Jeszcze klika lat temu każdy, kto kupował auto, mógł ocenić, czego potrzebuje, zanim wszedł do salonu – jeżeli samochodu miejskiego, kupował coś małego, jeżeli często chadzał w garniturze – limuzynę. Dziś sprawa nie jest już tak oczywista. W salonie nie wystarczy powiedzieć po prostu: „Szukam rodzinnego samochodu”, bo sprzedawca dostanie słowotoku: „Mamy kilka vanów do wyboru – miejskie, kompaktowe i w rozmiarach autobusów, w dodatku każdy z naszych modeli występuje w wersji kombi. Ale można również zdecydować się na SUV-a, tylko pytanie, w jakim rozmiarze: miejskim, średnim czy XXL? Oprócz tego mamy jeszcze kombi-vany, limuzyno-coupe oraz ich połączenie, czyli limuzyno-kombi-vany”. I niewykluczone, że w rezultacie sprzeda nam jedno auto w cenie trzech.
Wielkie krzyżowanie