Zarówno duże przetwórnie i sieci handlowe, jak i małe sklepy czy kwiaciarnie muszą zawierać umowy na dostawy produktów rolnych. Tak wynika z interpretacji przepisów przez Agencję Rynku Rolnego.
Przetwórnie artykułów rolnych, hurtownie, sieci handlowe, pośrednicy w obrocie produktami rolnymi, a nawet właściciele małych sklepów spożywczych czy kwiaciarni ze zdziwieniem dowiadują się właśnie, że stanęli przed koniecznością zawierania pisemnych umów na dostawy produktów rolnych. W przeciwnym razie grożą im wysokie kary.
Kary mają zdopingować
Chodzi tu o obowiązek zawierania kontraktów na produkty rolne, który jest zawarty w art. 38q ustawy z 11 marca 2004 r. o Agencji Rynku Rolnego i organizacji niektórych rynków rolnych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 401 ze zm.; dalej: ustawa o ARR).
Wprawdzie ten obowiązek formalnie istnieje już od 2015 r. (wprowadził go jeszcze Sejm poprzedniej kadencji), ale dotąd był przepisem martwym. Wszystko zmieniło się po 11 lutego br., od kiedy to obowiązują nowe przepisy, które dają Agencji Rynku Rolnego prawo do nakładania wysokich kar w sytuacji, kiedy odpowiedniej umowy nie zawarto. A mogą one sięgnąć nawet 10 proc wartości towaru będącego przedmiotem obrotu. Agencja już zapowiedziała, że będzie kontrolować podmioty objęte obowiązkiem.
Na wszystkie branże współpracujących z producentami rolnymi padł jednak blady strach, kiedy ARR zaczęła wyjaśniać, kogo tak naprawdę dotyczą nowe przepisy. – ARR bardzo szeroko intepretuje przepisy i stoi na stanowisku, że nawet przedsiębiorca, który prowadzi mały sklep spożywczy i zakupuje do tego sklepu: owoce, warzywa, mleko w kartonie, pestki dyni, musi zawierać z dostawcami produktów rolnych umowę, które zawiera elementy przewidziane prawem – mówi Piotr Włodawiec, radca prawny, partner Makuliński Moczydłowski Rostafiński Włodawiec Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów Prokurent sp.p.
I masarnia, i kwiaciarnia
Szkopuł w tym, że przepisy o obowiązku zawierania umowy sformułowane są dość niefortunnie, co daje szerokie pole do interpretacji. Z treści art. 38q ust. 1 ustawy o ARR wynika, że każde dostarczenie produktów rolnych pierwszemu nabywcy (z wyłączeniem sytuacji, gdy jest to sprzedaż bezpośrednia) wymaga pisemnej umowy, spełniającej warunki, określone w art. 168 ust. 4 i 6 unijnego rozporządzenia 1308/13. Z kolei następny ustęp tego artykułu mówi: „W przypadku gdy pierwszym nabywcą, o którym mowa w ust. 1, nie jest przetwórca, umowa między kolejnymi nabywcami jest również zawierana na piśmie”.
Ten swoisty miks unijnych i krajowych przepisów spędza dziś sen z powiek i prawnikom i wszystkim tym, którzy nabywają produkty lub przetwory rolne. Dziś każdy – przetwórcy, sieci handlowe – uderza do prawników z pytaniem: czy i on powinien zawierać umowy. A ci, patrząc na pełne niejasności przepisy – po interpretacje stukają do ARR.
W efekcie ta niemal każdego dnia dopisuje na stronie odpowiedzi na kolejne pytania. „Czy hurtownie w kraju, sieci handlowe lub sklepy kupujące mięso lub wędliny muszą zawierać z zakładem mięsnym umowy? Czy dotyczy to punktów skupu? Czy taka umowa musi być, w przypadku kiedy produkt jest prowadzany zza granicy? Czy zamówienie mleka w kartonach w hurtowni wymaga umowy?”.
Agencja powtarza niczym mantrę: „Tak, umowa jest potrzebna zawsze, jeżeli nabywają produkty rolne znajdujące się w załączniku nr I do rozporządzenia nr 1308/2013”. A lista produktów w rozporządzeniu obejmuje szeroki katalog produktów: od mięsa, poprzez zboża, owoce, warzywa, przetwory z nich, aż po produkty pszczele.
W praktyce oznacza to, że w obowiązek zawierania umów wciągnięty został szeroki krąg uczestników łańcucha dostaw! Czy to mały sklep, czy nawet kwiaciarnia, która kupuje kwiaty cięte na giełdzie – wyjątku nie ma.
