Właścicielem sklepu zielarsko-medycznego może zostać każdy, ale do sprzedaży trzeba zatrudnić farmaceutę lub osobę po specjalnym kursie.
Właścicielem sklepu zielarsko-medycznego może zostać każdy, ale do sprzedaży trzeba zatrudnić farmaceutę lub osobę po specjalnym kursie.
W Polsce działa 1,5 tys. sklepów zielarsko-medycznych, ale konkurencja jest znacznie większa, bo podobny asortyment znajdziemy również w aptekach.
Właścicielem sklepu zielarsko-medycznego może zostać każdy, kto do pracy zatrudni osobę z kwalifikacjami.
– Będzie je posiadał absolwent farmacji albo osoba, która ukończy kurs towaroznawstwa zielarskiego – wyjaśnia Waldemar Buchwald, kierownik oddziału roślin zielarskich w Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu.
Zdaniem właścicieli tego rodzaju placówek najlepiej w tej branży sprawdzają się osoby łatwo nawiązujące kontakty oraz potrafiące doradzić niezdecydowanemu klientowi.
Niezależnie od tego, gdzie otworzymy sklep, przepisy wymagają, aby był on podzielony na dwie części: sprzedażową i magazynową. Prawo nie określa, jaką powierzchnię musi mieć lokal. Przyjmuje się, że powinien mieć średnio 50 mkw.
– W lokalu powinny zostać spełnione odpowiednie warunki do przechowywania produktów, w tym wilgotność oraz temperatura, która nie powinna przekraczać 25 stopni – mówi Maria Szymkowiak z Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego w Poznaniu.
Dodaje, że produkty należy przechowywać w szafkach lub szufladach. Nie mogą być one narażone na bezpośrednie działanie promieni słonecznych oraz przechowywane w pobliżu źródeł ciepła – latem trzeba używać klimatyzacji.
– Dla tych wymagających niższych niż pokojowa temperatur trzeba nabyć szafę chłodniczą lub lodówkę – zauważa Maria Szymkowiak.
Oprócz tego w sklepie zielarsko-medycznym potrzebna będzie lada oraz kasa fiskalna.
– Wariant samoobsługowy zupełnie się nie sprawdza, dlatego go odradzam. Straty są tak duże, że biznes staje się nieopłacalny – zaznacza właściciel sklepu w Warszawie.
Koszt wyposażenia i remontu średniej wielkości placówki powinien zamknąć się w kwocie 30–40 tys. zł.
Na zatowarowanie sklepu zielarsko-medycznego należy przeznaczyć minimum 15 tys. zł. Taka kwota nie wystarczy jednak, by wypełnić sklep po brzegi. A takie, dysponujące szerokim asortymentem, mają zdecydowanie większą szansę odnieść sukces na rynku. Wówczas na zatowarowanie wydamy przynajmniej 30 tys. zł.
– Im więcej produktów, tym lepiej. Niezbędne minimum to około 1 tys. pozycji asortymentowych – uważa właściciel sklepu zielarsko-medycznego w Krakowie, w którym dostępnych jest przeszło 1,5 tys. produktów.
Współczesny sklep zielarsko-medyczny powinien oferować coś więcej niż tylko zioła.
Klienci poszukują także środków przeciwbólowych, odchudzających, suplementów diety, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia, np. tych pozbawionych cukru czy glutenu, naturalnych kosmetyków.
– Warto pamiętać o sezonowości sprzedaży. Latem rośnie zapotrzebowanie na herbatki owocowe, leki na oparzenia, ukąszenia czy uczulenia, zimą natomiast na preparaty na przeziębienie – mówi Maria Szymkowiak.
Doradza, by na początku zastosować umiar w ofercie, która z upływem czasu powinna być uzupełniona o produkty najlepiej rotujące oraz najczęściej poszukiwane przez klientów.
Dobrze zaopatrzony sklep zielarsko-medyczny położony w dobrym punkcie na pewno będzie rentowny. Na polskich produktach marże oscylują na poziomie 25 proc., a na importowanych w okolicy 20 proc.
– Największe marże są na kosmetykach, zwykle przekraczają 25 proc. Najmniejsze na towarach szybko rotujących, do których należą m.in. środki przeciwbólowe – wyjaśnia Magdalena Krzyżowska ze sklepu zielarsko-medycznego Vitanalis w Katowicach.
Sklepy położone w ciągach komunikacyjnych mogą liczyć na około 100 klientów dziennie. To dwa razy więcej niż w przypadku sklepów położonych na uboczu miast. Właściciele sklepów nie chcą ujawniać swoich zarobków.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama