Firmy nagraniowe wydały w zeszłym roku 2,7 mld dolarów na artystów i ich repertuary, chociaż przychody z muzycznego biznesu spadają, a niepewna sytuacja gospodarcza zmusza inne branże do ograniczenia inwestycji – podaje agencja Bloomberg.

Na wykonawców i ich muzykę wydano 16 proc. przychodów branży w 2011 roku – podała dzisiaj Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego, IFPI.
To znacznie więcej niż w innych działach gospodarki, gdzie takie wydatki można określić jako nakłady na badania i rozwój. W sektorze software, opracowującym oprogramowania, inwestycje wyniosły 9,6 proc., w przemyśle farmaceutycznym – 15,3 proc.

Firmy muzyczne tną koszty dzięki tańszym i bardziej skoncentrowanym kampaniom marketingowym za pośrednictwem cyfrowych i społecznych mediów, polegając w większym stopniu na licencjonowaniu muzyki w TV, filmach i grach oraz na partnerach ze znanymi markami, właśnie po to, aby zwiększyć przychody – twierdzi IFPI, która zrzesza m.in. Universal Music Group, Sony and Warner Music Group.

Jeśli dodać koszty marketingu do wydatków na artystów i ich repertuary (A&R), wtedy nakłady firm nagraniowych wyniosły w zeszłym roku 4,5 mld dolarów. Tymczasem przychody branży fonograficznej na całym świecie spadły o 2,9 proc. do 16,7 mld dolarów. W porównaniu z rokiem 2008 wydatki na A&R obniżyły się jedynie o 3,6 proc. podczas gdy wartość przemysłu spadła o 16 proc.

Według raportu koszty związane z zaangażowaniem artysty dużego formatu sięgają przeciętnie 1,4 mln dolarów, w tym wynagrodzenie awansem dla artysty, koszty nagrań, produkcji wideo i tournee.

Do światowej czołówki w 2011 roku należeli tacy wykonawcy, jak: U2, Bon Jovi, Take That, Roger Waters i Taylor Swift.