Ministerstwo Cyfryzacji chce zidentyfikować bariery dla rozwoju tej technologii. W tym celu powołuje specjalną grupę roboczą.
– Jeszcze w tym tygodniu ma ruszyć nabór na ekspertów do grupy roboczej MC mającej zająć się zagadnieniem tzw. internetu rzeczy (ang. Internet of Things; dalej: IoT) – zdradza nam dr Maciej Kawecki, dyrektor departamentu zarządzania danymi w resorcie cyfryzacji, w którym grupa ma być prowadzona.
Efektem jej działań ma być zidentyfikowanie barier prawnych rozwoju technologii IoT w Polsce. Raport ma być też fundamentem dla procesu ich likwidacji. Ale nie tylko. Marek Zagórski, minister cyfryzacji chce również poruszyć dyskusję dotyczącą wykorzystania wspomnianej technologii w instytucjach administracji publicznej oraz w przestrzeni miejskiej.
Czym jest internet rzeczy? To koncepcja, wedle której jednoznacznie identyfikowalne przedmioty mogą pośrednio lub bezpośrednio gromadzić, przetwarzać i wymieniać pomiędzy sobą dane (w tym dane osobowe). W życiu codziennym z technologii tej może korzystać np. budzik, który sprawdza, czy na drodze są duże korki i w oparciu o tę informację obudzi użytkownika kilka minut wcześniej, niż ten sobie zaplanował. Mogą to być także buty mierzące przebyty dystans i informujące konsumenta poprzez aplikację w smartfonie czy smartwatchu, aby poszedł dłuższą drogą do domu, żeby wyrobić założony przez siebie dzienny limit spalania kalorii. IoT może być wykorzystane również w pudełku na leki dla osoby starszej, dzięki któremu jej opiekun może monitorować przyjmowanie medykamentów poprzez aplikację w telefonie.
Doktor Maciej Kawecki z MC zauważa, że technologią IoT coraz częściej interesują się mniejsi przedsiębiorcy oraz start-upy szukające innowacyjnych rozwiązań i widzące w internecie rzeczy duże pole do popisu. Do resortu dociera jednak wiele sygnałów od firm, jakoby unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO) ograniczyło w sposób znaczący możliwość korzystania z technologii IoT. Nie zawsze jest to prawda.
Jednak RODO nie jest jedyną przeszkodą. Pod uwagę należy również wziąć potencjalne zagrożenia związane z IoT. Do każdego urządzenia podłączonego do internetu mogą przecież włamać się cyberprzestępcy. Wówczas mogą wywołać sabotaż urządzenia lub wykraść z niego informacje. Obie sytuacje mogą być bardzo niebezpieczne.
– Gdy inteligentna lodówka przetwarza informacje o tym, że ktoś z niej korzysta, to w dłuższym okresie, cyberprzestępca przejmujący te dane, mógłby wywnioskować, kiedy użytkownika nie ma w domu. I na tej podstawie podjąć decyzję o chwili dokonania włamania – podkreśla dr Maciej Kawecki. I dodaje, że dlatego należy zdiagnozować wszystkie ryzyka i korzyści wynikające z technologii, eliminowując pierwsze i ucząc się korzystać z drugich.
Ministerstwo Cyfryzacji oczekuje, że raport dotyczący barier rozwoju internetu rzeczy powstanie relatywnie szybko. W tej kwestii eksperci mają jednak spore wątpliwości.
Doktor Arwid Mednis, ekspert ds. ochrony danych osobowych w kancelarii PwC Legal chwali pomysł zajęcia się zagadnieniami prawnymi związanymi z IoT. Zauważa jednak, że mogą one być tak szerokie, że grupie roboczej trudno będzie w krótkim czasie przygotować wysokiej jakości raport na ten temat.
Podobnego zdania jest Tomasz Zalewski, partner zarządzający kancelarii prawnej Wierzbowski Eversheds Sutherland.
– Należy pamiętać, że internet rzeczy ma zastosowanie w wielu różnych obszarach. Zidentyfikowanie barier prawnych, zagrożeń i stworzenie odpowiednich rekomendacji dotyczących na przykład inteligentnej lodówki będzie znacząco różnić się od zagadnień związanych z systemami tzw. automatyki budynkowej, umożliwiającymi sterowanie wentylacją czy oświetleniem w nieruchomości – zauważa mec. Tomasz Zalewski.