Przedsiębiorstwa są skoncentrowane na prowadzeniu działalności operacyjnej i zmaganiu się z dekoniunkturą gospodarczą. Wciąż zbyt mało uwagi poświęcają rzetelnemu badaniu rynku.
Firmy w ograniczonym zakresie sięgają po informacje gospodarcze. Gdy potrzebują informacji o kontrahentach, a o znalezienie się w takiej sytuacji dziś nietrudno, sięgają przede wszystkim do ogólnodostępnych, często bezpłatnych źródeł – do KRS, Monitora Polskiego, rzadziej do danych z Biur Informacji Gospodarczej.

Po informacje od święta

Być może właśnie pogorszenie warunków do prowadzenia biznesu i konieczność skupienia uwagi na działalności operacyjnej sprawiają, że powinność ciągłego monitorowania rynku i kondycji kontrahentów jest traktowane jako działanie mniej istotne.
– W firmach zatrudniających minimum 250 pracowników powinny być prowadzone ciągłe analizy nie tylko w odniesieniu do własnego sektora, miasta czy kraju, ale szerzej. Chodzi o stałe monitorowanie rynku, które pozwala określić, jaki wpływ na firmę mogą mieć rosnące koszty pracy, ceny energii czy coraz bardziej wyśrubowane normy środowiskowe – uważa Aneta Wojtuń, dyrektor w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte.
Strategiczne podejście do biznesu powinno, jej zdaniem, być związane z prowadzeniem analiz w dłuższym horyzoncie czasowym. Oznacza to odejście od zarządzania w oparciu o zasadę tu i teraz na rzecz długofalowych celów i głębszego analizowania rynku.
– Pod względem korzystania z informacji gospodarczych czerpanych z profesjonalnych źródeł polskie firmy w niczym nie przypominają przedsiębiorstw działających na rozwiniętych rynkach europejskich. Różnica polega na tym, że zachodnie firmy na co dzień, a nie od święta, korzystają z informacji gospodarczej. Analizują rynek, sięgając nie tylko do ogólnodostępnych, bezpłatnych źródeł, ale i po specjalistyczne, płatne raporty – uważa Przemysław Berent z Hoppenstedt Bonnier Information.



Wnioski po szkodzie

Polskie firmy dość powierzchownie badają rynek. Dopiero gdy łatwo dostępne źródła informacji budzą ich niepokój, decydują się sięgnąć do bardziej wyspecjalizowanych baz wiedzy. Wiele firm poprzestaje jednak na wyszukaniu informacji teleadresowych.
– Dane teleadresowe to cenne informacje dla działów marketingu, ale nie dają żadnej odpowiedzi na pytanie o wiarygodność partnerów biznesowych – zauważa Przemysław Berent.
W sytuacji kryzysu gospodarczego łatwiej natknąć się na niesolidnych kontrahentów. Dopiero takie doświadczenia skłaniają firmy do większej ostrożności.
– Można przypuszczać, że firmy albo zbyt rzadko sięgają po informacje gospodarcze, albo nieumiejętnie z nich korzystają, nie badając wszystkich zależności lub nie analizując ich głębiej, również pod kątem otoczenia prawnego, które stanowi podstawę do oceny ryzyk, w tym biznesowych – mówi Beata Balas-Noszczyk, partner zarządzający kancelarii Lovells H. Seisler.
Koszt eliminacji skutków współpracy z nierzetelnym partnerem jest z reguły wysoki.
– Gdyby firmy wiedziały, że do tego dojdzie, uznałyby koszt zakupu informacji gospodarczej pozwalającej zawczasu ocenić ryzyko na stosunkowo mały – uważa Agnieszka Gawrońska-Malec, starszy menedżer w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte.
Niestety, Polak jest często mądry dopiero po szkodzie.
– Potrzeba analizy ryzyka pojawia się w przedsiębiorstwach zazwyczaj dopiero po negatywnych doświadczeniach z niewiarygodnymi partnerami, w tym po zmaganiach z odzyskaniem zaległych należności czy po dostawie niskiej jakości usług – przyznaje Monika Mazur z Auxilium.

Poszerzenie wiedzy

Mimo kryzysu firmy wciąż w umiarkowanym stopniu wykazują ostrożność i krytyczne nastawienie do ich kontrahentów.
– Ciągle podstawowym celem spółek przy korzystaniu z informacji gospodarczej jest minimalizowanie ryzyka niewypłacalności czy też utraty płynności finansowej spowodowanej zawieraniem kontraktów z nierzetelnymi podmiotami o słabej kondycji finansowej i niewielkim majątku trwałym – ocenia Monika Mazur.
Podstawowe i bezpłatnie dostępne dane (np. z KRS) są dla firm najbardziej wiarygodnym źródłem oceny sytuacji kontrahenta. Przedsiębiorstwa korzystają z nich przy windykacji należności lub w celu nawiązania współpracy. Trudno znaleźć przykłady, które pokazywałyby wykorzystanie tych informacji jako podstawy do ekspansji biznesowej, np. do planowania ekspansji czy przejęć. Świadczy to, zdaniem Anety Wojtuń z Deloitte, o intensywności działalności operacyjnej przedsiębiorstw i jest to zjawisko pozytywne.
– Wydaje się jednak, że zbyt rzadko tego typu informacje są wykorzystywane do podejmowania decyzji o udzieleniu kredytu kupieckiego, do analizy aktualnej sytuacji rynku i wykluczenia konfliktu interesów – ocenia Aneta Wojtuń.