Tylko nowe samochody spoza UE zostaną objęte obowiązkiem przeprowadzenia kosztownej homologacji, która może wynieść nawet 5 tys. euro.
Ministerstwo Infrastruktury chce w II kwartale tego roku skierować do prac w Sejmie projekt ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu. Propozycje resortu budzą kontrowersje wśród importerów samochodów, gdyż mają one określić zasady uzyskiwania homologacji dla aut sprowadzanych spoza Unii Europejskiej. Projekt zakłada bowiem, że sprowadzający auto, np. z USA, będzie musiał uzyskać jednostkowe zezwolenie dla przywożonego pojazdu. Będzie ono niezbędne do rejestracji auta. Opłata za samo przeprowadzenie badania homologacyjnymi w celu uzyskania zezwolenia na dopuszczenie pojazdu do ruchu będzie wynosić nawet 5 tys. euro. Dokładną wysokość opłaty ma określić rozporządzenie ministra infrastruktury.

Tylko nowe pojazdy

Importerzy są oburzeni. Zaczęli sprowadzać coraz więcej aut zza oceanu, zanim przepisy wejdą w życie. Ministerstwo Infrastruktury uspokaja jednak, że regulacje te mają dotyczyć tylko nowych pojazdów.
- Procedura jednostkowego dopuszczenia będzie dotyczyć nowych typów pojazdów oraz pojazdów, w których dokonano istotnych zmian konstrukcyjnych - tłumaczy Teresa Jakutowicz, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
Oznacza to, że jeśli został sprowadzony do Polski pojazd nowy, będzie on podlegał badaniom technicznym poszerzonym o elementy badań homologacyjnych. Badanie takie przeprowadzane będzie przez jednostkę upoważnioną przez ministra infrastruktury.

Importerom będzie trudniej

Jednak jak na razie w Polsce są dwie jednostki, które mogą przeprowadzać takie badania - Instytut Transportu Samochodowego oraz Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.
Zdaniem Tomasza Suchodolskiego, współwłaściciela firmy Deletum, która specjalizuje się w sprowadzaniu samochodów z amerykańskiego rynku, takie regulacje utrudnią działalność importerów.
- Do Polski sprowadza się dużo samochodów zarówno używanych, jak i nowych. Dwie instytucje, które mają przeprowadzać badania homologacyjne, nie będą w stanie zająć się dużą ilością samochodów w odpowiedni sposób - ocenia Tomasz Suchodolski.
Łukasz Kuligowski