Mamy do czynienia ze zmianami otoczenia gospodarczego na niespotykaną skalę. Zahamowanie wydatków inwestycyjnych i konsumpcji tworzy ogromną zewnętrzną presję na zmiany w przedsiębiorstwach. Chociaż spowolnienie lub recesja stanowią poważny problem dla wszystkich firm, stwarzają też bezprecedensową szansę, którą można wykorzystać do poprawy pozycji rynkowej. Kryzys można wykorzystać do przeprowadzenia korzystnych zmian trudnych do zrealizowania w czasach prosperity, uważają eksperci The Boston Consulting Group.

Urzędy statystyczne, rządy i banki inwestycyjne z tygodnia na tydzień publikują coraz gorsze prognozy. Jeszcze w listopadzie analitycy Merill Lynch przewidywali, że polska gospodarka urośnie w tym roku o 3,3 proc., w grudniu ścięli prognozę do 1,8 proc, dwa tygodnie temu do 0,8 proc. Polskie banki, GUS, rząd czy Komisja Europejska wciąż wydają się bardziej optymistyczne i spodziewają się wzrostu od 1,4 do 3,8 proc., ale nie ulega wątpliwości, że spowolnienie będzie bardzo bolesne.

Wystarczy przypomnieć, że nasza gospodarka w latach 2006-2007 rosła w tempie ponad 6 proc. rocznie.

Długotrwała recesja zmusi firmy do transformacji

Kryzys finansowy i wynikająca z niego niechęć do ryzyka wstrzymały akcję kredytową banków. W rezultacie inwestycje stanęły w miejscu. Jednocześnie spadła ekonomiczna pewność siebie Polaków. Publikowany przez instytut Pentor wskaźnik klimatu konsumenckiego PENKON runął w ciągu niespełna roku z 13,7 do poziomu -25,4 punktów, nienotowanego od sierpnia 2004 roku. Ze względu na załamanie się kursu złotówki począwszy od sierpnia zeszłego roku, rośnie również zadłużenie wielu Polaków i ceny artykułów spożywczych. W rezultacie jeszcze bardziej obniży to pewność konsumentów.

Z badań historycznych The Boston Consulting Group wynika, że recesje wywołane bezpośrednio krachem finansowym, a z taką mamy do czynienia, są prawie dwukrotnie bardziej dotkliwe niż te wywołane innymi czynnikami. Aktualny kryzys jest przy tym największy pod względem wartości całkowitych strat przedsiębiorstw. BCG szacuje, że straty w globalnej produkcji w czasie tego kryzysu wyniosą ok. 5 proc. Kryzys jest bolesny dla wielu sektorów. Według tych szacunków, najbardziej ucierpiały branże: metalurgiczna, finansowa, nieruchomości, elektroniczna, usługowa, motoryzacyjna i IT. Zwrot z inwestycji w tych grupach przedsiębiorstw spadł w zeszłym roku o od 53 do 43 procent. Podobnych skutków można spodziewać się i w Polsce.

Firmy, które zignorowały zagrożenie walczą o przetrwanie

Objawy kryzysu są widoczne w większości sektorów a silne połączenia pomiędzy nimi wzmacniają negatywne skutki. Wiele firm nie zareagowało szybko na radykalną zmianę otoczenia i dziś odczuwają dotkliwe straty lub nawet walczą o przetrwanie. Ekonomiści, tacy jak Ryszard Petru (SGH) czy Marcin Mrowiec (Pekao SA), szacują, że ok. 800-1000 firm zgłosi swoją upadłość w 2009, co stanowi dwukrotny wzrost w stosunku do ubiegłego roku.

Polskie firmy transportowe (TSL) cierpią z powodu niskich marży. Dlatego spadek liczby zamówień spowodował ogromne problemy z ich płynnością, a także z płynnością firm, które je zaopatrywały. Niektórzy gracze próbują ratować innych przez akwizycje. PKP Cargo, największy przewoźnik towarowy w Polsce, od kilku miesięcy nie ogłaszał przetargów na remonty. W rezultacie przejęło w zeszłym tygodniu od PKP S.A udziały spółek naprawy wagonów Gorzów Wagony i Wagrem.

Banki będą musiały zmierzyć się z niższymi przychodami odsetkowymi i większymi rezerwami na niewypłacalnych klientów. Wywoła to presję na zwiększenie rentowności produktów oraz racjonalizację kosztów. Kredyt Bank już ogłosił zwolnienie w tym roku 300 osób oraz ograniczenie zatrudnienia o kolejne 200 osób. W zeszłym roku Bank Handlowy zwolnił 490 pracowników.

