Opóźnienia w uruchamianiu funduszy na rozwój wsi uderzyły w najmniejsze firmy, które starają się o dotacje z innych źródeł. Nie dostaną ich, dopóki resort rolnictwa nie wyda stosownego przepisu.
Unijnym dotacjom dla najmniejszych przedsiębiorców grozi paraliż. Winne jest Ministerstwo Rolnictwa, które od wielu miesięcy nie potrafi wydać rozporządzenia, określającego zasady przyznawania unijnego wsparcia dla mikroprzedsiębiorstwa na obszarach wiejskich.
Urzędnicy wymyślili, iż najmniejsze firmy mogą dostać dotacje na inwestycje z dwóch źródeł: programu regionalnego oraz Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Bruksela zaakceptowała takie rozwiązanie, ale nakazała wytyczenie sztywnej granicy - tak by ta sama inwestycja nie mogła dostać dwóch dotacji.
To zalecenie zostało wykonane, ale w sposób ogólny. Decydujące znaczenie ma mieć miejsce lokalizacji inwestycji (miasto - wieś) oraz jej klasyfikacja według Polskiej Klasyfikacji Działalności. Pierwsza kwestia jest oczywista, natomiast druga miała być uregulowana przez resort rolnictwa.
Brak rozporządzenia powoduje, że województwa, które na początku roku zdecydowały się na rozpisanie konkursów, teraz mają problem z ich dokończeniem.
- Zdecydowaliśmy się przedłużać ocenę formalną projektów do momentu wejścia w życie rozporządzenia - mówi Przemysław Maćkowiak z wielkopolskiego urzędu marszałkowskiego.
- Zapadła decyzja, by kontynuować ocenę złożonych projektów - twierdzi Adam Maciąg, dyrektor Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki.
Dodaje, że do czasu uregulowania kwestii nie zostaną podpisane umowy z firmami, których inwestycje mogą trafić do PROW. Na razie centrum wykryło 14 takich projektów. Nabór wniosków od mikrofirm trwa m.in. na Śląsku, Pomorzu i w Świętokrzyskiem.
Według Małgorzaty Książyk, rzecznika prasowego Ministerstwa Rolnictwa, projekt rozporządzenia znajduje się obecnie w Rządowym Centrum Legislacji. Czeka na zwolnienie z obowiązku rozpatrzenia przez komisję prawniczą. Jeśli tak się stanie, zostanie skierowany do podpisu i wejdzie w życie.