Na piśmie czyli na na papierze
W efekcie im więcej pojawia się wyjaśnień ze strony ARR, tym bardziej rośnie zaniepokojenie. Dziś mało który drobny odbiorca produktów ma zawartą umowę z producentami. A tym bardziej taką, która spełnia wyśrubowane wymogi ustawy. – Bywa, że takich umów nie zawiera się formalnie: po prostu jeden handlowiec pisze e-maila: potrzebuję tyle a tyle towaru. Drugi odpowiada: już jedzie. I to traktowane jest jako umowa – mówi Michał Bogacz z kancelarii Olesińscy i Wspólnicy. Bywa, że korespondencja odbywa się po prostu za pomocą SMS-ów.
A tymczasem ARR interpretuje obowiązek zawierania umowy na piśmie bardzo rygorystycznie: umowa powinna być na papierze. I musi być podpisana przez obie strony. Co więcej, podczas kontroli skan nie wystarczy. „Forma pisemna dochodzi do skutku tylko przez wydanie oryginalnie podpisanego dokumentu. Przesłanie tylko obrazu takiego dokumentu przez pocztę elektroniczną lub faks – bez jego oryginału – nie stanowi spełnienia wymogu formy pisemnej. Za równą z oryginałem można uznać tylko umowę w postaci elektronicznej z bezpiecznym podpisem elektronicznym” – tak wyjaśnia ARR na swoich stronach.
– Fakt, że forma dokumentowa nie wystarczy, a wszystko musi być na papierze – cofa nas do czasów króla ćwieczka – komentuje Marian Smentek, sekretarz generalny zarządu głównego Związku Sadowników, który co do zasady uważa ideę umów za zasadną, ale zgadza się, że przez niezbyt doskonałe zapisy zanadto rozszerzono krąg podmiotów zobowiązanych.
Odpowiednia treść
Ale uwaga! Posiadanie samej pisemnej umowy może nie wystarczyć, by przejść z sukcesem kontrolę ARR. Aby uniknąć kary, należy zadbać, żeby zawierała ona niezbędne elementy wymienione w art. 168 ust. 4 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1308/13 z 17 grudnia 2013 r. ustanawiającego wspólną organizację rynków produktów rolnych (Dz.Urz. UE L347 s. 671) – mówi Piotr Włodawiec. I dodaje, że w wielu wypadkach nawet ci, którzy dziś mają zawarte kontrakty, z dużym prawdopodobieństwem z uwagi na te wymogi i tak będą musieli je skorygować.
Tyle że i tutaj pojawiają się pytania: jak właściwie wypełnić wymogi dotyczące treści. Przepisy nie są jednoznaczne. Najwięcej pytań budzi kwestia: w jaki sposób powinno się prawidłowo zapisać w umowie cenę. Bo w przypadku np. mięsa, gdzie cena na giełdach i rynkach rolnych zmienia się każdego dnia – zapisanie w umowie konkretnej ceny, jaką najchętniej widziałaby ARR, może być bardzo ryzykowne. [opinia eksperta]
Sztywne kary
Coś, co budzi olbrzymie zaniepokojenie, to również sztywność kar. Ustawa przewiduje tylko jeden rodzaj sankcji, tj. wspomnianą administracyjną karę pieniężną w wysokości 10 proc. kwoty zapłaty za towar.
– Przykładowo: jeśli podmiot zajmujący się przetwórstwem mięsa drobiowego nabył od producenta towar o wartości 20 000 zł, a strony co prawda zawarły umowę pisemną, jednakże nie zawierała ona szczegółów dotyczących terminów i procedur płatności – to przetwórca podlega karze pieniężnej w wysokości 2000 zł. Ustawa nie przewiduje miarkowania kary ani możliwości odstąpienia od jej wymierzenia – wyjaśnia Michał Bogacz.
Kontrolę mają przeprowadzać dyrektorzy oddziału terenowego agencji właściwi według miejsca siedziby lub zamieszkania nabywcy. Będą musieli ją podjąć po wpłynięciu zawiadomienia.
Luka w przepisach
Eksperci ostrzegają: niewykluczone, że niektórzy będą chcieli ominąć przepisy. Przykład? Wystarczy, że podmiot skupujący zarejestruje siedzibę za granicą. Jeśli on kupi produkty od rolnika – w praktyce za brak umowy nie odpowie. Agencja nie będzie władna skontrolować takiego podmiotu – mówi o słabej stronie nowych przepisów jeden z ekspertów.
Niektórzy wskazują, że przepisy są wręcz szkodliwe dla polskich firm. – Wyobraźmy sobie sytuację, że polska sieć chce kupić towar np. z Niemiec. A tamtejsza firma jej powie: nie obchodzą mnie wasze wymogi, nie podpisuję umowy. W ten sposób odbiorca z Polski narażony zostanie na ryzyko kary na wypadek kontroli, bo tylko on jako nabywca może być obciążony karą – argumentuje jeden z ekspertów. I dodaje, że pole do popisu może mieć konkurencja, która celowo może doprowadzić do takich sytuacji, po to by potem złożyć donos do agencji.
