Towarowa Giełda Energii błyskawicznie uregulowała zaległy podatek, ale nie jest zdecydowana, czy ścigać menedżerów odpowiedzialnych za niepłacenie daniny w terminie.
Byli menedżerowie TGE mieli problem z niejednoznaczną interpretacją przepisów dotyczących VAT. W rozliczeniach niektórych transakcji stosowali stawkę zerową, choć część specjalistów ostrzegała, że to błąd. O tym, że należy stosować podstawową stawkę VAT, przesądziła dopiero analiza czołowych specjalistów od podatków w Unii Europejskiej, sporządzona pod koniec 2016 r. Ale wtedy spółką rządzili już inni ludzie. Teraz to oni muszą podjąć decyzję, czy donieść na swoich poprzedników do prokuratury i domagać się na drodze cywilnej odszkodowania za szkody wyrządzone spółce.
Nie ryzykuj, donieś
„W naszej ocenie zarząd TGE ma obowiązek podjąć działania mające na celu dochodzenie naprawienia szkody przez osoby, które tę szkodę (w majątku spółki) spowodowały lub się do niej przyczyniły. Dochodzenie tych roszczeń może nastąpić na drodze postępowania karnego lub w drodze postępowania cywilnego. Brak podjęcia takich działań może narazić członków zarządu spółki na odpowiedzialność, o której mowa w art. 296 kodeksu karnego (zaniechanie dochodzenia przysługujących spółce roszczeń), a także cywilną odpowiedzialność odszkodowawczą wobec spółki. W naszej ocenie najmniejsze ryzyko narażenia się na zarzut „niedopełnienia obowiązków” przez zarząd spółki będzie w sytuacji jednoczesnego złożenia stosownych zawiadomień do organów ścigania oraz wszczęcia postępowań sądowych na drodze cywilnej” – tak brzmi konkluzja opinii sporządzonej przez dział prawny firmy doradczej PwC, która pod koniec 2017 r. trafiła do zarządów Giełdy Papierów Wartościowych i TGE. Wynika z niej, że zarząd TGE, spółki handlującej energią i gazem, w której GPW ma 100 proc. udziałów, powinien podjąć działania w celu wyciągnięcia konsekwencji prawnych wobec byłego prezesa Ireneusza Łazora i czwórki innych osób zarządzających w przeszłości TGE.
– Materiały dotyczące kwestii rozliczenia zaległego VAT przez TGE są dokumentami wewnętrznymi, stanowiącymi tajemnicę przedsiębiorstwa. GPW i TGE zleciły przygotowanie raportów, w tym m.in. przez PwC Legal Service. Są one przedmiotem analizy – tak na nasze pytania m.in. o to, czy władze TGE podjęły już stosowane działania, odpowiedziało biuro prasowe GPW.
Szefowie milczą
Od października ub. r. prezesem zarządu TGE jest Piotr Zawistowski. Obowiązek podjęcia działań przeciw byłym menedżerom spoczywa też na Pawle Ostrowskim, który w zarządzie zasiada od listopada 2016 r. Spółce i jej menedżerom trudno będzie zamieść sprawę pod dywan, bo rozliczenia podatkowe są oczkiem w głowie rządu PiS. A głównym akcjonariuszem GPW jest Skarb Państwa.
Dziennik Gazeta Prawna
Nie udało nam się uzyskać komentarza od Ireneusza Łazora, który prezesem TGE został w lipcu 2012 r., po przejęciu spółki przez GPW. Z funkcji zrezygnował w lipcu 2016 r. Dziś jest szefem londyńskiego biura PGNiG.
Według opinii jednego z zewnętrznych doradców podatkowych TGE w latach 2011–2016 nie pobierała VAT m.in. od transakcji zawieranych na rynku kontraktów terminowych na energię elektryczną i gaz. Choć niektórzy eksperci – z firmy Deloitte, Allen & Overy czy kancelarii prof. Witolda Modzelewskiego – ostrzegały, że taka interpretacja nie jest jedyną możliwą. Ostatecznie na początku 2017 r., po uzyskaniu opinii kancelarii Dentos wspartej analizami zagranicznych ekspertów, TGE zdecydowała, że VAT jednak trzeba naliczać. I zapłacić zaległy podatek za lata 2011–2016 w kwocie 70 mln zł oraz 10 mln zł odsetek. Na uregulowanie zobowiązań spółka zaciągnęła 60 mln zł kredytu, co kosztowało ją ok. 1,3 mln zł. Firmom, które zawierały transakcje na TGE (np. koncernom energetycznym czy PGNiG), zaczęła wystawiać faktury korygujące, żeby w ten sposób odzyskać zapłacony podatek.
– Do stycznia 2018 r. odzyskano 98 proc. całej kwoty – informuje GPW.
Straty TGE ograniczyły się do odsetek od zaległości podatkowych, kosztów kredytów i niewielkiej części VAT – w sumie ok. 13 mln zł. Tę kwotę spółka mogłaby próbować odzyskać od byłych menedżerów. Podobna sytuacja, kiedy kontrolowana przez państwo spółka stara się dochodzić roszczeń od kierujących nią osób na drodze cywilnej, już się zdarzyła po przejęciu władzy przez PiS. Zapłacenia 60 mln zł od byłych członków zarządu domaga się PGNiG. Spółka uważa, że nieprawidłowo rozliczali oni umowy na dostawy gazu.
Możliwe cztery przestępstwa
Dodatkowo, według ekspertów PwC Legal Service, menedżerowie TGE mogli dopuścić się czterech przestępstw na gruncie prawa karnego i skarbowego. Chodzi o wyrządzenie TGE szkody majątkowej, składanie nierzetelnych deklaracji lub przekazywanie nieprawdziwych danych podatkowych, nierzetelne lub wadliwe prowadzenie ksiąg podatkowych oraz nierzetelne wystawianie faktur lub posługiwanie się nierzetelnymi fakturami. Za umyślne wyrządzenie spółce szkody majątkowej wielkich rozmiarów groziło menedżerom do 10 lat więzienia. Maksymalna kara za tego rodzaju przestępstwo popełnione nieumyślnie sięga 3 lat więzienia.
„Opinia nie przesądza o naruszeniu jakichkolwiek norm prawnych lub przepisów wewnętrznych TGE lub GPW, a jedynie wskazuje ramy prawne, w jakich mogą się poruszać organy ścigania lub organy administracji publicznej celem ustalenia, czy doszło do naruszenia przepisów prawa w związku z procesem decyzyjnym dotyczącym rozliczenia VAT przez TGE” – zaznaczają eksperci PwC Legal Service.