Małe rodzime gorzelnie nie wytrzymują konkurencji z dużymi międzynarodowymi graczami. Ministerstwo Rolnictwa chce to zmienić, ale na przeszkodzie może stanąć Bruksela.
Małe rodzime gorzelnie nie wytrzymują konkurencji z dużymi międzynarodowymi graczami. Ministerstwo Rolnictwa chce to zmienić, ale na przeszkodzie może stanąć Bruksela.
Jeszcze w 2005 r. w Polsce istniało 317 gorzelni. Dziesięć lat później były już zaledwie 82. Powód? Wcale nie mniejsze zapotrzebowanie. Ponad dekadę temu produkowano 2415 mln hl czystego alkoholu. Obecnie ponad 2700 mln hl.
– Na rynku następuje konsolidacja – tłumaczy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zachodnie przedsiębiorstwa przejmują polskie firmy. Najmniejsze podmioty często zmieniają branżę. Na rynku spirytusowym zrobiło się dla nich zbyt ciasno.
Gorzelnie na sercu urzędników
/>
Nie podoba się to ani urzędnikom, ani posłom. W niedawno złożonej przez parlamentarzystów Kukiz,15 interpelacji czytamy, że wskutek dużej konkurencji cenowej pogarsza się jakość produkcji. A rdzennie polskie przedsiębiorstwa zamiast konkurować na zagranicznych rynkach, walczą o utrzymanie u siebie.
– Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest słaba pozycja konkurencyjna wynikająca z wysokich kosztów produkcji surowego spirytusu. Gorzelnie rolnicze przegrywają na rynku międzynarodowym, ale także i krajowym. Konkurencyjne dla nich stały się wytwórnie przemysłowe, których wydajność jest kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy większa – wskazuje dr Jarosław Sachajko, poseł Kukiz,15. Jego zdaniem już od wielu lat właściciele gorzelni rolniczych ulegają presji ciągłego obniżania cen ze strony silnych, skoncentrowanych odbiorców z sektora wyrobów spirytusowych i paliwowych. Przez to wielu zaprzestało działalności, gdyż produkcja stała się nieopłacalna. I najwyższy czas to zmienić.
Ministerstwo Rolnictwa zapewnia, że interes polskich gorzelni leży rządowi na sercu. Niebawem zaprezentowany zostanie projekt nowelizacji ustawy o wyrobach spirytusowych. Nowe rozwiązania umożliwią gorzelniom rolniczym uzyskanie wpisu w rejestrze działalności w zakresie wyrobu lub rozlewu napojów spirytusowych na uproszczonych zasadach. Obecnie – jak przyznają urzędnicy – biurokratyzacja, a co się z tym wiąże koszty, są nadmierne. Wpis zaś umożliwi gorzelniom wyrób napojów spirytusowych do 10 tys. litrów w przeliczeniu na alkohol 100-proc. w skali roku z alkoholu wytworzonego we własnym przedsiębiorstwie bez potrzeby ponownego występowania do odpowiednich organów o dokumenty potwierdzające spełnianie warunków wykonywania regulowanej działalności gospodarczej. Mówiąc prościej, gorzelnie rolnicze bazujące na własnym produkcie będą musiały się tylko raz zarejestrować, podczas gdy obecnie formalności muszą załatwiać wielokrotnie.
Południowoamerykańska ofensywa
Minister Krzysztof Jurgiel w odpowiedzi na interpelację złożoną przez posłów Kukiz,15 przyznaje, że oczy właścicieli gorzelni powinny być dziś skierowane głównie na Brukselę. Nowelizacja rodzimej ustawy niewiele da, jeśli zostanie zawarta umowa pomiędzy UE a Mercosurem (organizacja gospodarcza zrzeszająca m.in. Argentynę, Brazylię i Urugwaj) w kształcie proponowanym przez Komisję Europejską (KE). Państwa południowoamerykańskie są istotnymi eksporterami alkoholu etylowego na świecie. Obecnie nie stanowią poważnej konkurencji dla polskich przedsiębiorców na naszym rynku ze względu na stawki podatkowe. Rzecz w tym, że projektowana umowa UE – Mercosur przewiduje obniżoną stawkę celną na alkohol etylowy (a także na mięso drobiowe, wołowinę i cukier). Sprzeciwiają się temu Polska, Francja, Węgry, Irlandia, Luksemburg, Rumunia, Słowenia i Słowacja. KE uważa jednak, że bez preferencji podatkowych dotyczących wwozu na teren UE alkoholu do zawarcia umowy w ogóle nie dojdzie. A ukłon w tej sprawie w stronę Mercosuru nie wpłynie destabilizująco na wewnątrzunijne rynki.
Ministerstwo Rolnictwa uważa inaczej. I jak słyszymy od jednego z urzędników, od kształtu umowy zawartej przez Unię zależeć będzie to, czy za pięć lat znów w Polsce będziemy mieli 200 gorzelni, czy też zostaną na naszym rynku wyłącznie wielkie międzynarodowe korporacje.
Kłopotliwa jest też lansowana przez KE polityka klimatyczno-energetyczna. Obecnie dla rodzimego sektora produkcji alkoholu etylowego istotnym rynkiem zbytu jest branża biopaliw. Popiera to rząd, który chce, by w najbliższych latach rosło wykorzystanie krajowych surowców rolnych do produkcji biopaliw. Rzecz w tym, że polityka unijna zmierza w przeciwnym kierunku. Przyjęcie niekorzystnych dla Polski przepisów wydaje się nieuchronne. Pytanie brzmi jedynie, jak długi okres przejściowy uda się wynegocjować.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama