Dwa ważne odcinki dwupasmówek w Małopolsce zbuduje firma z Państwa Środka. Tamtejsze firmy interesują się wieloma innymi zleceniami, które chcą realizować w konsorcjach z polskimi partnerami
transport
Stecol Corporation właśnie została wskazana jako zwycięzca w dwóch przetargach na budowę dróg na południu Polski. To może być dla chińskiej spółki przyczółek do walki o kolejne umowy nie tylko w naszym kraju, lecz także w całej Unii Europejskiej. W konsorcjum z firmą Polbud Pomorze Stecol ma zbudować 13-kilometrowy odcinek północnej obwodnicy Krakowa, czyli drogi ekspresowej S52. W ramach inwestycji powstaną m.in.: dwupasmowa droga z trzema pasami w każdym kierunku, a także trzy tunele – pod rzeką Prądnik o długości 870 m, pod wzgórzem w Batowicach o dł. 653 m i pod wzgórzem Syberia w Krakowie o dł. 98 m. Chińsko-polskie konsorcjum wyceniło roboty na 1,29 mld zł i jako jedyne zmieściło się w kosztorysie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Siedmiu innych oferentów zgłosiło znacznie wyższe ceny – od 1,43 mld do 1,8 mld zł. Po zakończeniu inwestycji, co planowane jest na początek 2023 r., Kraków będzie pierwszym polskim dużym miastem ze skończoną w pełni obwodnicą.
Chińczycy z firmy Stecol wygrali też kilka dni temu przetarg na budowę kolejnego odcinka dwupasmowej zakopianki. Chodzi o 16 km drogi nr 47 od położonej koło Rabki miejscowości Rdzawka do Nowego Targu. Oferta z ceną 706 mln zł w tym przypadku też okazała się najtańsza. Dwupasmowa arteria powinna być skończona w 2023 r.
Jak się dowiadujemy, chińskie firmy próbują wejść na polski rynek budowlany na znacznie większą skalę. – Jest teraz ogromne zainteresowanie ze strony tamtejszych przedsiębiorstw. Szukają mniejszych polskich partnerów, z którymi mogliby wystartować w przetargach – mówi Marcin Lewandowski z firmy Porr Polska Infrastructure. Według niego jest nieuchronne, że chińskie przedsiębiorstwa budowlane będą coraz mocniej obecne na polskich budowach. Przyznaje, że jakość wykonywanych przez nie prac jest na coraz wyższym poziomie.
Chińczycy próbują także zdobyć kontrakt na budowę odcinka metra na warszawskim Bemowie. W przetargu na wydrążenie fragmentu od bazy w Morach na peryferiach Warszawy do ul. Powstańców Śląskich zgłosiła się firma Sinohydro. Wprawdzie jej oferta okazała się droższa niż konsorcjum turecko-włoskiego Gulermak – Astaldi, ale spółka nie daje za wygraną. W skardze do Krajowej Izby Odwoławczej żąda odrzucenia zwycięskiej propozycji. Chińczycy zarzucają szefom turecko-włoskiego konsorcjum zawarcie antykonkurencyjnego porozumienia. Uważają, że obie firmy były w stanie złożyć osobne oferty. Zarówno Astaldi, jak i Gulermak samodzielnie budują teraz inne odcinki (jedna na Targówku, a druga na Woli). Wcześniej w centrum stolicy obie firmy drążyły jednak metro wspólnie. Osobne zawiadomienie w tej sprawie firma Sinohydro skierowała do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Dotychczas chińskie firmy budowlane nie miały w Polsce dobrej prasy. Głównie przez wpadkę firmy COVEC, która w 2009 r. wygrała dwa przetargi na budowę autostrady A2 z Łodzi do Warszawy. Chińczycy zaproponowali wtedy, że oba odcinki zbudują za połowę wartości kosztorysowej. Trasa miała być gotowa przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej, które zaczynały się w czerwcu 2012 r. Niespodziewanie wiosną 2011 r. Chińczycy przestali płacić podwykonawcom i zaprzestali budowy autostrady. Zażądali od GDDKiA zwiększenia wynagrodzenia, ale rządowa agenda na to nie przystała. Zerwała umowę z firmą Covec i naliczyła jej 130 mln zł kar umownych. Dość szybko udało się odzyskać 13 mln zł gwarancji bankowych, ale chińskie banki przez kilka lat zwlekały z wypłatą pozostałych 117 mln zł. GDDKiA otrzymała tę kwotę dopiero w 2015 r., ale wciąż walczyła o uzyskanie odsetek za nieterminowe płacenie kar. GDDKiA doszła do porozumienia z Chińczykami dopiero latem 2017 r., po wizycie premier Beaty Szydło w Pekinie.
Czy drogowcy nie boją się, że w przypadku nowych kontraktów z Chińczykami dojdzie do podobnych problemów co z firmą COVEC? – Nie, bo od kilku lat mamy możliwości dokładniejszego sprawdzenia oferty, w tym cen jednostkowych. Mamy też wiele zabezpieczeń i narzędzi, które wspierają zarówno generalnego wykonawcę, jak i podwykonawców i gwarantują, że prace nie powinny zostać zatrzymane – zapewnia Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. ©℗