Spowolnienie to szansa dla polskich producentów, bo ceny ich towarów stały się bardziej atrakcyjne na tle produktów zachodniej konkurencji, które poszły w górę w związku ze wzrostem kursu euro.
- Ceny zagranicznych kosmetyków wzrosły o 10-12 proc. Do tego dochodzi spadek popytu. Oba te czynniki przekładają się na niższą sprzedaż luksusowych kosmetyków - uważa Paweł Ziomek z sieci perfumerii Sephora.
Takiego problemu nie mają polscy producenci z tej branży. Deklarują wręcz wzrost sprzedaży. Oceanic, producent kosmetyków antyalergicznych, w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2009 r. odnotował 43-proc. wzrost sprzedaży ilościowej w kategorii produktów do pielęgnacji twarzy.
- Sprzedaży nie osłabiła nawet 3-5-proc. podwyżka cen. Oczekujemy w związku z tym jej wzrostu o 20-30 proc. - mówi Łukasz Butruk, prezes spółki Nepentes, właściciela marek Iwostin i Emolium.
Większych obrotów spodziewa się też firma Floslek, której sprzedaż rosła dotychczas o 13-15 proc. rocznie.
- W tym roku oczekujemy przynajmniej 10-proc. jej wzrostu - mówi Kinga Kotuniak z Floslek.
Jak zauważa Michał Zębik z fundacji prowadzącej program Kupuj Nasze.PL, patriotyzm zakupowy jest zauważalny także w branży spożywczej.
- Powszechnie uważa się, że najlepsza, najzdrowsza i najbardziej ekologiczna jest żywność polska - mówi.
O tym, że polskie pochodzenie to atut w dobie kryzysu, jest przekonany Zespół Uzdrowisk Kłodzkich, producent Staropolanki i wody leczniczej Wielka Pieniawa. Firma liczy na utrzymanie wzrostu sprzedaży z lat ubiegłych, kiedy jej obroty rosły do kilkunastu procent w skali roku. Dla porównania firma Nestle, do której należą takie marki jak Perrier czy Poland Spring, postanowiła obniżyć wydatki kapitałowe w wodę butelkowaną o 26 proc. (około 236 mln dol.). Powodem jest spadek sprzedaży w tym sektorze w 2008 roku o 1,6 proc.
Po raz pierwszy od trzech lat konsumenci będą się być może kierować przy wyborze produktu nie tylko ceną, ale i krajem pochodzenia marki. Obecnie zwraca na to uwagę 34 proc. konsumentów.
Nic dziwnego, że coraz więcej firm ubiega się o nadanie ich wyrobom znaku wskazującego pochodzenie.
- W tym roku zanotowaliśmy 200 zgłoszeń o nadanie godła Teraz Polska. Połowa z nich pochodziła z branży spożywczej, chemicznej i budowlanej - informuje Krzysztof Przybył, prezes zarządu Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego.
Dodaje, że godło przyczyniło się w przypadku niektórych producentów do wzrostu sprzedaży nawet o 30 proc.