanie tego, jakie rzeczywiste zyski w gotówce zrealizował przeciętny klient inwestujący w fundusze inwestycyjne. Żeby to sprawdzić, analitycy Commercial Union zebrali dane pokazujące, kiedy i jak dużo pieniędzy przynosili do funduszy inwestycyjnych klienci i kiedy i w jakim tempie je wycofywali w ostatnich pięciu i dziesięciu latach. Okazało się, że w praktyce sprawdza się ogólnie znana teoria, że większość inwestorów indywidualnych wszystkie decyzje inwestycyjne podejmuje zbyt późno. Zaczynają lokować pieniądze w akcje, gdy mamy na giełdzie szczyt hossy. Spóźniają się też z wyjściem z takiej inwestycji, licząc, że spadki na giełdzie to tylko chwilowa korekta, a nie trwały trend spadkowy.
- Często zdarza się, że klienci, którzy mieli stosunkowo niewielkie pieniądze w funduszach akcyjnych, widząc, ile na nich zarobili, niemal u samego szczytu koniunktury podejmują decyzję o zainwestowaniu dodatkowych, często znacznych środków - mówi Michał Szymański, wiceprezes PTE Commercial Union i dyrektor inwestycyjny spółki.
Efekt jest taki, że gdy przychodzą spadki, straty - szczególnie na tych dodatkowo zainwestowanych pieniądzach - są szczególnie dotkliwe. Trudno je odrobić, bo tacy inwestorzy, którzy sparzyli się na inwestycjach giełdowych, potem długo trzymają pieniądze w bardziej bezpiecznych formach inwestycji, w których trudno szybko odrobić straty poniesione na inwestycjach w akcje.
- W funduszach dłużnych złotowych, gdzie nietrafionymi decyzjami o wejściu lub wyjściu z danej inwestycji nie można sobie bardzo zaszkodzić, różnice są bardzo małe - mówi Michał Szymański.

Najlepiej w funduszach dłużnych

Z analiz Commercial Union widać, że przeciętny inwestor najlepiej wyszedłby na lokowaniu właśnie w fundusze dłużne. Z każdych ulokowanych 100 zł w ciągu dziesięciu lat miałby już 210 zł. Gdyby w tym samym okresie trzymał swoje środki w funduszach akcji uniwersalnych, z tych samych 100 zł miałby 301 zł. Jednak poszukiwanie lepszych okazji inwestycyjnych i zmiany profilu inwestycyjnego powodują, że w praktyce zyski wynoszą jedynie 4 proc. zaangażowanego kapitału. Praktycznie każdy sposób aktywnych inwestycji, poza wspomnianymi funduszami dłużnymi, kończył się dla przeciętnego inwestora porażką. Nawet nietrafione decyzje o wejściu lub wyjściu z inwestycji w fundusze gotówkowe i pieniężne, teoretycznie bardzo mało ryzykowne, powodowały, że zamiast 120 proc. stopy zwrotu w ciągu dziesięciu lat, przeciętny inwestor zarobił ledwie 14 proc.
Jeszcze gorsze są wyniki z inwestycji bardziej ryzykownych. Na przykład hit ostatnich kilkunastu miesięcy, czyli inwestycje w fundusze akcji polskich małych i średnich spółek, dały teoretycznie (jeśli patrzeć na wartość jednostek uczestnictwa) 30 proc. stopy zwrotu w ciągu ostatnich trzech lat. W praktyce przeciętny inwestor stracił w tym okresie aż 44 proc. zaangażowanych kapitałów.