Nagłe zmniejszenie globalnego popytu wywołało też silną presję na ograniczenie produkcji w przemyśle metalowym i maszynowym. W krótkim okresie firmy decydują się na ograniczenie mocy produkcyjnych poprzez wstrzymanie prac w części zakładów, pracę na mniejszą liczbę zmian albo redukcję wynagrodzenia załogi. Pracownicy Huty ISD Częstochowa musieli zgodzić się na dużo niższe pensje (obniżka o 40 proc.), aby uniknąć zwolnień.

W styczniu polskie fabryki wyprodukowały aż o 34 proc. mniej samochodów osobowych i dostawczych niż przed rokiem. Prognozuje się, że w tym roku popyt na samochody osobowe spadnie o 10 procent, a produkcja autobusów od 20 do 30 proc. Kryzys stwarza jednak również szansę dla polskich zakładów. Ze względu na niskie koszty produkcji może mieć miejsce częściowe przesunięcie produkcji z Europy Zachodniej do tańszych lokalizacji, np. Polski.

Kryzys może być szansą

Nadchodząca recesja niesie ze sobą siły transformujące, którym można się opierać lub je wykorzystać. Wiele firm wybierze łatwą pierwszą drogę i zapłaci za to wysoką cenę. Ci, którzy zdecydują się wykorzystać dźwignie zmian mają szanse na wyjście z kryzysu ze znacznie silniejszą pozycją rynkową.

W anglosaskiej kulturze utarło się, szczególnie w środowisku biznesowych trenerów motywacji, przypisywanie chińskiemu słowu określającemu kryzys – weiji – podwójne znaczenie: „niebezpieczeństwo” oraz „szansa”. Potwierdzają to analizy BCG, z których wynika, że prawie w każdej branży jest to najlepszy moment na przeprowadzanie korzystnych zmian. Kryzys to często najlepszy moment, aby poprawić swoją pozycję konkurencyjną. Podczas spowolnienia co najmniej dwóch spośród 10 rynkowych liderów wypada z czołówki (podczas prosperity jedynie zwykle tylko jeden). Co więcej, tylko 7 proc. firm, które straciły swoją pozycję na szczycie, udaje się powrócić do grona liderów.

Listopadowe badanie BCG wyników spółek notowanych na indeksie S&P 500 wskazuje, że prawie wszystkie branże znalazły się „pod wodą”, czyli tracą wartość dla udziałowców. Oznacza to, że żadna z nich nie była w stanie dostosować się do kryzysowych warunków. Jednak w 15 z 22 badanych branży znajduje się co najmniej jedna spółka, która mimo wszystko była w stanie zwiększyć swoją wartość.

Szansa na wyprzedzenie liderów

Ponieważ kryzys zmienia reguły gry na rynku, dotychczasowi liderzy mogą utracić swoją pozycję konkurencyjną. Prawdziwymi zwycięzcami mogą stać się gracze, którzy szybko nauczyli się i przystosowali do nowych zasad. Przykłady z rynków zagranicznych pokazują, że szybkie i zdecydowane działania na początku kryzysu umożliwiają wykorzystanie szansy umocnienia pozycji rynkowej.

Przyjrzyjmy się jednemu z japońskiego rynku motoryzacyjnego. Podczas ostatniej recesji z początku XXI wieku Nissan był znacznie lepiej przygotowany do spowolnienia niż jego więksi konkurenci Toyota i Honda. A to dlatego, że jako słabszy konkurent rozpoczął restrukturyzację już pod koniec lat 1990.

Dzięki temu w czasie chudych lat 2000-2002 mógł zwiększyć wydatki na badania i rozwój o 25 procent. Podczas gdy konkurenci byli zmuszeni zwalniać nawet wartościowych pracowników, Nissan zwiększył nabór inżynierów o 10 procent. Jednocześnie w latach 1999-2000 zmniejszył koszty zaopatrzenia o 20 procent oraz zwiększył wydajność fabryk o około 25 proc. W efekcie zyski koncernu wzrosły, mimo spadku przychodów.

Analizy BCG przeprowadzone na przykładzie zachowania brytyjskich firm podczas recesji z 1992 roku wskazują, że przedsiębiorstwa, które szybko zdecydowały się na odpowiedź i zredukowały koszty, mniej na niej ucierpiały i szybko opanowały sytuację. Natomiast gracze rynkowi, którzy przespali odpowiedni moment na transformacje, zmuszeni byli w późniejszym czasie do bardziej głębokich cięć kosztów. Co gorsza, robiły to często w sposób niezorganizowany. W rezultacie odbudowa wyników sprzed recesji była w ich przypadku bardziej kosztowna.