Podkreślał, że o sytuacji polskiej gospodarki bardziej mówią takie decyzje jak ta firmy Daimler-Benz o produkcji silników Mercedesa na terenie Polski.
Morawiecki zwrócił zarazem uwagę, że nie było dotąd jednoznacznego sygnału ze strony agencji Moody's, jaką zamierza podjąć decyzję w sprawie ratingu Polski. "Chciałbym, byśmy byli traktowani poważnie przez agencje ratingowe" - powiedział.
W opinii Morawieckiego list ministra finansów Pawła Szałamachy do prezesa TK, w którym szef MF prosił o niewypowiadanie się do 13 maja, gdy agencja Moody's ma podjąć swoją decyzję, nie miał zasadniczego wpływu na notowania złotówki, bo na jej osłabianie się w ostatnim czasie ma przede wszystkim wpływ sytuacja geopolityczna. "Kiedy złotówka porusza się w tym trendzie 4,20-4,50 (względem euro - PAP), to ja się nie martwię, nie chciałbym, by była za mocna albo za słaba" - mówił Morawiecki.
Zapewniał również, że obniżenie wieku emerytalnego "jest twardym zobowiązaniem przedwyborczym i na pewno będzie nas na to stać". "Ważne są jednak szczegółowe warunki dodatkowe, które będą musiały być spełnione, żeby ten wiek emerytalny został obniżony" - powiedział. Pytany, jakie to warunki, przyznał, że rząd o tym jeszcze nie rozmawiał.
Pytany o komentarz do słów Jarosława Kaczyńskiego, że NBP powinien włączyć się w pomoc dla frankowiczów Morawiecki ocenił, że pod kierownictwem nowego prezesa Adama Glapińskiego NBP "powinien mieć właściwe instrumentarium do reagowania na nietypowe sytuacje gospodarcze".
Wicepremier był także pytany, czy ktoś z rządu torpeduje jego plan rozwojowy. "Rząd pracuje bardzo spójnie nad planem na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Wszyscy razem rozmawiamy, spotkałem się z kilkoma ministrami ostatnio na bilateralnych uzgodnieniach" - relacjonował.
Pytany, czy to prawda, że ma "na pieńku" z ministrem finansów Pawłem Szałamachą odpowiedział, że "w sprawie takiej jak gospodarka jest mnóstwo rzeczy, w stosunku do których ludzie się nie zgadzają, na tym polega spór demokratyczny, natomiast w najważniejszych sprawach oczywiście się zgadzamy i często rozmawiamy".
Morawiecki skomentował też słowa premier Beaty Szydło, że trzyma kciuki za niego, "ale czas przechodzić do konkretów" w sprawie planu rozwojowego. "Pani premier Szydło znakomicie rozumie mechanizmy gospodarcze i na pewno się orientuje, że niektóre projekty mogą trwać parę miesięcy, niektóre parę lat, a niektóre z powodu zapóźnień piętnaście, albo dwadzieścia i tak jest skonstruowany nasz plan".
"Niektóre efekty przyszły dużo szybciej, niż się spodziewałem, ponieważ bardzo trudne negocjacje z Daimlerem, które praktycznie były przegrane na początku roku (...), okazało się jednak, że nasza profesjonalna oferta przekonała ich" - podkreślał Morawiecki.
Dopytywany o narzędzia do realizacji planu zaznaczył, że czeka na przejście przez Sejm ustawy o Polskim Funduszu Rozwoju. Wyraził nadzieję, że stanie się to "w ciągu kilku tygodni".
Pytany o pogłoski o tym, że mógłby zastąpić premier Beatę Szydło powiedział, że jest mu przykro, iż "takie plotki nieuprawnione i niesłuszne wystąpiły w sferze publicznej". "Bardzo dobrze się czuję w Ministerstwie Rozwoju, chcę rozwijać plan odpowiedzialnego rozwoju, czuję się świetnie w sprawach gospodarczych i temu poświęcam 24 godziny na dobę" - powiedział.