Część mieszkańców wielkopolskiej gminy Bralin już korzysta z zasobów energii odnawialnej, montując w domostwach instalacje solarne. W perspektywie jest budowa farmy wiatrowej.
Przed pięcioma laty w miejscowym gimnazjum i szkole podstawowej zdecydowano się na wykorzystanie do ogrzewania budynków pomp ciepła. Kilka lat później na wykorzystanie peletów do ogrzewania zdecydował się sam urząd gminy. 65-kilowatowy kocioł dostarcza ciepło również do kina i biblioteki.
Urzędujący od grudnia 2006 r. wójt Roman Wojtysiak przyznaje, że dzięki tym rozwiązaniom udało się znacząco zmniejszyć zatrucie powietrza i ilości śmieci. Jednak nie oznacza to wcale, że teraz wydatki związane z ogrzaniem raptownie się zmniejszyły.
Obecnie gmina pracuje nad koncepcją wyeliminowania całkowicie z centrum pieców węglowych oraz dachów eternitowych. Szuka też sposobów, aby zachęcić mieszkańców do działań proekologicznych. Być może będzie to pewien rodzaj ulg, obejmujący na przykład utylizację eternitu
Zarówno w Bralinie, jak i innych miejscach powiatu kępińskiego, leżącego na południowym cyplu województwa, panują sprzyjające warunki wietrzne. Gmina znalazła się w polu zainteresowania potencjalnych inwestorów.
Zdaniem Romana Wojtysiaka mogłoby zostać tu zainstalowanych 12-13 wiatraków, o mocy 2 MW. Prąd mógłby najwcześniej popłynąć z nich za cztery-pięć lat. Niestety, gmina nie posiada planu zagospodarowania miejscowego. Jednak w lutym na sesji samorządu te kwestie zostaną poruszone. Tym bardziej że przedsiębiorcy powoli przymierzają się do wykupu gruntów ewentualnie ich dzierżawy od mieszkańców i ponaglają, by taki plan ustanowić. Do tego dojdzie na pewno jeszcze przygotowanie raportów ornitologicznych.
Wójt zdaje sobie doskonale sprawę, że wszystko, co nowe, może budzić opór miejscowych. Dlatego tak ważne jest według niego uświadomienie i pełna informacja, dotycząca farm wiatrowych i wszelkich aspektów wynikających z jej ulokowania. Organizowane są spotkania, na których można wyjaśnić wszelkie nieścisłości.
- Z niewiedzy i plotek wynika sporo nieporozumień - tłumaczy Roman Wojtysiak.
Takie przedsięwzięcie to korzyści dla gminy i samych obywateli Bralina. Muszą powstać nowe drogi dojazdowe, samorząd wzbogaci się z dodatkowych podatków. Choć akurat o tych ostatnich wpływach, że są aż tak kuszące, sam wójt nie jest do końca przekonany. Zresztą gmina już wcześniej uchwaliła, że przyszli inwestorzy mogą liczyć na przychylność władz. Przez rok, jeśli po raz pierwszy zaczynają tu działalność, będą zwolnieni z podatków od budowli.
A sami bralinianie spodziewają się dodatkowego zastrzyku pieniędzy z tytułu dzierżawy gruntów. I konsultują w urzędzie umowy proponowane przez stawiających farmy, by nie zgodzić się nieopatrznie na niekorzystne warunki.
- Ekologia kosztuje. Choć trzeba przyznać, że w perspektywie długofalowej przynosi korzyści - mówi Roman Wojtysiak.