Nasza pozycja na rynkach międzynarodowych jest coraz lepsza. W ciągu 13 lat eksport zwiększył się sześciokrotnie.
W ubiegłym roku polski eksport osiągnął wartość 203,2 mld dol. Był więc aż 6,4 razy większy niż w 2000 r., gdy wyniósł tylko 31,6 mld dol. – wynika z danych GUS. Te korzystne zmiany widać także po przeliczeniu zagranicznej sprzedaży naszych towarów na mieszkańca Polski. Jeszcze przed trzynastoma laty eksport per capita wynosił zaledwie 827 dol., a w roku ubiegłym, jak można szacować, 5277.
– Tak dużemu wzrostowi sprzyjało przede wszystkim nasze wejście do Unii Europejskiej – ocenia Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Zniesione wtedy cła zwiększyły konkurencyjność towarów wyprodukowanych nad Wisłą na terenie Wspólnoty. – Ponadto otwarcie naszego rynku na produkty z Unii zmobilizowało polskie firmy do podniesienia jakości wyrobów. Bez tego straciłyby krajowych odbiorców. W efekcie produkty stały się atrakcyjne także dla kontrahentów zagranicznych – dodaje Kaczor.
Eksport przyspieszył również w związku z napływem kapitału zagranicznego do naszego kraju. Koncerny spoza Polski stały się właścicielami wielu przedsiębiorstw lub wybudowały fabryki od podstaw – m.in. w motoryzacji, branży RTV, AGD oraz w przemysłach meblarskim, maszynowym i spożywczym. Włączyły je do swoich światowych sieci, co ułatwia ekspansję na międzynarodowych rynkach.
Z danych GUS wynika, że nadrabiamy dystans, jaki nas dzieli do najbogatszych krajów Unii Europejskiej. I tak jeszcze przed trzynastoma laty eksport na mieszkańca Niemiec liczony w dolarach był ponad ośmiokrotnie większy od naszego. W 2012 r. był większy już tylko trzyipółkrotnie. Z kolei w porównaniu z Wielką Brytanią nasz eksport per capita był w 2000 r. mniejszy prawie sześciokrotnie, a przed rokiem już tylko półtora raza.
Za to słabiej wypadamy na tle wyników krajów Europy Środkowo-Wschodniej należących do UE. Pod względem eksportu liczonego na mieszkańca wyprzedzamy tylko Bułgarię i Rumunię. Daleko przed nami są Słowacy i Czesi (ponad 14 tys. dol. per capita), Estończycy (ponad 12 tys. dol.) czy np. Węgrzy (ponad 10 tys. dol.).
– Decyduje o tym wielkość tych krajów. Bo im mniejszy, tym wcześniej funkcjonujące w nim firmy napotykają barierę popytu wewnętrznego i szybciej wychodzą z ofertą w świat – wyjaśnia prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Koniunktur i Konsumpcji. Ponadto przy stosunkowo małej liczbie ludności w tych krajach nawet jedna duża, nowa inwestycja związana z eksportem znacznie poprawia statystykę.