Tymczasem rynek na gorąco kalkuluje, ile gotówki potrzebuje Bomi, by przeżyć. Mało kto zastanawia się, czy konsumenci potrzebują tej sieci - pisze "Puls Biznesu".
Zarząd Bomi, wybrany do ratowania bankruta, zapewnia, że wierzy w spółkę. Ciężar ponad 220 mln zł długów ma dźwignąć 50 mln zł, których sieć sklepów pilnie poszukuje. W grę wchodzą różne scenariusze: od szybkiej redukcji zasięgu sieci przez franczyzę większości sklepów aż po ich sprzedaż.
Jest tylko pytanie: czy na markę Bomi i jej sklepy jest jeszcze miejsce na rynku?
I czy obecna sytuacja spółki to nie tylko efekt błędów poprzednich zarządzających tym biznesem, ale także rezultat normalnej, choć brutalnej gry rynkowej.
Gry, w której przegrywający kończy jak przeterminowany kawior.