RAMKA 1
Producent, czyli kto?
Wątpliwości budzi wykładnia, jak należy rozumieć pojęcie producenta, które zostało użyte w przepisie wprowadzającym obowiązek podpisywania umów. – Ustawodawca nie wprowadził żadnych ograniczeń co do formy prawnej producenta i nie wprowadził definicji legalnej tego pojęcia. Należy więc uznać, że producentem jest podmiot wytwarzający produkty rolne – mówi Piotr Włodawiec. I wskazuje, że takie rozumienie tego pojęcia wynika chociażby z wyroku TSUE z 13 czerwca 1978 r. w sprawie Denkavit Futtermittel GmbH przeciwko Finanzamt Warendorf (sprawa 139/77). – W tej sytuacji w naszej ocenie obowiązek zawierania pisemnych umów obejmuje wszystkie podmioty funkcjonujące w łańcuchu dostaw – od producenta do przetwórcy danego produktu rolnego – dodaje Włodawiec. W momencie gdy dany produkt rolny zostanie przetworzony – przetwórca staje się producentem nowego produktu, np. zakład mięsny najpierw jako kupujący nabywa mięso, a po jego przetworzeniu staje się producentem nowego produktu rolnego, np. kiełbasy. Należy też przyjąć, że obowiązek zawierania umów na piśmie dotyczy także relacji handlowej, w której zakład mięsny sprzedaje swoje produkty do innego zakładu mięsnego.
RAMKA 3
Obligatoryjna zawartość umowy
Zgodnie z art. 168 rozporządzenia 1308/2013 umowy dostawy produktów rolnych należących do sektora, o którym mowa w art. 1 ust. 2 rozporządzenia (innego niż sektory mleka i przetworów mlecznych oraz cukru), muszą mieć formę pisemną oraz zawierać w szczególności następujące elementy, które muszą być swobodnie negocjowane pomiędzy stronami takiej umowy:
1) cenę do zapłaty za dostawę, która jest niezmienna i określona w umowie lub jest obliczana poprzez połączenie różnych czynników określonych w umowie;
2) ilość i jakość odnośnych produktów, które można dostarczyć lub które muszą zostać dostarczone, wraz z terminem takich dostaw;
3) okres obowiązywania umowy, który może być ograniczony lub nieograniczony, z klauzulami dotyczącymi rozwiązania umowy;
4) szczegóły dotyczące terminów i procedur płatności;
5) ustalenia dotyczące odbioru lub dostawy produktów rolnych;
6) przepisy mające zastosowanie w przypadku zaistnienia siły wyższej.
OPINIA EKSPERTA
Michał Bogacz menedżer i radca prawny w Kancelarii Olesiński & Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
Przepisy ustawy o ARR w zakresie pisemnych umów dostawy są nieprecyzyjne i nasuwają wiele wątpliwości. Wątpliwości budzi m.in. norma wyrażona w art. 38q. ust. 2 ustawy ARR, zgodnie z którą w przypadku gdy pierwszym nabywcą, o którym mowa w ust. 1, nie jest przetwórca, to umowa między kolejnymi nabywcami jest również zawierana na piśmie. Nie jest jasne, jak należy rozumieć ten przepis. Czy intencją ustawodawcy było, aby umowa pomiędzy kolejnymi nabywcami w łańcuchu dostaw była po prostu zawierana w formie pisemnej, czy też i ona zawierać powinna wszystkie elementy wymagane przepisami rozporządzenia?
Analizując celowościowy charakter tego przepisu przy uwzględnieniu art. 168 ust. 1 rozporządzenia nr 1308/2013, należy jednak skłaniać się ku drugiej możliwości. I tak to zresztą interpretuje ARR. Skoro polski ustawodawca zdecydował się objąć obowiązkiem umów pisemnych dostawy wszystkich produktów należących do sektorów wymienionych w art. 1 ust 2 rozporządzenia (jaj, mięsa, owoców itp.) i objął takim obowiązkiem wszystkie umowy w łańcuchu dostaw, to wydaje się, że umowy pomiędzy pośrednikami (a zatem umowy pomiędzy kolejnymi nabywcami aż do etapu umowy z producentem) muszą spełniać wymogi unijnego rozporządzenia.
Od decyzji prezesa ARR wydanej w toku administracyjnego postępowania instancyjnego stronom będzie przysługiwała skarga do właściwego wojewódzkiego sądu administracyjnego. Biorąc pod uwagę czas trwania postępowań sądowo-administracyjnych, na wykładnię dokonaną przez sądy przyjdzie nam jeszcze poczekać.