Ankietowani przez GP analitycy uważają, że inflacja spadła w maju, bo żywność drożała w wolniejszym tempie niż w poprzednich miesiącach.
Rynek jest nieco bardziej optymistyczny niż Ministerstwo Finansów, które szacuje, że w maju ceny wzrosły o 3,8 proc. Obie prognozy pokazują jednak, że inflacja zaczęła spadać. Bo w kwietniu wskaźnik CPI wyniósł 4 proc., co było ewenementem na tle Europy zmierzającej w stronę deflacji.
Oficjalne dane o inflacji w maju GUS poda dziś.
– Zakładamy, że ceny żywności będą kształtować się nieco korzystniej, niż to przewiduje MF. W maju wzrosły one zapewne o niecały 1 proc. Jednak żywność to bardzo ważna składowa, która nadal mocno oddziałuje na inflację. Drugi czynnik to ceny paliw. One cały czas rosną, w poprzednim miesiącu o około 0,5 proc. – mówi Marta Petka z Raiffeisen Banku.
– Nasza prognoza inflacji to 3,4 proc. Bardziej optymistyczne szacunki to efekt założenia, że ceny żywności nie zmieniły się wobec kwietnia – dodaje Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium.
Rafał Benecki, ekonomista ING BSK, uważa, że nie należy przesadzać z oceną wpływu cen paliw na inflację.
– On może być neutralny, bo w skali roku mamy duży spadek cen. Ważny czynnik, który należy brać pod uwagę, to fakt, że w ubiegłym roku w maju mieliśmy znaczące podwyżki cen energii. Gaz zdrożał o 8 proc, a energia o 2 proc. W tym roku te ceny już nie rosną – mówi Rafał Benecki.
Wszyscy ankietowani są zdania, że od maja inflacja powinna spadać.
– To początek procesu spadku inflacji. Powinna zmniejszać się w najbliższych miesiącach zarówno ze względu na efekt wysokiej bazy z poprzedniego roku, jak i z powodu wygasania podwyżek cen związanych z coraz mniejszą presją popytową – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego.
Zdaniem Marty Petki wskaźnik będzie spadał przynajmniej do października, kiedy to osiągnie poziom 2,7 proc.
– Potem może być przejściowy wzrost w listopadzie i grudniu. Na koniec roku inflacja może wynosić około 3,2 proc., jednak pod koniec I kwartału 2010 r. możemy osiągnąć cel NBP, czyli 2,5 proc. – mówi ekonomistka Raiffeisen Banku.
Według Rafała Beneckiego na koniec roku inflacja może wynosić 3 proc. – chyba że ceny paliw na świecie nie przestaną rosnąć, a dodatkowo umacniający się złoty tego nie skompensuje.