Nieważne, iż dane te zostaną jutro „zweryfikowane” przez odczyt produkcji przemysłowej (też o godz. 12:00), a także fakt, iż dane za marzec nie oddają w pełni stanu gospodarki (załamanie w indeksach PMI miało miejsce dopiero w kwietniu).
Inwestorzy nie przejęli się też tym, iż lider DIMAR niejako „z miejsca” odrzucił możliwość zawiązania koalicji z Nową Demokracją i PASOK, co tylko pokazuje, że proces tworzenia nowego rządu w Grecji będzie trudny i długotrwały – tamtejsi politycy wiedzą, iż teraz stoją miedzy „młotem a kowadłem”.
Z jednej strony nie mogą zrazić do siebie społeczności międzynarodowej (dzisiaj mieliśmy szereg komentarzy, że Grecja nie powinna zbaczać z wybranej drogi reform), a z drugiej prowadzić umiejętną grę w własnymi wyborcami – dzisiaj nawet lider PASOK przyznał, iż należy zrobić przegląd wdrożonych ostatnio reform). Na razie rynki finansowe dają Grekom czas na stworzenie rządu, dopiero nieudana misja szefa Nowej Demokracji wzbudzi duże obawy – kolejną próbę (już za kilka dni?) podejmie przecież szef radykalnej lewicy SYRIZA (zajęła drugie miejsce w wyborach), a więc wzrośnie ryzyko utworzenia wielopartyjnego rządu z pominięciem PASOK i Nowej Demokracji – wspominałem o tym w rannym komentarzu, uznając to jednak za mało realne, biorąc pod uwagę, że nikt nie będzie chciał negocjować z faszyzującym Złotym Świtem.
Technicznie kurs EUR/USD doszedł we wskazywane okolice 1,3050-60 (maksimum 1,3059), co może być zwieńczeniem obserwowanego od rana odbicia. Pełne zamknięcie luki (1,3079) może być jednak trudne. Perspektywa na kolejne dni to spadki – pretekstem mogą być obawy o Hiszpanię (przed piątkowym wystąpieniem premiera Mariano Rajoya z pakietem reform dla sektora bankowego), a także spekulacje na temat kształtu polityki Francois Hollande’a, a także kolejnych wieści z Grecji.