Prognozy gospodarcze dla Polski, przedstawione przez Komisję Europejską są błędne i resort finansów nie zgadza się z nimi, wynika wypowiedzi ministra finansów Jacka Rostowskiego. Według niego, PKB Polski w 2009 r. ma nadal szanse wzrosnąć ponad 1,0% wobec 1,4-proc. spadku szacowanego przez KE.

"Nie zgadzamy się z prognozą KE, uważamy, że ona jest błędna. Nasze prognozy, według których dalej jednak przewidujemy wzrost gospodarczy w Polsce, są bardziej wiarygodne" - powiedział na konferencji prasowej Rostowski.

W opublikowanych w poniedziałek wiosennych prognozach gospodarczych Komisja podała, że PKB Polski spadnie w 2009 r. o 1,4%, a w 2010 r. powróci do niewielkiego wzrostu - 0,8%. Natomiast w styczniu KE prognozowała, że mimo kryzysu wzrost tegorocznego PKB wyniesie 2,0%.

"To prognoza, a nie fakty dotyczące przyszłości i sam fakt, że ta prognoza tak bardzo się różni od prognozy, którą Komisja przedstawiła 18 stycznia, wskazuje na bardzo zmienną sytuację jeśli chodzi o tych, którzy tworzą te prognozy" - wyjaśnił minister finansów.

Jako przykład podał Słowację, gdzie styczniowa prognoza przewidywała wzrost PKB o 2,6%, a dzisiejsze taki właśnie spadek. Wymienił także kilka czynników krajowych, które stoją w sprzeczności z przewidywaniami ekspertów Komisji.

"Mamy wzrost produkcji przemysłowej w marcu, a to szczególnie ważne, gdy jest to najważniejszy argument dla spadku w innych krajach. Nie chcę wnioskować na podstawie produkcji tylko w marcu, że będziemy mieli wzrostowy trend, ale że mamy do czynienia z pewną stabilizacją" - wyjaśnił Rostowski.

Według niego, największy wpływ na szacunki KE mają fatalne prognozy dla największych gospodarek UE, a szczególnie niemieckiej. Dotyczy to przede wszystkim produkcji przemysłowej oraz inwestycji. Jednak Polska jest w zupełnie innej sytuacji.

"Zakładamy dalszy wzrost inwestycji publicznych, zwłaszcza jeśli chodzi o program drogowy w tym roku. Przewiduje on, że nastąpi 100-proc. wzrost wydatków, z czego pewna część będzie finansowana ze środków unijnych. W przyszłym roku nastąpi kolejny wzrost tych wydatków" - podkreślił szef resortu finansów.

Rostowski dodał, że także prognozy większości polskich analityków wskazują, iż w naszym kraju w tym roku PKB wzrośnie. I w związku z tym podtrzymuje swoje dotychczasowe prognozy dotyczące wzrostu PKB w 2009 r.

"Podtrzymujemy nasze prognozy, że wzrost gospodarczy w 2009 r. będzie na pewno powyżej zera i nie ma na dziś powodu by je zmieniać. Mam nawet nadzieję, że będzie lepiej niż 1,0%" - oszacował Jacek Rostowski.



Minister zastrzegł jednak, że w ciągu roku mogą nastąpić kwartalne zawirowania i jednorazowo możemy zanotować ujemny wskaźnik PKB.

"Jednak sytuacja jest na tyle nieprzewidywalna, że nie chciał bym wykluczać możliwości, że w którymś kwartale zanotujemy ujemny wzrost. Szczególnie, że mieliśmy bardzo dobry II kw. ubiegłego roku, więc sam efekt bazy, nawet przy stabilnym poziomie PKB może spowodować przejściowy spadek" - powiedział na poniedziałkowej konferencji szef resortu finansów.

Rostowski nie zgodził się także z prognozami KE dotyczącymi deficytu finansów publicznych, mówiących o wzroście tego wskaźnika do 6,6% w tym roku. Jego zdaniem, Komisja posiada takie wyliczenia, ponieważ bazuje na innych danych niż resort finansów np. dotyczących szacowanego wzrostu PKB.

"Z naszych wyliczeń wynika, że ten deficyt w absolutnie najgorszym scenariuszu wyniesie 4,6% PKB. Oznacza to, że byłby znacząco lepszy od 6-proc. średniej w UE i 5,3-proc. średniej dla strefy euro. Jeżeli zaś odejmiemy wpłaty do OFE, których nie mają inne kraje, to wynik ten spadnie do 2,6% czyli znacznie poniżej Niemiec, uznawanych za wzór w tym zakresie" - podsumował Rostowski.

W ocenie Jacka Rostowskiego nie ma na razie zagrożenia przesunięcia terminu przyjęcia przez Polskę euro w 2012 r. Minister finansów zaznaczył jedynie, że może się ewentualnie trochę przesunąć przystąpienie do do ERM2. Jednak wynikać ono będzie wyłącznie z niestabilnością na rynku walutowym, ponieważ o spełnienie kryteriów z Maastricht w 2011 r. jest spokojny.